Na Kubie nie byłam, ale flan zdarzało mi się robić i pomyślałam, że to dobra propozycja na Walentynki. Paweł Loroch był na Kubie i z zachwytem napisał o flanie „cudownie kremowym, wyziębionym w lodówce, intensywnie karmelowym”.
Lubię czytać przepisy Pawła Lorocha i lubiłam kiedyś słuchać jego Gastrofazy w Antyradiu (teraz prowadzi audycje gdzie indziej). Ten smakosz jest prawdziwym entuzjastą jedzenia i tak o nim opowiada, że człowiek natychmiast staje się głodny. Dlatego zamieszczę przepis prawie tak, jak został napisany przez autora.
Flan z Hawany
kubek cukru (tam trzcinowego, tu może być buraczany)
3 jajka
kubek mleka w proszku
kubek wody
ćwierć łyżeczki soli
mały garnek
szybkowar, w którym zmieści się wyżej wymieniony
blender
Przepis Daney, podglądany i notowany bezpośrednio podczas wykonu:
Do małego garnka wsyp pół kubka cukru i postaw na niewielkim ogniu, by powstał karmel. Nie należy go szczególnie mieszać, by się nie zbijał w kawały. W tym czasie do blendera daj wszystko, co pozostało: jaja, mleko w proszku, wodę, sól (i cukier). Szybko zmiksuj na zupełnie gładko. Ciemniejący karmel rozprowadź po ściankach garnka, obracając nim z wdziękiem i lekkością. Do wykarmelowanego wnętrza wlej masę z blendera. Całość okręć szczelnie folią (użyłam aluminiowej) i wstaw do szybkowara. Wlej tyle wody, by unieść garnek z flanem. Zamknij i gotuj sycząc 45 minut. Po wystudzeniu otwórz i wyrzuć flan. Wstaw do lodówki, by stężał. Podawaj w trójkątach solo, bądź – w wersji kubańsko-luksusowej – z rodzynkami na wierzchu.
Wpis z 13.02.2016 r.