
Jeszcze nie było przepisu na potrawę wietnamską, więc teraz dodaję. Przepis jest na czasie, bo słynna wietnamska zupa pho jest rosołem z przyprawami, które warto jeść w sezonie przeziębień i infekcji. Do knajpki wietnamskiej się teraz nie można wybrać, ale zupę można zrobić samodzielnie według przepisu Wietnamki Linh Nguyen. Przyszły takie czasy, że najtrudniej jest zdobyć kości wołowe. Mnie się udało w stoisku mięsnym pod Halą Mirowską. Zupa jest bardzo aromatyczna i smakuje egzotycznie, ale MDK stwierdził, że woli polski rosołek. Podaję przepis oryginalny, a na zdjęciu zupa pho z wietnamskiej knajpki w Warszawie. gdzie dorzucili jeszcze kiełki.
Zupa pho
1 kg wołowych kości szpikowych
1/2 kg tłustej łaty
1/2 kg mięsa z udźca wołowego
kawałek imbiru
ziarno kardamonu
2 gwiazdki anyżu
laska cynamonu
cebula
sos rybny
300 g cienkiego makaronu pho
pęczek dymki
pęczek kolendry
cytryna
świeża papryka chili lub pasta chili
sól
Kości umyć, zalać wodą i gotować, aż do momentu, kiedy pojawią się na powierzchni wody szumowiny. Wówczas wylać całość i znowu umyć kości. Znowu zalać kości wodą, wrzucić łatę i zagotować. Znowu zebrać szumowiny i gotować na małym ogniu.
Kardamon, anyż, cynamon, posiekany w długie słupki imbir oraz cebulę pokrojoną w piórka prażyć na suchej patelni przez 2 minuty. Uprażone przyprawy dorzucić do gotującego się rosołu. Wszystko razem gotować do momentu, aż łata się rozpuści (ok. 3-5 godzin). Rosół przyprawić solą i sosem rybnym (ja chlapnęłam tylko troszkę sosu rybnego z butelki).
Mięso z udźca pokroić na cienkie plasterki i marynować w części pokrojonego świeżego imbiru.
Makaron pho namoczyć w letniej wodzie na ok. 20-30 minut, aż zmięknie. Następnie wrzucić do wrzącej wody i gotować przez 1 minutę, mieszając.
Na koniec ugotowany makaron ułożyć w misce, położyć na nim zamarynowane płaty wołowiny z imbirem, posypać posiekaną dymką, kolendrą i zalać bulionem. Wołowina pod wpływem gorącego bulionu ścina się i oddaje słodycz. Równoważy się ją, dodając do zupy sok z cytryny i chili.
