Kompot z czereśni na zimę

Przyszło lato i zdążyło już być upalne. Często bywało tak, że było słonecznie w czerwcu, a gdy zaczynały się wakacje, to jak nożem uciął – od razu deszcze. A jak będzie w tym roku? Według amerykańskich prognoz w Europie deszczowo. Ciekawe, czy prognozy się sprawdzą.

Ja skończyłam już dietę. Tym razem trwała ponad 4 tygodnie, dopóki niektórzy życzliwi, w tym MDK stwierdzili, że już za bardzo schudłam. Co prawda nikt nie dawał mi pieniędzy z okrzykiem Romea z Makuszyńskiego: „Masz, idź, ubierz się w mięso!”, ale zgodziłam się z delikatniejszymi argumentami. Dlatego zaczęłam pić kawę, chlebek i poczułam się jak człowiek, a nie jakaś marchewka.

Otworzyłam też kompot z czereśni, żeby spróbować, jak mi wyszedł ubiegłoroczny przetwór. Nawet dwa kompoty otworzyłam, bo zrobiłam według dwóch przepisów. Podaję przepis na ten lepszy kompot autorstwa Margarytki. Nie jestem koneserem kompotów, prawdę mówiąc, nawet nie lubię kompotów. Żadnych. Uwielbiam czereśnie, ale świeże. Natomiast w fazę kompotów wchodzi zimą MDK i dla niego je robię.

Czereśni do kompotu nie trzeba drylować, natomiast warto sprawdzić, czy nie ma w nich robaków. Na wszelki wypadek można je na kilka minut zostawić w wodzie z dodatkiem 2 łyżek octu, a potem jeszcze opłukać pod bieżącą wodą.

Kompot z czereśni

2 kg czereśni, umytych (z pestkami)

250-300 g cukru lub ksylitolu na 1 l wody

Wodę zagotować, rozpuścić cukier lub ksylitol i zalać owoce ułożone w gorących, wyparzonych słoikach. Pasteryzować 20-25 minut w garnku wyłożonym ściereczką i wypełnionym wodą do wysokości 2/3 słoików, ustawić do góry dnem i poczekać do ostygnięcia.

Wpis z 26.06.2016 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *