Leki gorsze od choroby?

Kiedy odchodzi ktoś najbliższy na świecie, zaczynamy się zastanawiać, gdzie się przeniosła cała energia i miłość, która w nim była. Dużo rozmyślamy, wspominamy i zmienia się nasze spojrzenie na wiele spraw. Ale dzisiaj nie o tym chciałam napisać, tylko o lekach i leczeniu. Gdy nasi bliscy leżą w szpitalu, widzimy zachowanie lekarzy i często nas ono zadziwia. Ja trafiłam na dosyć młodych lekarzy, którzy nie interesowali się, kim jest chory i jak reaguje na konkretne leki. Rozmawiałam z moją znajomą, której obydwoje rodzice (już nieżyjący) byli lekarzami. Jej ojciec mawiał, że od chorego można się dużo dowiedzieć. Lekarze, na których ja trafiłam, nie byli niczego ciekawi. Mieli cały arsenał leków i nie wahali się ich użyć. Na nic nie zdało się przekonywanie, że pacjentka waży 40 kg i nigdy nie nadużywała leków. Tłoczyli w nią dużo antybiotyków i amin, po których puchła, a jej stan zdrowia się pogarszał. Wtedy stosowali jeszcze więcej amin wiedząc, że nie ma szansy na wyleczenie.

Bardzo to wszystko przeżywałam, ale też miałam duże wątpliwości co do zastosowanej metody. Później dowiedziałam się z czasopisma „Integracja”, że profesjonaliści opiekujący się umierającymi uważają, iż intensywne leczenie takich pacjentów przedłuża jedynie ich cierpienie. Niektórzy dodają, że jeśli ma się zdarzyć cud, to Pan Bóg poradzi sobie bez tak agresywnego leczenia. Nawet Kościół w encyklice „Humanae vitae” ogłoszonej przez Jana Pawła II dopuszcza rezygnację z uporczywej terapii, jeśli nie przynosi ona rezultatów i jest zbyt uciążliwa dla chorego.

Przypomniało mi się, że gdzieś czytałam jak to w dawnych czasach w Chinach lekarz dostawał wynagrodzenie tylko wtedy, gdy we wsi wszyscy byli zdrowi, natomiast gdy chorowali – karano lekarza. W dzisiejszym świecie nastąpiło odwrócenie tej mądrej zasady. Tłoczy się ludziom do organizmu dużo chemii, a koncerny farmaceutyczne pielęgnują choroby, by sprzedawać swoje produkty. Niektórzy lekarze głośno przyznają, że obniżane są normy, aby móc wcześniej aplikować leki. Przy takim podejściu nie daje się szans organizmowi na włączenie mechanizmu samouzdrawiania.

Piotr Orliński – farmaceuta w piątym pokoleniu twierdzi, że bardzo wiele leków dopuszczonych do obiegu jest nieskutecznych. Mogą też dobrze działać na jednych, a źle na innych. W dodatku na ostatnim etapie tak naprawdę testowane są na pacjentach. Doktor Allen Roses, genetyk, były wiceprezes dużego koncernu farmaceutycznego stwierdził, że 90% leków działa jedynie na 30-50% pacjentów, a w wypadku leków onkologicznych wskaźnik ten jest jeszcze niższy, bo 25%.

Wprowadzane są do sprzedaży ciągle nowe preparaty, ale zwiększoną skuteczność ma mniej niż 10% z nich. Jednak cały czas stosowana jest taka strategia, by za pomocą marketingu pozyskać nowych pacjentów.

Wiele leków jest dla nas szkodliwych, np. szczepionki przeciwko wielu chorobom zawierają rtęć oraz pochodne aluminium, czyli szkodliwe neurotoksyny mogące uszkodzić układ nerwowy i odkładające się w mózgu. Przy słabej odporności nawet jedna szczepionka może wywołać poważne schorzenia.

Niepożądane działanie leków jest trzecią przyczyną zgonów zaraz po chorobach serca i raku. W Wielkiej Brytanii liczba zgonów spowodowanych przez uboczne działanie leków jest trzy razy większa niż ofiar wypadków drogowych.

Przychody największych koncernów farmaceutycznych przekraczają 40 miliardów dolarów rocznie. Np. w Wielkiej Brytanii 75% czołowych naukowców jest opłacanych przez branżę medyczną, co ma ogromne znaczenie przy ich ocenie wyników badań. Czasami wystarczy przecież przy opisie zastąpienie drastycznych faktów delikatniejszymi sformułowaniami albo manipulacja polegająca na porównaniu danego leku z istniejącym lekiem niewłaściwie podawanym lub pigułką placebo. Działanie koncernów często polega też na publikowaniu badań wykazujących skuteczność konkretnego leku, a pomijanie badań, gdzie ten lek wykazywał działania niepożądane. W ten sposób lekarze podając lek nie mają pojęcia o jego wątpliwej skuteczności. Najgorsze jest w tym to, iż firma farmaceutyczna, ogłaszając tylko pozytywne wyniki, nie popełnia żadnego przestępstwa, bo producent nie ma obowiązku ujawniania niekorzystnych dla leku wniosków. System ten obejmuje wszystkie leki na całym świecie, a taktyka ukrywania jest powszechna. Nawet najlepsi lekarze leczą jedynie na podstawie dowodów dostępnych publicznie.

Trzej badacze z Harvardu i Toronto w 2010 r. przeanalizowali ponad 500 badań nad pięcioma głównymi klasami leków. Sprawdzili, czy przyniosły one wyniki pozytywne i czy były finansowane przez przemysł farmaceutyczny. Okazało się, że 85% badań sponsorowane przez przemysł farmaceutyczny, przyniosło wyniki pozytywne, natomiast w przypadku badań sponsorowanych przez rząd, odsetek ten wynosił tylko 5%. Badania prowadzone przez innych naukowców trzy lata wcześniej wykazały, że badania sponsorowane przez branżę 20 razy częściej niż finansowane z innych źródeł dawały wyniki faworyzujące badany lek. Gdy w 2006 r. uczeni analizowali testy nad lekami psychiatrycznymi, aż 78% badań finansowanych przez firmy farmaceutyczne zakończyło się sukcesem, tymczasem wynik pozwalający na rejestrację leku osiągnęło jedynie 48% testów, gdy sponsorzy wywodzili się spoza branży.

W ocenie Piotra Orlińskiego w Polsce jest sytuacja gorsza niż w krajach zachodnich, np. w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował. Lekarze i media ostrzegali tam opinię publiczną przed niektórymi lekami o niepożądanym działaniu. W Polsce nie upublicznia się takich informacji, a nawet jeden z leków nie wykazujący żadnej skuteczności i nie dopuszczony na Wyspach, był na liście leków refundowanych w naszym kraju.

Instytut Medycyny w Waszyngtonie, prestiżowa, niezależna organizacja non profit, dokonał analizy 175 adresowanych do lekarzy ulotek reklamujących leki. Okazało się, że 94% z nich zawierało mylące lub fałszywe informacje o produkcie.

Ben Goldacre lekarz brytyjski stwierdził: „Jestem przekonany, że gdyby pacjenci i całe społeczeństwo naprawdę zrozumieli, co im się robi – na co pozwalają lekarze, naukowcy oraz organy regulacyjne – byliby wściekli”.

Duński profesor Peter C. Gøtzsche jest autorem książki „Zabójcza medycyna i zorganizowana przestępczość. Jak przemysł farmaceutyczny korumpuje służbę zdrowia”. Uczony prowadził przez 40 lat badania kliniczne dla największych producentów leków z całego świata i twierdzi, że branża ta świadomie ukrywa śmiercionośne skutki uboczne leków. Brane przez nas leki to w ogóle nie są lekarstwa, a jedynie sprzedawane nam kłamstwa o nich.

Książka profesora Gøtzsche trafiła na pierwsze miejsce listy Brytyjskiego Stowarzyszenia Medycznego (BMA). Niemiecki profesor Harald Walach stwierdził, że „To powinna być obowiązkowa lektura wszystkich studentów medycyny”. Wyraził też nadzieję, że książkę tę przeczyta jak najwięcej ludzi władzy „Tylko wtedy jest szansa na zmiany, które są konieczne”.

Zacytuję wypowiedź Gwen Olsen, laureatki nagrody Human Rights Award, pracującej przez wiele lat dla największych koncernów farmaceutycznych na świecie: „Chcę obalić mit, że przemysł farmaceutyczny ma na celu poprawę zdrowia i leczenie. W rzeczywistości jego celem jest utrzymywanie chorób i zarządzanie objawami. Przemysł ten nie jest zainteresowany leczeniem raka, alzheimera czy chorób serca, ponieważ gdyby tak było, działałby na własną szkodę – utraty biznesu, a to nie ma sensu”.

Wszystko to przeraża. Pocieszające jest to, że ukazuje się na ten temat coraz więcej artykułów i książek. Alarmują autorytety branży medycznej. Problem stał się na tyle poważny, że jest już dyrektywa Unii Europejskiej o badaniach klinicznych. Firmy farmaceutyczne i inni sponsorzy od 2016 r. mają obowiązek publikowania wszystkich pozytywnych i negatywnych rezultatów badań. Nawet ma być utworzony portal internetowy, gdzie będą one zamieszczane. Firmy farmaceutyczne nie składają broni i dążą do ograniczenia dostępu do całości wyników dla szerokiej opinii publicznej.

Piotr Orliński prowadzi blog Coaching Zdrowia. Myślę, że warto odwiedzać tę stronę.

Źródła:

1) Cichosz K. „Przystanek śmierć”, „Integracja” 2002 nr 6 s. 14-22,

2) Goldacre B. „Złe leki”, Sonia Draga, 2013,

3) Orliński P. „Bywają leki gorsze od choroby”, „Angora” nr 44 (3.11.2013), s. 20-21,

4) „Zabójcza i zakłamana medycyna”, „Angora” 2014 nr 48 (30.11.2014), s. 75.

Wpis z 18.01.2015 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *