Gdyby mróz umiał mówić, powiedziałby mi dzisiaj gdy wyszłam z domu: „Aaa, zaraz cię uszczypnę!”, ale ponieważ nie umie mówić, szczypie bez ostrzeżenia. Zrobiła się piękna biała zima, wczoraj mocno posypał śnieg. Puchatek nawet śpiewał specjalną piosenkę o śniegu i marznących paluszkach bim-bom. Mnie też zmarły paluszki, to sobie przypomniałam.
Do mięsa mnie specjalnie nie ciągnie, ale podczas mrozu lubię czasem zjeść gorący krupnik. Ugotowane mięso zjadamy oddzielnie, ale można je pokroić i wrzucić do zupy.
Krupnik
1,5 l rosołu, np. z tego przepisu:
http://dorodnepomidory.bloog.pl/id,331960852,title,Rosol-bez-chemii,index.html
ugotowane warzywa z rosołu: 2 marchewki, 1 pietruszka, kawałek selera
3 średnie ziemniaki
1/3 szklanki kaszy jęczmiennej (można ją przepłukać wodą na sitku)
suszony lubczyk lub posiekana natka pietruszki
1 łyżka proszku z suszonych grzybów
sól
Do gorącego rosołu wsypać kaszę i gotować 30 minut. Dodać ziemniaki pokrojone w kostkę, proszek grzybowy i sól. Gotować razem ok. 20 minut. Pod koniec gotowania dorzucić warzywa utarte na tarce „w łezkę” i trochę pokruszonego lubczyku (można też na talerzu posypać świeżą natką pietruszki). Gdyby krupnik był zbyt gęsty, można dodać trochę gorącej wody.
Wpis z 16.01.2016 r.