Ktoś opowiedział mi kiedyś o dziewczynie, która mieszkała pod Warszawą i codziennie rano szła do pociągu żeby dojechać do pracy. Ponieważ po drodze spotykała bezpańskiego psa, więc brała dla niego kawałek kiełbasy. Któregoś dnia zaspała, szybko wybiegła z domu i nie wzięła kiełbasy. Pies musiał się poczuć bardzo zlekceważony, bo ją ugryzł.
Nieraz ludzie mają pretensję do innych, że dla nich coś robili, a nagle odmówili przysługi. Gdy sprzedawca, który w ubiegłym roku załatwił mi dużo pasternaku, a teraz powiedział, że nie siał i nie będzie miał, to w pierwszej chwili poczułam się rozżalona – dlaczego nie siał w tym roku! W następnej chwili o mało się nie roześmiałam, bo przypomniałam sobie tamtą historię. A później udało mi się kupić jarmuż, więc byłam zadowolona.
Jarmuż można usmażyć w cieście naleśnikowym i obgryźć listki z gałązek. Do ciasta trzeba dodać trochę soli albo sosu sojowego.