Kilka razy przeszukałam mój blog, bo byłam przekonana, że kiedyś już pisałam o chipsach z jarmużu. Alicja zrobiła, poczęstowała mnie i bardzo mi smakowały. Od tego czasu w sezonie jarmużowym często je piekę i przyjemnie chrupię. Znalazłam je na innych blogach, ale na moim nie – dlatego nadrabiam tę niedoróbkę. Jeśli ich nie próbowaliście – bardzo namawiam, bo jarmuż jest pyszny i zdrowy. Kiedyś o tym pisałam.
Liście trzeba umyć i wysuszyć. Jak mam duże liście, to wkładam łodygi do wazonu i liście sobie schną. Jeśli kupię kawałki liści na tacce, to trudno – myję, zostawiam, żeby odciekły, osuszam ściereczką. Następnie szybko nacieram liście olejem rzepakowym – palcami, bo pędzlem będzie zbyt tłusto. Po prostu przy karbowanych liściach inaczej nie uda się rozprowadzić cienkiej warstwy oleju.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 130º C, blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Liście podrzeć na mniejsze kawałki, grubsze nerwy wyrzucić.
Kawałki liści rozłożyć na blaszce i piec czujnie, czyli sprawdzać ręką co jakiś czas, czy któryś listek nie jest już sztywny i upieczony.
Gotowe chipsy dobrze jest wrzucić do dużej miski, posypać trochę solą i delikatnie przemieszać w misce. Można też posypać curry.
Wpis z 29.01.2017 r.