W Warszawie lato, obchody Powstania Warszawskiego, wczoraj bardzo uroczyste. Kiedyś Anna Dziewit napisała, że „Warszawa to jest blizna, a blizny rzadko kiedy są ładne”. Napisała to w 2005 r., a od tego czasu miasto nie wyładniało. Powstało kilka wysokich wieżowców w Centrum, wolne miejsca zabudowano betonem i szkłem, a mnie bolą niszczejące od lat kamienice, często ciekawe architektonicznie, z dobrej, zdrowej przedwojennej cegły. Tylko zamurowano w nich drzwi i okna. Ludzie mogliby tam mieszkać, mogłyby być remontowane, ale nie uchwalono odpowiednich przepisów, więc straszą i niszczeją dalej.
Musiałam to napisać, bo o tym się w ogóle nie mówi. Widocznie tylko mój odbiór jest taki. Może dlatego, że lubię stare domy.
Jednak nie ma być na smutno. Kotleciki z mojego ulubionego bobu to sama przyjemność. Zawsze lubiłam jeść bób ugotowany, ale w tym roku nie smakuje mi tak bardzo, jak zawsze (jest bardziej suchy) i robię z niego różne potrawy. Robiłam też kotleciki z samego bobu, ale z dodatkiem ziemniaków okazały się smaczniejsze.
Kotleciki z bobu i ziemniaków
1/2 kg bobu
250 g ziemniaków
1 średnia cebula
1/2 łyżki suszonego cząbru lub 1 łyżka świeżego, posiekanego
1 jajko
sól, pieprz
mąka
olej do smażenia
Bób ugotować w osolonej wodzie i obrać z łupinek. W trakcie obierania rozgniatać go na bieżąco widelcem, póki jest gorący.
Ziemniaki ugotować w mundurkach, obrać i przecisnąć przez praskę.
Cebulę posiekać, udusić na oleju i lekko podsmażyć, a następnie drobno posiekać.
Połączyć w misce bób, ziemniaki oraz cebulę i doprawić solą, pieprzem oraz cząbrem. Dodać jajko i dobrze wyrobić masę. Mokrymi dłońmi formować nieduże kulki, każdą rozpłaszczyć, obtoczyć w mące i smażyć na oleju. Wykładać na papierowy ręcznik, aby wchłonął tłuszcz.
Wpis z 02.08.2016 r.