Długo się zbierałam żeby zrobić taki miód. W tym roku nareszcie się do tego wzięłam, bo mleczy po deszczach urodzaj i tak mi jakoś zapachniały…
Dobry przepis znalazłam na smaker.pl wraz ze wskazaniami, że jest to świetny środek na bóle gardła, katar, kaszel i inne dolegliwości, a dodatkowo medycyna ludowa poleca go jako afrodyzjak. Miodzik udał się bardzo i nawet pachnie jak ten prawdziwy. Jeśli zrobi się go z samych płatków, będzie jaśniejszy.
Oczywiście mlecze powinny być zbierane z dala od miasta, w jakiejś możliwie czystej okolicy.
Miód z mleczy
500 główek mleczy (moje ważyły 310 g)
1 kg cukru
1-2 cytryny
1 litr wody
Zebrane kwiaty, bez łodyżek rozłożyć na arkuszu jasnego papieru i zostawić na pół godziny, aby odeszli ich mieszkańcy. Kwiaty opłukać, zalać zimną wodą, doprowadzić do wrzenia i gotować dalej na wolnym ogniu 15-20 minut. Następnie odstawić garnek z naparem w ciemne i chłodne miejsce na 24 godziny.
Na drugi dzień odcedzić kwiaty i dokładnie odcisnąć (można przez gazę lub lnianą ściereczkę, by płyn był czysty). Mniszkowy napar zagotować i doprowadzić do wrzenia. Dodać cukier, sok z cytryny i gotować na średnim płomieniu przez 2 godziny (ja gotowałam w dużym garnku 1 godzinę i to wystarczyło), często mieszając, aż zgęstnieje. Dobrze jest zrobić test kapiąc kropelkę miodu na talerzyk – jeśli spływa powoli, miód jest gotowy. Jeszcze gorący wlewać do wyparzonych słoików, zakręcić, postawić do góry dnem i ostudzić.
Wpis z 27.04.2014 r.