Archiwum kategorii: Pasty, pasty do chleba

Pasta z grochu

 

Ostatnio nie bardzo miałam czas i nastrój do gotowania. Wirus zaczął dopadać znajomych i to już się zrobiło mało ciekawe.

Myślę sobie o wyjazdach, błękitach mórz, kwiatach i cieple. Gdy jeszcze można było chodzić do restauracji, wybieraliśmy się  czasem do knajpki greckiej „Santorini”. Kiedyś podano nam na przystawkę pastę, której nie rozpoznaliśmy. Była pyszna z chlebkiem pita. Okazało się, że to groch z oliwą. Dlatego dzisiaj chciałam polecić taką pastę. Ugotowany, odcedzony groch trzeba po prostu zmiksować z oliwą i solą (można dodać odrobinę wody). Można posypać, np. majerankiem lub innymi ziołami. Ja posypałam moją ulubioną macierzanką.

Podawać z chlebkiem pita, np. z tego przepisu:

Chlebek pita

 

 

 

 

 

Masło z orzechów laskowych

Masło zrobiłam z orzechów laskowych, ale można zrobić także z innych orzechów, np. ziemnych. Nie jest trudne do zrobienia, nie robi się go długo, za to można postawić na świątecznych lub codziennym stole do pieczywa, można użyć jako kremu do wypieków, albo… przepis na pyszną potrawę z masłem orzechowym już jutro.

Masło orzechowe

Orzechy (ja wzięłam 300 g) prażyć na blaszce do pieczenia ok. 10 minut w temp. 200 st. C, mieszając od czasu do czasu. Następnie wysypać na blat i poczekać, by ostygły. Brać w dłonie garść orzechów i pocierać je o siebie, żeby osłonki się wykruszyły (nie musi być superdokładnie).

Obrane orzechy wrzucić do blendera, dodać szczyptę soli, łyżeczkę miodu i tyle oleju rzepakowego lub orzechowego, by uzyskać gładki krem.

Przechowywać w słoiku w lodówce.

Pasta z soczewicy i pieczonych warzyw

Idzie wiosna. Już wyraźnie widać, że się zbliża. W okresie przedwiosennym jesteśmy osłabieni, więc warto dostarczyć organizmowi jak najwięcej składników odżywczych. Ja często robię pastę z soczewicy i warzyw.

Pasta z soczewicy i pieczonych warzyw

100 g czerwonej soczewicy

ok. 240 g obranego batata lub marchewki lub pasternaku

ok. 60 g cebuli

80 g papryki czerwonej

1 ząbek czosnku

sól, pieprz lub pieprz cayenne

1 łyżeczka kurkumy

5-6 łyżek oleju lnianego (można trochę więcej)

olej rzepakowy do wysmarowania naczynia

Naczynie żaroodporne wysmarować olejem rzepakowym i wrzucić grubo pokrojone warzywa z przepisu. Piec w temp. 180 st. C ok. 45-50 minut, mieszając od czasu do czasu.

Warzywa ostudzić.

Soczewicę ugotować, odcedzić, wodę po gotowaniu zachować.

Wrzucić do blendera upieczone warzywa oraz soczewicę. dodać sól, pieprz, kurkumę, dolać olej lniany i tyle wody po gotowaniu soczewicy, by pasta dała się zmiksować.

Pastę przełożyć do słoików i zamknąć. Można przechowywać w lodówce do 1 tygodnia.

Pyszny domowy hummus

I po Mundialu! To znaczy dla nas. Najprzykrzejsze i najbardziej zaskakujące jest to, jak słabo graliśmy z Senegalem, jeszcze gorzej z Kolumbią. Oczekiwaliśmy walki, a otrzymaliśmy żałosne widowisko, które chcę jak najszybciej zapomnieć.

Najpierw oglądamy ogromny balon z napisem „Zwycięstwo!”, a potem następuje potężne BUM i rozczarowanie. Ktoś żartował, że inne drużyny cieszą się po meczu, a my przed meczem.

No nic, nie ma tego złego, skoro nie trzeba już kibicować to będzie więcej czasu wolnego.

Dzisiaj hummus, arabska pasta z ciecierzycy. Ja bardzo ją lubię, bo jest pyszna, a w dodatku zdrowa i sycąca. W sam raz na upał.

Nie polecam używania ciecierzycy z puszki, bo nie ma tyle smaku, jak zrobiona z normalnych ziarenek, a po drugie unikam puszek.

Ciecierzycę można namoczyć w zimnej w wodzie i moczyć 12 godzin, zmienić wodę i ugotować. Można jednak przygotować ją znacznie szybciej, tak jak fasolę.  Ziarna trzeba wsypać do wrzącej wody i gotować przez kilka minut, a później odstawić do napęcznienia, następnie zmienić wodę i ugotować. Niektórzy dodają do wody sodę, by ciecierzyca była bardziej miękka, ale ja tego nie robię, bo może to szkodzić na wątrobę.

 

Hummus

 

3/4 szklanki suchej ciecierzycy (ok. 140 g)

1 ząbek czosnku

1/4 szklanki pasty tahini (można dodać 3 łyżki, ale ja wolę dodać więcej, by polepszyć smak), np. z tego przepisu:

Tahini

sok z 1/2 cytryny

4 łyżki oliwy + ewentualnie trochę do polania

woda z gotowanej ciecierzycy

sól, pieprz cayenne

do posypania co kto lubi: posiekana natka pietruszki, posiekane listki kolendry, słodka papryka, chilli, wędzona papryka, kmin rzymski, za’atar, mielona kolendra, sumak, ja najbardziej lubię z czarnuszką

 

Ciecierzycę wymoczyć i ugotować (bez soli), odcedzić i ostudzić (wodę zachować). Zmiksować z posiekanym czosnkiem, sokiem z cytryny i oliwą, pastą tahini, solą i pieprzem, dodając stopniowo tyle wody po gotowaniu ciecierzycy, by masa dała się zmiksować i by powstała pasta.

Pasta jest pyszna z chlebkami pita, zrobionymi np. z tego przepisu:

Chlebek pita

albo z naszym pieczywem. Można ją troszkę polać oliwą, można posypać przyprawami. Można też niczym nie polewać ani nie posypywać – też będzie pyszna.

 

 

 

 

 

 

 

 

Tahini

Tradycyjnie po powrocie z podróży, przepis na danie z miejsca, gdzie byłam.

Jednym z typowych dań kuchni arabskiej, często podawanym w Egipcie jest hummus. Aby zrobić prawdziwy domowy hummus, trzeba najpierw zrobić tahini – domową pastę sezamową. Można ją kupić, ale bez trudu i dosyć szybko uzyskamy ją w domu. Przeważnie używa się sezamu łuskanego i taka pasta jest może trochę smaczniejsza i mniej gęsta, ale ja zwykle kupuję ten niełuskany, bo zdrowszy.

 

Tahini

 

1 szklanka sezamu

5 łyżek oliwy

5 łyżek oleju sezamowego

ewentualnie 1 ząbek czosnku, posiekany (nie dodawać, jeśli pasta ma być użyta do dań słodkich)

1/4 łyżeczki soli (można dodać mniej)

ewentualnie 1/2 łyżki soku z cytryny

 

Sezam podprażyć na suchej patelni, a następnie zmiksować w blenderze z oliwą, czosnkiem, solą i sokiem z cytryny. Gdyby pasta była za gęsta, dodać trochę wody.

Można przechowywać w lodówce w słoiku przez ok. 1 miesiąc.

 

 

 

 

Pesto z pokrzywy i natki pietruszki

Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza i mamy wyjątkowo chłodne, jak na lipiec, wieczory i ranki. Śpi się lepiej, ale też łatwiej złapać przeziębienie albo jakieś inne korzonki.

Ale już zapowiadają upały, więc coś bardziej południowego i lekkiego – pesto. Robiła je ostatnio Marysia z firmy Mamboo i bardzo mi się spodobało, bo z pokrzywy i natki pietruszki. Smak ostrzejszy – pasuje do makaronu. W dodatku robi się je bardzo szybko i nie trzeba w gorący dzień stać nad kuchnią.

Pesto z bazylii i natki pietruszki

50 g natki pietruszki

50 g młodych liści pokrzywy

1 ząbek czosnku,

30 g startego parmezanu,

1 garstka orzeszków piniowych lub pestek słonecznika,

50 ml oliwy

Listki wrzucić do blendera wraz z pokrojonym ząbkiem czosnku, parmezanem i słonecznikiem lub orzeszkami piniowymi, dodać oliwę i wszystko zmiksować.

Wpis z 17.07.2017 r.

S6300749-001.JPG

Bruschetta z groszkiem i szalotką

Czytaliście książkę Frances Mayes „Pod słońcem Toskanii” albo może oglądaliście film? Motyw ten sam, ale książka i film różnią się od siebie. A mnie szalenie się podobają. Jest w nich radość, słońce i proste życie mieszkańców wsi, pociągające większość mieszczuchów z betonowych miast.

Jedzenie też jest bardzo proste, ale pyszne.Świeżutkie, takie „prosto z krzaka”, nagrzane słońcem Południa. Warzywa, owoce i zioła aż pachną z kart książki, a autorka opisuje proste potrawy, które przygotowuje się się tam szybko i jakby od niechcenia.

Gdy zobaczyłam na targu świeży groszek zielony, zrobiłam pastę według opisu w książce.

Bruschetta z groszkiem i szalotką

4 szalotki

1 szklanka groszku zielonego

trochę masła

trochę posiekanej mięty

sól, pieprz

25 kromek chleba (najlepiej tostowego)

25 ząbków czosnku

oliwa

Szalotki posiekać, połączyć z groszkiem i smażyć na maśle mieszając, aż groszek będzie podsmażony, a szalotki miękkie. Dodać posiekaną miętę, sól i pieprz. Wszystko przepuścić przez maszynkę lub posiekać.

Kromki chleba skropić oliwą i przypiec na ruszcie. Na każdej kromce rozetrzeć ząbek czosnku, a następnie położyć groszkową pastę.

Wpis z 03.07.2017 r.

Wiosna, zmiana czasu i pasta do chleba

Przyszła długo oczekiwana wiosna i z mety zabrała nam godzinę snu. Strasznie nie lubię przestawiania czasu. Nie lubię nawet wtedy, gdy nam dają dodatkową godzinę, bo mam dobrze nastawiony zegarek wewnętrzny i wszystko mi się rozjeżdża – spanie, jedzenie, praca. Przez dobry tydzień nie mogę się pozbierać. Kiedyś jesienią dziennikarz pytał ludzi na ulicy „Co pan/pani robi z dodatkową godziną”. Jeden pan powiedział tak: „Jestem zegarmistrzem, więc przychodzę do zakładu, przestawiam wszystkie zegarki. Potem biorę stołeczek, przestawiam po kolei zegary wiszące i tak mi mija godzina”. Teraz ten pan musi wszystkie zegary przestawić i nikt mu nawet nie da na to dodatkowego czasu. Z zazdrością myślę o tym, że są takie kraje na świecie, gdzie się nie przestawia czasu. W Polsce długie lata też nie przestawiano, a zaczęto dopiero chyba pod koniec lat 70.

Nic nie poradzę na czas, więc zajęłam się czym innym. Poza spacerem i innymi sprawami, zrobiłam pastę do chleba. Bardzo mi niedawno smakowała, więc powtórzyłam. Pierwszy raz zrobiłam, bo miałam ugotowaną resztę ryżu, a teraz zrobiłam od początku.

Pasta z czerwonego ryżu, czerwonej soczewicy i pieczarek

50 g czerwonego ryżu

50 g czerwonej soczewicy

130 g pieczarek

1 niewielka cebula

sól, pieprz

olej

Ryż i soczewicę ugotować w oddzielnych garnkach, wodę odlać. Pieczarki umyć i poddusić z cebulą na niewielkiej ilości oleju. Wszystko ostudzić, dodać przyprawy i zmiksować w blenderze na gładką pastę, dodając troszkę wody, żeby dało się miksować.

Wyszły mi dwa słoiczki pasty, więc jeden zamroziłam.

Wpis z 26.03.2017 r.

Pasta z awokado, twarożku i rzeżuchy

Wysiałam w tym roku sporo rzeżuchy i jeszcze mam świąteczną. Dzisiaj zrobiłam na śniadanie pastę z rzeżuchy, twarożku (każdy będzie dobry, ale ostatnio bardzo mi podszedł twaróg śmietankowy z Garwolina) i połówki małego awokado, która była w lodówce. Awokado przechowuje się z pestką w środku, żeby nie ciemniało – zawsze troszeczkę ściemnieje, ale o wiele mniej niż gdyby leżało bez pestki.

Miękkie awokado trzeba obrać ze skórki, skropić sokiem z cytryny i dodać twaróg. Wszystko rozgnieść widelcem na pastę, dodać sól, pieprz cayenne i posiekaną rzeżuchę (ile kto lubi), wymieszać. Posypać posiekanymi listkami rzeżuchy.

Wpis z 09.04.2016 r.

Hummus po polsku

Dobrze jest spróbować dań z różnych stron świata, ale najzdrowiej jeść to, co rośnie tu, gdzie żyjemy. Lubię hummus, ale pomyślałam sobie, że można go trochę udomowić. Przyszło mi to do głowy, gdy ugotowałam za dużo grochu. Hummus powstał z naszego grochu, a nie z cieciorki i z siemieniem lnianym zamiast sezamu. Sok cytrynowy zastąpiłam wodą z ogórków kiszonych.

Nam w domu ta pasta bardzo smakowała do kanapek z dodatkiem plasterków ogórka kiszonego.

Hummus z grochu z siemieniem lnianym 

300 g ugotowanego grochu

2,5 czubatych łyżek siemienia lnianego

1 łyżka oleju lnianego

1 łyżka oleju rzepakowego

1 ząbek czosnku

3 łyżki wody z ogórków kiszonych

sól

ewentualnie trochę majeranku, bo jednak to groch…

Siemię lniane podprażyć na suchej patelni, a następnie zmiksować w blenderze dodając po trochu przegotowanej wody, aby uzyskać konsystencję pasty. Dodać groch, oleje, sól i pokrojony ząbek czosnku oraz wodę z ogórków kiszonych i ewent. majeranek. Zmiksować wszystko na gładką pastę. Gdyby była zbyt gęsta – dodać troszkę wody.

Wpis z 20.02.2016 r.

Pasta z wędzonej makreli z serem feta

Z przyjemnością dołączam się do akcji Durszlaka „Stop marnowaniu żywności!”. Już dawno miałam napisać na ten temat, ale chciałam znaleźć jakieś bardziej szczegółowe dane. Jak je znajdę (gdzieś schowałam i nie wiem, gdzie), to je przytoczę. Na razie wspomnę tylko, że w Polsce ludzie wyrzucają rocznie około dwóch milionów ton jedzenia. Są to całe góry pieczywa, mięsa, ryb czy warzyw. Niewyobrażalnie wysokie góry. Nie lepiej jest pod tym względem na Zachodzie. Tak ogromne ilości wyrzucanej żywności oznaczają, że ktoś niepotrzebnie się trudził, by zasiać nasiona, podlać je (zużywając wodę), zebrać plony, upiec chleb lub rozwieść transport warzyw do magazynów i sklepów. Oznacza to również, że wiele zwierząt niepotrzebnie hodowano i zabito, by na koniec i tak skończyły na śmietniku. Nie wspomnę o tym, ile pieniędzy wyrzuciliśmy na zbędne zakupy.

I jeszcze mam apel i prośbę, abyście dla spokojności sumienia nie dawali popsutej żywności dzikim zwierzętom i ptakom, bo im to zaszkodzi. Wyobraźcie sobie najpierw, że dajecie spleśniałą bułeczkę swojemu kanarkowi albo zepsuty kotlet swojemu psu. Na pewno byście nie dali, bo wiecie, że by to odchorowały. Lepiej takie jedzenie naprawdę wyrzucić, bo dzikim zwierzakom nikt nie udzieli pomocy po takim poczęstunku.

Pasta z makreli powstała pierwotnie w celu zjedzenia tego, co było w lodówce i tak nam zasmakowała, że często ją powtarzam. Jest bardzo prosta – składa się na nią 2/3 makreli wędzonej i 1/3  sera feta, a częściej favita (czyli wagowo proporcja 2:1). Wszystko razem trzeba zmiksować (bez żadnych dodatków) i pyszna pasta do pieczywa gotowa.

Wpis z 27.01.2016 r.

 

Nostalgicznie

Ostatnio czytam książkę Marka Nowakowskiego „Moja Warszawa. Powidoki” i chodzę z Nowakowskim po starej Warszawie. Po Ochocie, Włochach, a przede wszystkim po Śródmieściu, bo to moje rejony. Zdałam sobie sprawę, że stare miejsca, które zniknęły, istnieją nadal. I będą żyły tak długo jak pamiętający je ludzie. Oni noszą je w sobie i dopóki chodzą po ulicach swoich miast, miasteczek i wsi, patrząc na jakieś miejsca, mają przed oczami widoki i ludzi, których nie mogą zobaczyć młodsi.

Moja Mama mówi czasem „To już nie jest moja Warszawa”. W mojej pamięci też nadal żyje wypalony kikut Zamku Królewskiego i duży plac przed nim, po którym jeździłam na rowerze, wielkie kamienie na podzamczu, pomiędzy którymi zniknęła bezpowrotnie moja świnka morska, zwalona stara kolumna Zygmunta. Widzę pomnik Nike na Bielańskiej i Plac Zwycięstwa, gdzie jak kwiatek do kożucha pasuje nowy budynek z betonu i szkła, zasłaniający piękny Teatr Wielki. Pamiętam sklepik na ulicy Bednarskiej, gdzie tęga pani Lodzia sprzedawała warzywa. Wracając ze szkoły, często kupowałyśmy tam z koleżankami kapustę kiszoną i ogórki z dębowej beczki. Z ciekawością przyglądam się ulicy Śliskiej, bo tam przed wojną mieszkali moi Dziadkowie. Chciałabym wiedzieć, czy to było na ocalałym kawałku Śliskiej i mam irracjonalną nadzieję, że tak. Patrzę na ulicę Hożą, gdzie mieszkali w czasie wojny, ale interesują mnie tylko okolice, bo ten dom ocalał, po czym został wyburzony po wojnie pod „mincówkę”. Każdy z nas ma takie miejsca i rzeczy, które żyją tylko w jego pamięci.

Tak sobie o tym wszystkim myślałam pod wpływem książki i dzisiaj będzie przepis na liptauer – twarożek z myszką. Kiedyś taki twarożek robiono chętnie i mam nawet dwa przepisy. Pierwszy pochodzi z książki M. Gałeckiej i H. Kulzowej „Kuchnia polska” wydanej przed wojną przez Zakłady Wydawnicze M. Arcta, a drugi z jakiegoś czasopisma.

Ser ostry Liptauer

5 dag masła

10 dag twarogu

2 dag kaparów

rzodkiewka

szczypta musztardy w proszku (ja wzięłam zmieloną gorczycę białą)

szczypta angielskiej gorczycy (ja wzięłam zmieloną gorczycę czarną)

2 sardele

1 jajko

sól

Masło utrzeć na pianę, dodać przetarty twaróg, kapary zmielone, gorczycę, sardele obrane z ości i przetarte lub usiekane. Wszystko to dokładnie wymieszać, posolić, uformować ładnie na talerzu, obłożyć rzodkiewką i udekorować jajkiem ugotowanym na twardo.

Liptauer II

30 dag białego tłustego twarogu

10 dag rokpolu

3 dag masła

1/8 l lekko kwaśnej śmietany

sól, słodka papryka w proszku

1/2 łyżeczki musztardy

ewentualnie 1 łyżeczka sparzonego wrzątkiem kminku

ewentualnie 1 żółtko jajka ugotowanego na twardo

ewentualnie 1 łyżka jasnego piwa

Przetarty przez sitko twaróg dokładnie utrzeć z rokpolem, dodać miękkie masło, a następnie ucierać, dodając stopniowo 1/8 l śmietany (gdyby pasta była zbyt gęsta, można dodać 1-2 łyżki mleka). Pastę posolić do smaku i przyprawić musztardą, papryką, ewentualnie kminkiem. Można dodać ugotowane, przetarte żółtko, a nawet troszeczkę piwa.

Wpis z 12.07.2014 r.

Tapenade

Majowy weekend okazał się chłodny i w dużej części deszczowy, czyli nie spełnił oczekiwań. Z powodu tego chłodu sięgnęłam po książki Petera Mayle o Prowansji, bo tam jest więcej słońca niż za oknem. Mayle pisze, że mieszkańcy Prowansji „Liczą, że każdy dzień będzie słoneczny, i cierpią, jeśli tak nie jest. Deszcz uważają za osobistą krzywdę.” To zupełnie tak, jak ja teraz.

W książce „Prowansja od A do Z” Mayle podał przepis marsylskiego kucharza Meyniera na tapenade – czarne masło z Prowansji (chociaż może też być zielone). Meynier wymyślił ten przepis ponad sto lat temu. Nazwa pochodzi od prowansalskiego słowa tapena – kapar, bo właśnie kapary są podstawowym składnikiem tapenade. Pozostałe składniki bywają różne.

W restauracji zwykle otrzymuje się tę pastę wraz z grzankami jako dodatek do apéritifu, przed posiłkiem. Można też podawać z jajkami przepiórczymi, z pomidorami, ze świeżym kozim serem, z grilowaną rybą czy zimnym omletem z warzywami, a nawet jako dip.

Tapenade

20 dag czarnych oliwek bez pestek

20 dag kaparów

10 dag niesolonych filetów anchois

10 dag tuńczyka w oleju

łyżka ostrej musztardy

szczypta posiekanych ziół (estragon, trubula itp.)

200 ml oliwa

1 kieliszek koniaku

Oliwki rozgnieść w moździerzu i utrzeć razem z kaparami, filetami anchois, tuńczykiem w oleju, dużą łyżką ostrej musztardy oraz szczyptą drobno posiekanych ziół sałatkowych (zrobiłam to blenderem). Ucierając, dodawać stopniowo oliwę, a na koniec wymieszać z kieliszkiem koniaku.

Wpis z 04.05.2014 r.

Czosnek pieczony

16.02.2014

Czosnek jest bardzo zdrowy. Można go jadać na surowo albo ugotowany, ale można także upiec.

 

P1010086.JPG

 

Należy odciąć tylko górną część, aby odsłonić ząbki, włożyć do miseczki żaroodpornej wysmarowanej olejem, posmarować olejem ściętą część i odrobinę posolić. Piec ok. 45 minut w temperaturze 200º C. Następnie ząbki wyjąć z łusek i rozsmarować na chlebie.

Można upiec więcej, np. 7 główek i zrobić pastę w blenderze. Trzeba wówczas dodać trochę oleju albo wody i sól. Można też dodać kilka pomidorów w oliwie. Moja koleżanka dodaje 1-2 łyżki octu jabłkowego. Taki krem jest po prostu pyszny.

 

 

 

P1010007-002.JPG

Pasta z bobu

22.07.2013

Latem najbardziej lubię bób, czereśnie i arbuzy. Bób gotuję po prostu w osolonej wodzie i jem gorący. Raz w sezonie robię jednak obowiązkowo pastę z bobu. Przepis podała mi kiedyś Pani Ania i uznałam, że to pyszota. Z uwagi na kaloryczność nie należy jednak przesadzać z tą pastą.

 

Pasta z bobu

 

1/2 kg bobu,

1/4 kg masła,

1/4 kg pieczarek,

2 cebule.

 

Cebule i pieczarki posiekać i udusić na oleju. Bób ugotować i obrać z łupin. Wszystko zmielić w maszynce do mięsa.

Masło roztopić w garnku, dodać mielonkę, posolić, przełożyć do słoika lub miseczek.

 

 

 

Pasta orzechowa

08.07.2012 r.

(na podstawie przepisu dr Ewy Dąbrowskiej – o diecie Pani doktor będę jeszcze pisała)

 

Pasta orzechowa

 

Składniki:

20 dag orzechów (włoskich, laskowych, ziemnych, migdałów)

2 łyżki oleju lub 1 łyżka oleju + 1 łyżka wody

1 łyżeczka miodu

szczypta soli

2 łyżeczki kakao (to mój dodatek – nie ma go w przepisie oryginalnym).

 

Wszystkie składniki zblendować lub orzechy zmielić w młynku do orzechów i dodać pozostałe składniki.