Archiwum kategorii: Pieczywo

Chleb tostowy

Ależ ziąb się zrobił! O tej porze roku ma się ochotę na ciepłe jedzenie. Ostatnio robiłam kilka razy grzanki, a jak grzanki, to najpierw potrzebny jest chleb tostowy. Zrobiłam więc chleb. Na plasterki żółtego sera można położyć wędlinę, a ja lubię na serek położyć pokrojone i uduszone warzywa, np. paprykę z pomidorami i cebulą.

Chleb tostowy

30 g świeżych drożdży

550 g mąki (używam chlebowej typ 750)

1 łyżeczka cukru

2 łyżki oliwy

3 łyżeczki grubej soli (takiej do przetworów)

ok. 360 g ciepłej wody

olej do wysmarowania formy

Drożdże rozrobić w misce z ciepłą wodą i cukrem. Poczekać ok. 10-15 minut, aż zaczną pracować, Dodać 3 łyżeczki soli, oliwę i wymieszać, a następnie wsypać przesianą mąkę. Ciasto wyrabiać tak długo, aż będzie odchodziło od ręki. Ciasto powinno być miękkie, a jeśli nie jest – dodać odrobinę wody. Następnie miskę z ciastem przykryć folią spożywczą i postawić w ciepłym miejscu na 1 godzinę.

Blaszkę o wymiarach 33 x 10 cm wysmarować oliwą lub olejem. Włożyć ciasto i docisnąć do foremki. Foremkę z ciastem przykryć folią spożywczą i pozostawić w ciepłym miejscu na 1 godzinę. Włożyć do piekarnika rozgrzanego do temperatury 190 st. C i piec do lekkiego zrumienienia chlebka (u mnie ok. 30 minut).

P.S. troszkę zmodyfikowałam przepis, bo uznałam, że lepsza jest wielkość bochenka z 550 g mąki.

Chlebki naan

Świetne chlebki do dań indyjskich czy kaukaskich. Można je robić bez niczego lub z przyprawami, np. kolendrą, czarnuszką, kminem rzymskim, kozieradką, ostrą papryką, kardamonem, pieprzem, podsmażoną cebulą lub czosnkiem. Przyprawy w proszku można dodać do ciasta lub posypać uformowane chlebki ziarenkami i wgnieść wałkiem. Można zrobić chlebki z białej mąki, razowej lub pół na pół białej i razowej.

Ja robię naan przeważnie bez przypraw, bo stanowią u mnie dodatek do dań hinduskich, które są wystarczająco aromatyczne.

Zrobienie chlebków nie jest zbyt trudne i niezbyt czasochłonne. Ważne jest jednak pieczenie ich na podwójnie złożonych blachach, by za bardzo nie podeschły (podobnie jak pita czy pizza). Jeśli zostanie jakiś chlebek to można go włożyć do zamrażalnika, a rozmrozić w gorącym piekarniku – będzie jak nowy.

Chlebki naan (3 chlebki)

2 szklanki mąki pszennej (może być drobna, ale dobra jest typ 650)

15 g świeżych drożdży

5 łyżek ciepłego mleka

2 łyżki jogurtu naturalnego

1 jajko

1 łyżka oleju lub oliwy

1 łyżeczka soli

masło klarowane lub zwykłe do posmarowania chlebków

Rozpuścić w misce drożdże w ciepłym mleku i odstawić w ciepłym miejscu, aż drożdże zaczną pracować. Wówczas dodać mąkę, olej, jogurt oraz jajko. Wyrabiać tak długo, aż ciasto będzie miękkie i będzie odchodziło od ręki (w razie potrzeby dodać troszkę ciepłego mleka lub wody).

Miskę owinąć folią spożywczą i odstawić w ciepłym miejscu na 1 godzinę. Następnie podzielić ciasto na 3 części i z każdej uformować kulkę. Kulki rozwałkować na blacie oprószonym mąką na podłużne placki o grubości ok. 4-5 mm. Placki włożyć do piekarnika rozgrzanego do temp. 230 st. C i piec ok. 4 minut na podwójnie złożonych blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Po tym czasie włączyć funkcję grillowania, aby placki były zarumienione (powinny się w czasie pieczenia wydąć i trochę opaść). Po wyjęciu z piekarnika gorące placki posmarować lekko masłem.

Irlandzki chleb sodowy

Dzisiaj był piękny, cieplutki dzień. Grzech by było spędzić czas w kuchni i nie pójść na spacer. Dlatego zrobiłam szybko ten chlebek i poszliśmy szukać oznak wiosny. Kwitły krokusy, stokrotki i żółte rozchodniczki. Na gałązkach drzew zieleniły się pączki. Wróciliśmy z gałązkami do wazonu.

A chlebek według przepisu podanego przez Mirosława Kalicińskiego robi się naprawdę szybko. Jest delikatny i bardzo smaczny. Miałam w domu tylko mąkę typ 480, więc dodałam do niej trochę drobno mielonej mąki pełnoziarnistej.

Irlandzki chleb sodowy

500 g mąki pszennej typ 650

300 ml dobrej maślanki

50 g stopionego masła

1 łyżeczka soli

1 łyżeczka sody

2-3 łyżki płatków owsianych do ciasta i 2-3 do posypania

Wymieszać wszystkie składniki suche, dodać resztę i wyrobić dość gęste ciasto. Będzie lepkie, ale takie ma być. To ciasto nie lubi być wyrabiane zbyt długo.

Uformować kulę, włożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia, naciąć głęboko na krzyż, posypać płatkami owsianymi i włożyć do piekarnika nagrzanego do temp. 220 st. C. Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 200 st. C i piec ok. 30 minut (do zrumienienia). Po wyjęciu z piekarnika postukać spód – jeśli odgłos jest głuchy, chleb jest gotowy.

Trzeba dać mu odpocząć 15-20 minut i można jeść.

Gozleme – nadziewany chlebek z Turcji

 

Lato u nas trwa w najlepsze, to i trwa ochota na próbowanie potraw z południa. Ten nadziewany chlebek jest bardzo smaczny i dosyć prosty do zrobienia. Można go zabrać na wycieczkę albo do pracy.

Przepis pochodzi ze strony http://kulinarne.info

 

Gözleme (6 chlebków)

 

Ciasto:

300 g mąki pszennej

90 ml ciepłej wody

szczypta soli

10 g świeżych drożdży

1 łyżka oliwy

 

Farsz:

100 g sera feta

100 g liści szpinaku

5 listków mięty

1 czerwona cebula

2 ząbki czosnku

pieprz

 

Drożdże rozpuścić z łyżką mąki w ciepłej wodzie. Odstawić, aż drożdże zaczną pracować. Dosypać pozostałą mąkę, sól i wyrobić elastyczne ciasto. Miskę posmarować oliwą i przełożyć do niej ciasto. Przykryć miskę (ja wkładam do foliowej torebki) i pozostawić na godzinę do wyrośnięcia.

W międzyczasie przygotować farsz. Umyte liście szpinaku zalać niedużą ilością wrzątku. Wyrzucić szpinak na sito. Na patelni podsmażyć pokrojoną w plasterki cebulę i na końcu dorzucić na chwilę przeciśnięty przez praskę czosnek. Dodać do podgotowanego i posiekanego szpinaku, doprawić pieprzem i posiekanymi listkami mięty.

Wyrośnięte ciasto zagnieść ponownie i podzielić na 6 porcji. Z każdej z nich zrobić kulkę i rozwałkować na prostokąt o wymiarach ok. 12 cm x 18 cm. Na połowę każdego prostokąta nałożyć szpinak i posypać rozdrobnioną fetą. Złożyć ciasto na pół i zlepić brzegi. Patelnię lekko naoliwić i smażyć każdy chlebek po ok. 2 minuty z każdej strony (ja smażyłam troszkę dłużej). Podawać z sosem jogurtowym.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Chleb dyniowy AIP

Faceci są naprawdę inni, rzeczywiście jakby z innej planety i przeważnie nas nie rozumieją. Można by dużo o tym opowiadać, np. mój kolega przyszedł do pracy w poniedziałek cały zły, bo był z żoną na zakupach w niedzielę w centrum handlowym i jeszcze mu nie przeszło. Żona chciała kupić watę i proces  jej kupowania tak go rozsierdził: „I rozumiecie, tam była cała ściana waty, a ona przez pół godziny nie mogła wybrać!”. Próbowałam tłumaczyć żonę, że te waty są różne: bawełniane, syntetyczne, mieszane – trzeba wybrać odpowiednią. Patrzył na mnie, wysłuchał, ale nie wyglądał na przekonanego.

A my byliśmy z MDK w ubiegłym tygodniu w Auchan. Zrobiliśmy zakupy i prowadziliśmy wózek z zakupami w kierunku wyjścia. Po drodze jest kwiaciarnia, a w jej wnętrzu zauważyłam prześliczne herbaciane róże. Całe wiaderko. Były tak niesamowite, że aż się zatrzymałam i westchnęłam z zachwytem: „O Boże, jakie piękne róże!”. MDK nawet zareagował, nie powiem. Od razu energicznie skierował się do środka ze słowami: „To ja ci kupię!”. Powiedziałam, że nie albo tylko jedną i czekałam patrząc na sąsiednie wystawy. Stoję, patrzę: idzie, niesie trzy… tulipany.

Gdy to opowiedziałam Eli to się dowiedziałam, jak kiedyś jej mąż pojechał do Londynu. Przed wyjazdem zapytał, co jej przywieźć. Powiedziała, że prosi szalik tylko żeby nie był czerwony. Przywiózł … czerwony, „bo coś mówiłaś o czerwonym”.

Zrobiłam chleb tzw. paleo z bloga Paleosmak, dobry dla osób z chorobami autoimmunologicznymi, np. Hashimoto. Bardzo smaczny. Może zastąpić tradycyjne pieczywo.

 

Chleb z dyni

 

2 szklanki mąki ziemniaczanej albo ararutowej, albo z tapioki

1/2 szklanki oleju kokosowego

1 szklanka purée z dyni ugotowanej lub upieczonej

4 łyżki mąki kokosowej

3 łyżki miodu

1 łyżka octu jabłkowego lub soku z cytryny

1 łyżka cynamonu

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1/2 łyżeczki imbiru

1 łyżeczka soli kłodawskiej lub himalajskiej

 

Roztopić olej kokosowy i wyrobić ciasto z wszystkich składników poza sodą i octem. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstego kremu.

Dodać sodę, wymieszać, a następnie ocet lub sok z cytryny i ostatni raz dobrze wymieszać.

Ciasto przełożyć do wysmarowanej tłuszczem foremki o wymiarach ok. 10 x 20 cm i piec przez ok. 45 min. w temperaturze 180º C, aż do suchego patyczka.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kwiatowe bułeczki

Kwiatów w naturze coraz mniej, więc trzeba sobie radzić w inny sposób. Dlatego zrobiłam kwiatowe bułeczki. A jak ja się biorę za zrobienie kwiatków, to zawsze wychodzą mi róże.

Kwiatowe bułeczki

15 g świeżych drożdży

mleko

280 g mąki

1 łyżka cukru

1 jajko

1/4 łyżeczki soli

3 łyżki masła

Drożdże rozrobić w misce w 1/4 szklanki ciepłego mleka i zostawić na 15 minut, aż drożdże zaczną pracować. Wówczas wsypać cukier oraz sól i wymieszać.

Do miski z drożdżami dodać 280 g mąki, 1 jajko, 3 łyżki roztopionego masła i wyrobić, dodając tyle mleka, by ciasto było miękkie. Miskę przykryć ściereczką i pozostawić ciasto do wyrośnięcia na 30 minut.

Wyrośnięte ciasto podzielić na 4 części.

Brać po kolei po kawałku ciasta i rozwałkować każdy na grubość ok. 2 mm.

Wycinać kółka foremką (moja ma 8,5 cm), kłaść 4 jedno na drugie i zwijać w rulonik.

Każdy rulonik przeciąć na pół.

Każdą połówkę postawić i trochę rozwinąć płatki róży.

Włożyć róże do foremki do muffinek wysmarowanej masłem i pozostawić na 10-15 minut do wyrośnięcia. Roztrzepać widelcem w miseczce jajko z mlekiem, a następnie posmarować każdą różę pędzelkiem.

Piec w piekarniku rozgrzanym do temp. 220º C ok. 7-10 minut.

Wpis z 22.10.2017 r.

Chleb esseński

Gdy pisałam kiedyś o chlebie Ezechiela, zapowiadałam, że przymierzę się też do chleba esseńskiego. I tak się przymierzałam dwa razy, a teraz nareszcie mogę zaprezentować efekty.

Poczytałam o chlebie esseńskim w książce Adama Kulpaczyńskiego „Żywy pokarm Twoim kluczem do zdrowia”. Autor nie mógł pogodzić się ze słowami modlitwy „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, gdyż pieczywo nie jest zbyt zdrowym pożywieniem. Skłoniło go to do poszukiwania chleba, o którym mowa. Stwierdził, że chodzi o chleb przyrządzany w specyficzny sposób przez wspólnotę religijną Esseńczyków, czyli o cienkie placki ze skiełkowanego, a następnie zmiażdżonego ziarna pszenicy, wypiekane na słońcu.

Zboże, które wykiełkuje, nie jest już zbożem, ale warzywem. Po wykiełkowaniu zanika gluten i następuje rozkład skrobi na cukry proste, a więc odbywa się jakby trawienie wstępne. Tak przygotowany chlebek ma więc inne właściwości niż pieczywo, jakie znamy – jest naprawdę zdrowy.

Oczywiście w naszym klimacie nie bardzo można piec na słońcu, chociaż latem, w upalne dni, można spróbować wystawić na słońce cienkie placuszki. Ja tego nie próbowałam.

Na stronie www.kobieta.pl, znalazłam przepis na chleb esseński i zrobiłam go zgodnie ze wskazówkami oraz własnym doświadczeniem z kiełkowaniem ziaren.

Otóż trzeba wziąć trochę ziaren pszenicy (ja wzięłam 1 szklankę) i zalać wodą na noc. Rano trzeba wyrzucić ziarna na sitko, osączyć je, wrzucić do garnuszka, przykryć pokrywką, ustawić w ciepłym miejscu i przepłukiwać pod bieżącą wodą codziennie rano i wieczorem. Kiełki powinny się pokazać po 1-3 dniach. Jeśli tak się nie stanie, należy ziarna wyrzucić i poszukać jakichś lepszych do kiełkowania.

Gdy kiełki z ziarenek mają długość 3-4 mm – ziarno na chlebki jest gotowe i należy od razu wziąć się za przygotowanie, żeby kiełki nie były zbyt długie. Ze zbyt wyrośniętych kiełków może wyjść siennik, z którego chleb nie będzie dobry.

Skiełkowane ziarna należy opłukać i osączyć na sicie, a następnie zmiksować w blenderze do momentu otrzymania klejącej się masy. Do tej masy można dodać odrobinę soli i uformować placki. Chleb esseński powinien być pieczony w temperaturze nie wyższej niż 45º C. Można więc ułożyć placki na papierze do pieczenia i piec w piekarniku z nawiewem przez ok. 8-10 godzin, przewracając je w połowie pieczenia na drugą stronę. Można je też suszyć w dehydratorze. Obie te metody zastosowałam i muszę przyznać, że łatwiej mi było umieścić placki na papierze do pieczenia w suszarce do warzyw i owoców niż zajmować piekarnik na 10 godzin.

Co do smaku – no cóż, to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej, ale może komuś akurat zasmakują.

Wpis z 17.10.2016 r.

Bułeczki dyniowe

Dynie obrodziły tego lata i zdecydowałam się kupić kawałek, żeby zrobić dyniowe bułeczki. Rzadko robię bułki, ale te bardzo lubię, więc uległam pokusie.

Bułeczki dyniowe

280 g dyni bez skóry i pestek

560 g mąki pszennej typ 550

20 g świeżych drożdży

1 łyżeczka cukru

1/3 szklanki ciepłej wody

1 jajko

2 łyżeczki soli

pestki dyni do posypania

Dynię (w 3-4 kawałkach) owinąć folią aluminiową, włożyć do piekarnika i piec 45 minut w temp. 180º C (można też piec w lekko natłuszczonym naczyniu żaroodpornym z pokrywką albo z niewielką ilością wody, gdyż folia aluminiowa nie jest najzdrowsza).

Drożdże rozrobić z ciepłą wodą oraz cukrem i pozostawić na 15 minut, aż drożdże zaczną pracować. Wówczas dodać mąkę, jajko, sól i upieczoną, rozgniecioną widelcem dynię. Ciasto dobrze wyrobić, żeby odchodziło od ręki chociaż jest troszkę lepkie. Jeśli ktoś piekł dynię z wodą – trzeba dodać trochę więcej mąki, a jeśli dynia okaże się za sucha – trzeba dodać trochę więcej wody. Później należy pozwolić ciastu wyrosnąć w misce owiniętej folią spożywczą – ok. 1 godziny.

Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia układać uformowane bułeczki, posmarować je mlekiem lub wodą, ewentualnie białkiem i posypać pestkami dyni (mnie się zmieściło na blasze 9 bułeczek, a 3 pozostałe włożyłam do wyłożonej papierem podłużnej foremki). Bułeczki przykryć i pozostawić do wyrośnięcia na 30 minut.

Wyrośnięte bułeczki włożyć do rozgrzanego piekarnika i piec 15 minut w temp. 225º C.

Wpis z 11.09.2016 r.

Chleb jęczmienny

Ten chleb tak zasmakował MDK, że piekę go ostatnio co tydzień. Przepis znalazłam w książce Eleonory Trojan „Tradycyjne pieczywo”. Pieczywo tzw. jęczmienne ma to do siebie, że mąka jęczmienna stanowi tam zawsze tylko dodatek, ale jest wyczuwalna i wpływa na smak oraz konsystencję chleba. Gdyby użyć tylko takiej mąki, pieczywo by się kleiło. Nawet gdy mąka jęczmienna jest jedynie dodatkiem, podczas wyrabiania ciasto się trochę klei.

Do 2 łyżek zakwasu dodaję wieczorem tyle mąki i wody, by wyszła szklanka i pozostawiam na noc w misce przykrytej folią spożywczą, a chleb robię rano.

Chleb jęczmienny

1/2 szklanki mąki żytniej (używam mąki typ 720)

1/2 szklanki mąki jęczmiennej

2 szklanki mąki pszennej (używam mąki typ 650 lub 550)

1/4 paczki świeżych drożdży

1 szklanka zakwasu

1 szklanka wody

2 łyżeczki soli

olej do natłuszczenia formy

otręby do wysypania formy (to mój dodatek)

Do zakwasu dodać pokruszone drożdże i letnią wodę (ja dodaję 1/2 szklanki), wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce.

Przesiać wszystkie rodzaje mąki, a gdy zaczyn podrośnie, dodać go do mąki i posolić (na tym etapie przygotowuję 1/2 szklanki wody, rozpuszczam w niej sól, dodaję ok. 1/2 łyżeczki kurkumy i ok. 1/4 łyżeczki ostrej papryki). Wyrobić dosyć rzadkie ciasto, nakryć je folią i odstawić w ciepłe miejsce. Gdy podwoi swoją objętość, wyrobić je ponownie.

Blaszkę wysmarować olejem, wysypać otrębami i przełożyć ciasto. Odstawić na 1/2 godziny.

Według przepisu wstawić ciasto do piekarnika rozgrzanego do temperatury 210º C, na dnie którego powinno znajdować się naczynie z wodą i piec ok. 1 godziny. Z uwagi na to, że ja nie piekłam w blaszce tylko w podłużnym garnku rzymskim, wkładałam garnek do zimnego piekarnika.

Studzić na kratce.

Tyle przepis, ale ja już od dawna piekę ten chleb bez drożdży, a jedynie na zakwasie.

Dlatego dodaję trochę mniej wody, aby chleb był miękki, ale nie rzadki (dodaję wodę stopniowo). Rano dodaję do zakwasu wszystkie składniki z przepisu (bez drożdży) i odstawiam na 3-4 godziny (w tym czasie wyrabiam ciasto 3 razy). Po tym czasie smaruję naczynie żaroodporne olejem i wysypuję otrębami.

Chleb wyjmuję z miski na blat wysypany niewielką ilością mąki i składam jak kopertę, tzn. formuję kwadrat i zakładam na siebie najpierw górę i dół, a później boki ciasta. Następnie formuję podłużny bochenek, wkładam do garnka i przykrywam garnek pokrywą. Pozostawiam do wyrośnięcia na 3-4 godziny. Wkładam do zimnego piekarnika i piekę ok. 45 minut. Po tym czasie zdejmuję pokrywę i dopiekam chleb ok. 15 minut, by się ładnie zarumienił. Studzę na kratce.

Wpis z 30.05.2016 r.

S6300748-001.JPG

Wielkanocny drożdżowy koszyczek

Kilka lat temu zobaczyłam na Interii przepis na taki koszyk, ale bez kabłąka. Zrobiłam go wtedy na Wielkanoc i wzbudził entuzjazm. Według tamtego przepisu trzeba było wysmarować olejem naczynie, na którym koszyk się piekł, więc po upieczeniu pracowicie oddzielałam ciasto od naczynia patyczkiem do szaszłyków. Później widziałam w Internecie, że ktoś znalazł na to sposób zawijając naczynie w folię aluminiową. Zastosowałam ten patent w swoim koszyku, a dodatkowo umaiłam go kwiatkami na wykałaczkach i dodałam jeszcze obręcz, na którym koszyk stoi.

Koszyk jest bardzo atrakcyjny, ale trzeba nad nim troszkę popracować. Z ciastem trzeba się dopasować do naczynia, jakim dysponujemy. Moja miska żaroodporna ma na górze 20 cm średnicy, ale można użyć troszkę mniejszej miski.

Świąteczny drożdżowy koszyk

550 g mąki pszennej

30 g świeżych drożdży

1 szklanka mleka

75 g masła

1 łyżeczka cukru

1/2 łyżeczki soli

1 jajko do posmarowania ciasta

Podgrzać trochę mleko i rozpuścić w nim masło. Drożdże włożyć do miski, dolać ciepłe mleko z masłem, cukier i sól i wszystko wymieszać. Odstawić na ok. 10 minut, aż drożdże zaczną pracować. Dodać mąkę i wyrobić gładkie ciasto. Miskę przykryć ściereczką albo folią i odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia.

520 g ciasta z miski wyrobić i rozwałkować na prostokąt o grubości ok. 2-3 mm o długości trochę większej niż nasze naczynie. Prostokąt pociąć na 24 paski.

Naczynie żaroodporne postawić do góry dnem i owinąć na krzyż dwoma pasami folii aluminiowej. Następnie zacząć przeplatać dodawane pojedynczo paski ciasta.

Po wypleceniu całego koszyka, obciąć zbyt długie paski i posmarować ciasto roztrzepanym jajkiem. Postawić na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w temperaturze 225º C ok. 40 minut. Podczas pieczenia trzeba koszyczka pilnować, bo dno i dół mogą się za bardzo zrumienić. Dlatego po 30 minutach można dołożyć na dół lub na górę dodatkową blachę lub wyłączyć dolną lub górną grzałkę. Po przestudzeniu zdjąć delikatnie koszyk z naczynia.

Z pozostałego ciasta przygotować kabłąk (skręcić paski lub upleść warkocz), który upieczemy na pasku folii aluminiowej na tym samym naczyniu, na którym piekł się koszyk. Z części ciasta przygotować trzy długie pasy i upleść warkocz o długości odpowiadającej obwodowi góry naczynia.

Można dodatkowo upiec cienką obręcz skręconą z dwóch pasków ciasta pod dno koszyka oraz wycięte foremką kwiatki (wszystko posmarowane jajkiem).

Po upieczeniu wszystkich elementów, przypiąć wszystko wykałaczkami do koszyka.

P1010009-003.JPG

Chińskie kwiatowe bułeczki

Te bułeczki od początku mi się spodobały i ciągle miałam w planach zrobienie ich. Naprawdę nie wiem, dlaczego uważałam, że jak są takie ładne, to trzeba będzie długo je robić. Ponieważ jednak tak uważałam, to odkładałam zawsze ten przepis na jutro. Kiedy się wzięłam za zrobienie bułeczek, okazało się, że robi się je szybko i bez problemu. Bardzo przydały się koszyki do gotowania na parze. Trzeba je tylko wyłożyć papierem do pieczenia, żeby bułeczki nie przykleiły się do koszyczka.

Przepis pochodzi z bloga cukierniczekreacje.blox.pl i stoi tam napisane, że bułeczki w oryginale nazywają się hua chuan i podaje się je do chińskich potraw z dużą ilością sosu. Myślę, że i do niechińskich dań z sosem będą pięknym dodatkiem.

Kwiatowe bułeczki

3 i 1/2 szklanki mąki pszennej + mąka do podsypywania

1 łyżeczka suchych drożdży

1 i 1/4 szklani ciepłej wody

1 łyżka cukru

1 łyżka masła (niekoniecznie)

sól

olej

Drożdże rozetrzeć z cukrem, wlać 4 łyżki ciepłej wody, w której rozpuszczamy masło i wymieszać. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 10 minut. Tak przygotowany rozczyn wlać do przesianej mąki i wyrobić ciasto jak na pierogi. Ciasto wyrabiać kilka minut, włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na 2 godziny (powinno podwoić swoją objętość).

Ciasto wyłożyć na blat podsypany mąką, podzielić na dwie części, zrobić z każdej kulę i, podsypując mąką, rozwałkować każdą kulę na placek o grubości 1/4 cm każdy (im cieńszy placek, tym mniejsze bułeczki). Posmarować placek 2 łyżkami oleju i posypać 1/2 łyżeczki soli.

Dwa placki zlepić ze sobą (nasmarowaną stroną z nienasmarowaną) i zwinąć w rulon jak roladę (wg przepisu należy ściąć końce rolady, ale ja je zostawiłam – po prostu bułeczki z końców wyszły mniejsze). Rulon pokroić na odcinki o długości 5 cm. Spłaszczyć je pośrodku trzonkiem drewnianej łyżki (powinny być lekko rowarte).

Bułeczki przykryć ściereczką i dać im 30 min., aby wyrosły.

Garnek napełnić do połowy wodą, wodę zagotować. Jeśli nie mamy koszyczków do gotowania na parze, można umocować na garnku ściereczkę albo 2-3 warstwy gazy, na której położymy bułeczki.

W koszyczku wyłożonym papierem do pieczenia lub na gazie, kłaść po kilka bułeczek, przykryć miską lub drugim garnkiem tak, aby jak najmniej pary uchodziło. Gotować na dużym ogniu 25 minut.

Wpis z 24.01.2016 r.

Graham na drożdżach

To chleb na drożdżach, który kiedyś robiłam, zanim zaczęłam robić chleby na zakwasie. Kilka dni przed pieczeniem trzeba nastawić ziarno na kiełki. Ja to robię w ten sposób, że wsypuję trochę ziarna na dno kubeczka i zalewam na noc wodą. Rano odcedzam wodę, przykrywam kubek spodkiem i przepłukuję ziarno rano i wieczorem. Gdy kiełki będą miały ok. 1/2 cm – robię chleb.

Graham (2 bochenki)

75 g świeżych drożdży

ok. 2,5 szklanki wody

1 łyżka miodu

1 szklanka otrąb pszennych

1,5 łyżki soli

1/2 szklanki kiełków pszennych

2 i 3/4 szklanki mąki pszennej typ 550

2 i 1/4 szklanki mąki pszennej typ 2000

1 szklanki posiekanych orzechów włoskich lub ziaren słonecznika

Drożdże wymieszać z 0,5 szklanki ciepłej wody i miodem i pozostawić na ok. 10 minut. Dodać obydwa rodzaje mąki i orzechy lub ziarna słonecznika. Kiełki wrzucić do blendera i zmiksować z 2 szklankami wody i solą. Dodać do miski z mąką i trochę wyrobić (wodę dodawać stopniowo – ciasto powinno być miękkie, ale nie wodniste), a następnie przykryć miskę ściereczką i odstawić na 1 godzinę, by wyrosło. Jeszcze raz lekko wyrobić, ale lepiej wymieszać łyżką.

Dwie foremki (użyłam garnków rzymskich, które trzeba przed użyciem moczyć przez 15 min.) wysmarować olejem. Przełożyć ciasto do foremek, mokrą łyżką wyrównać powierzchnię, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na 1/2 godziny. Piec przez ok. 2 godziny w temperaturze 180º C.

Wpis z 30.11.2015 r.

Ciabatta

Ciabattę ćwiczyłam wielokrotnie według różnych przepisów, ale żadna nie spełniała moich oczekiwań. Chodziło o bąble w środku, które nigdy nie wychodziły odpowiednio duże. Dopiero przepis Jima Laheya znaleziony na White Plate spełnił moje dążenia do uzyskania ciabatty idealnej. Robi się ją bardzo nietypowo, ale warto zmienić technologię w celu uzyskania wspaniałego kapcia wypełnionego dużymi bąblami.

Ciabatta

400 g mąki
1 i 1/4 łyżeczki soli
1 gram suszonych drożdży (można użyć 3 g świeżych)
350 g wody

Wszystkie składniki wymieszać w misce przez 30 sekund. Miskę przykryć i odstawić w temperaturze pokojowej na 12-18 godzin.
Następnie oprószyć blat solidnie mąką i złożyć ciasto najpierw na kwadrat o długości 35 cm, następnie złożyć go na pół i jeszcze raz na pół – powinien powstać kwadrat o boku ok. 18 cm.
Ciasto przełożyć do miski i pozostawić do wyrośnięcia, przykryte ściereczką, na ok. 1 godzinę. Powinno podwoić objętość. Wówczas podzielić ciasto na pół.
W piekarniku rozgrzać kamień do wypieku pizzy i ułożony na nim garnek rzymski (uprzednio moczony przez 15 minut) do temp 225º C. Należy pamiętać, że zarówno kamień jak i garnek wkładamy zawsze do zimnego piekarnika.
Gdy ciasto będzie wyrośnięte, a kamień nagrzany, podnosimy garnek, kładziemy ciasto na kamieniu i przykrywamy je garnkiem (ja nie mam kamienia i piekłam po prostu na blasze wyłożonej papierem do pieczenia) . Piec ok. 20 minut, zdjąć garnek i dopiekać kolejne 10-20 minut. Skórka powinna mieć lekko złoty kolor.
Oczywiście każdy z bochenków pieczemy osobno.
Studzić na kuchennej kratce.

Wpis z 20.09.2015 r.

Bułki śląskie

Gdy już pójdę do biblioteki i szukam informacji na bloga, czasem wpadnie mi w ręce „Przegląd Piekarski i Cukierniczy”. Właśnie w tym czasopiśmie z 1996 r. znalazłam przepis na bułki ze Śląska. Bułki są bardzo smaczne i mięciutkie, chociaż niezbyt łatwo się je formuje. Jednak radzę włożyć odrobinę wysiłku, żeby ich spróbować.

Bułki śląskie

40 dag mąki pszennej

15 dag mąki krupczatki

ok. 1/2 szkl. mleka (można też dodać jeszcze trochę wody, jeśli ciasto jest zbyt twarde)

10 g drożdży

50 g margaryny (ja użyłam masła)

10 g cukru

szczypta soli do smaku

tłuszcz do posmarowania blachy

Mąkę przesiać, wsypać do miski, lekko ogrzać, po czym w środku zrobić dołek. Z mleka, drożdży, cukru i części podgrzanej mąki sporządzić rozczyn, który po wyrośnięciu wlać do dołka w mące. Ciasto zarobić, dodać szczyptę soli i roztopioną  i przestudzoną margarynę (lub masło). Ciasto dokładnie wyrobić, przykryć ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.

Z wyrośniętego ciasta uformować owalne kulki i ułożyć je na wysmarowanej tłuszczem blasze (można użyć papieru do pieczenia). Przykryć i ponownie pozostawić do wyrośnięcia. Przed włożeniem do pieca lekko naciąć bułki wzdłuż i zwilżyć pędzlem zmoczonym w wodzie. Można posypać bułeczki makiem, sezamem albo czarnuszką.

Piec 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 250º C.

Wpis z 17.07.2015 r.

Chlebek pita

Gdy wracam z urlopu, zastanawiam się rano, co zwykle jem na śniadanie, gdy mi go ktoś nie przygotuje. Potem człowiek się jakoś dostosowuje do szarej rzeczywistości i robi jedzenie samodzielnie.

Znowu byłam w Egipcie. Tym razem zaopatrzona w aparat do zdjęć podwodnych. Miałam z tego wielką frajdę, bo zawsze mi go brakowało w Morzu Czerwonym. Teraz mogłam utrwalić sobie piękne rafy i ryby jak motyle.

W hotelu robili chlebki pita. Lubię te chlebki, bo są smaczne, a poza tym mają dwie warstwy, więc można nadziać je warzywami lub warzywami z mięsem. Zapytałam, jak to się robi. Kucharz mi chętnie opowiedział, a w domu zajrzałam jeszcze do innych przepisów i zrobiłam je sama. W hotelu piekli chlebki na natłuszczonych blachach, ja zrobiłam bez tłuszczu, na papierze do pieczenia. Wyszły bardzo dobrze i już podaję przepis.

Chlebki pita

140 g białej mąki pszennej

140 g mąki pszennej typ 2000

ok. 200 g wody

20 g drożdży świeżych

1/2 łyżeczki soli

Drożdże rozpuścić w ciepłej wodzie, dodać sól, wymieszać i stopniowo dodawać do miski z mąką. Zagnieść miękkie ciasto i wyrabiać je przez 5 minut, aż zrobi się gładkie i elastyczne.

Włożyć ciasto do miski, by „odpoczęło”, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 1 godzinę. W tym czasie powinno podwoić swoją objętość.

Wyłożyć ciasto na blat oprószony mąką, podzielić na 8 kulek i rozwałkować każdą kulkę na placek o średnicy 15 cm. Placki, posypane lekko mąką, można kłaść jeden na drugim. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 20 minut.

Piec partiami w piekarniku nagrzanym do temp. 230º C przez ok. 4 minuty (ostatnio robię też na  patelni, najlepiej z grubszym dnem, pod przykryciem, prażąc ok. 1,5-2 minuty z każdej strony). Przełożyć od razu na talerzyk i schować pod folią. Przechowywać w folii, żeby były miękkie. Można też zamrozić, a w razie potrzeby włożyć na kilka minut do gorącego piekarnika i będą jak nowe.

Chlebki można zrobić wyłącznie z białej mąki i wtedy trzeba dodać mniej wody, ale mnie się bardziej podoba wersja hotelowa – pół na pół z mąką razową.

Mam jeszcze parę uwag. Dobre chlebki pita nie tak łatwo zrobić. Co to znaczy dobre? To znaczy,  że wydmą się w piekarniku i przybiorą kształt poduszek. Wtedy będzie można je rozciąć i włożyć do środka nadzienie. W celu uzyskania poduszek, musi być jednolita temperatura w piekarniku. W moim piekarniku z tyłu jest goręcej niż z przodu, więc muszę wkładać chlebki jak nabliżej tyłu. Drugi problem polega na tym, że chlebki mogą okazać się zbyt twarde, żeby włożyć w nie nadzienie. Ja radzę sobie z tym w ten sposób, że wkładam każdy chlebek między wilgotne ściereczki i kładę wszystko na talerzu owinięte szczelnie folią. Na drugi dzień chlebki są miękkie i można je nadziewać.

P.S.

Gdy MDK przeczytał ten wpis, zgłosił zastrzeżenia, bo to On w naszym stadle robi śniadania. Obiecałam sprostowanie. Dlatego wyjaśniam, że po powrocie miałam kilka dni wolnego, wstawałam później i sama musiałam zrobić sobie śniadanie.

Wpis z 30.05.2015 r.

Chleb z borowikami i suszonymi pomidorami

Bardzo smaczny chlebek, w którym aromatyczny dodatek stanowią borowiki, a suszone pomidory wzbogacają smak.

Przepis pochodzi z książki Christine Ingram i Jennie Shapter „Chleb: wielka ilustrowana encyklopedia domowych wypieków”, ale troszkę go zmodyfikowałam.

Chleb z borowikami i suszonymi pomidorami

Na 1 bochenek:

500 g mąki pszennej (wzięłam typ 550)

1 i 1/2 łyżeczki soli

1 łyżka cukru

1 łyżeczka suszonych drożdży instant

25 g masła

200 ml ciepłej wody

15 suszonych borowików

40 g suszonych pomidorów w oliwie, starannie odsączonych

Włożyć borowiki do małej miski i zalać ciepłą wodą. Odstawić na 30 minut. Przełożyć grzyby na sitko ustawione na misce i starannie odsączyć, zachowując płyn z namaczania. Odstawić grzyby.

Drożdże rozrobić w ciepłej wodzie, dosypać cukier, przykryć miskę ściereczką i poczekać 15 minut, aż drożdże zaczną pracować. Do miski dodać sól i rozpuścić w wodzie. 

Dolać do płynu grzybowego tyle wody, by łącznie było go 320 ml  = 1 i 1/2 szklanki (ja wzięłam jeszcze mniej – z wodą trzeba ostrożnie, żeby ciasto było miękkie, ale nie rzadkie). Dodać zaczyn drożdżowy, mąkę i miękkie masło, wyrobić ciasto i odstawić na 40 minut pod ściereczką, aby podrosło.

Posiekać grzyby i pomidory, obtoczyć je w mące, dodać do ciasta i jeszcze chwilę wyrabiać, aby grzyby i pomidory rozmieściły się równomiernie.

Przełożyć ciasto do podłużnej foremki wysmarowanej olejem, przykryć ściereczką i zostawić na 40 minut, aby wyrosło.

Piec ok. 30-35 minut w piekarniku nagrzanym do temp. 230º C.

Wpis z 14.04.2015 r.

Kolorowa bułka

Od kiedy dowiedziałam się, że papryka zwiększa wchłanianie kurkumy 2000 razy, zawsze dodaję do kurkumy trochę papryki. Stąd pomysł na bułkę, która zresztą dzięki temu ładnie i nietypowo wygląda.

Kolorowa bułka

15 g drożdży świeżych

1 i 1/3 szklanki ciepłej wody

1 łyżeczka cukru

570 g mąki pszennej

1 i 1/2 łyżeczki soli

1,5 łyżeczki słodkiej papryki + 0,5 ostrej

2 łyżeczki kurkumy

Drożdże rozrobić z ciepłą wodą i cukrem. Gdy zaczną pracować, przygotować 3 miski. Do jednej wlać 140 g zaczynu z drożdżami oraz 1/2 łyżeczki soli, a do dwóch po 100 g zaczynu.

Do dwóch misek ze 100 g zaczynu dodać:

– do jednej 2 łyżeczki papryki słodkiej i 1/2 łyżeczki soli,

– do drugiej 2 łyżeczki kurkumy i 1/2 łyżeczki soli.

Do miski ze 140 g zaczynu z solą dodać 230 g mąki i wyrobić ciasto tak, aby odchodziło od ręki. Przykryć ściereczką i postawić w ciepłym miejscu.

Do dwóch pozostałych misek dodać po 170 g mąki i zawartość każdej wyrobić. Przykryć ściereczką i odstawić na 40 minut.

Ciasto z każdej z misek znów wyrobić i rozwałkować, podsypując mąką i uformować 3 prostokąty. Biały – największy – o wielkości 35 x 30 cm, mniejsze 30 x 30 cm. Mniejsze położyć na większym w kolejności: biały, żółty, czerwony. Zwinąć je razem, włożyć do formy wysmarowanej olejem i odstawić do wyrośnięcia na 40 minut – 1 godzinę w większej torbie foliowej.

Piec w piekarniku rozgrzanym do 230º C ok. 30 minut.

Wpis z 18.08.2014 r.

Nachos z salsą

Pokropiło trochę i ludzie odsapnęli od upałów. Ja się do tych ludzi nie zaliczam, bo nieodmiennie lubię upały i jak dla mnie mogłyby trwać cały rok. Właściwie powinnam trwale zmienić położenie geograficzne i przenieść się gdzieś na południe. Niekoniecznie do Grójca. Dużo dalej – tam, gdzie zawsze jest ciepło.

W moim starym notesie mam przepis na nachos taki nie-wiadomo-skąd. Nie jestem pewna, czy to są prawdziwe meksykańskie nachos, czy może raczej chrupki à la nachos, ale robiłam je kilka razy i są bardzo dobre. Gdyby komuś się nie spodobały, to zawsze istnieje możliwość zrobienia innych z tortilli albo kupienia gotowych. Wychodzi ich naprawdę dużo, więc można zrobić więcej salsy albo dipu. O moich przepisach sobie przypomniałam, bo 1) Agata podrzuciła mi przepis na bardzo dobry dip z awokado 2) jest gorąco, a to dobre jedzenie na upały.

Przepis na salsę pochodzi od kwiate…

Nachos

1 szklanka mąki pszennej

1 szklanka mąki kukurydzianej

1 jajko

100 ml letniej wody (wzięłam dużo mniej)

1 łyżeczka proszku do pieczenia

sól, pieprz, kurkuma

olej do smażenia

Ze wszystkich składników zagnieść ciasto. Podzielić na 2 części. Każdą bardzo cienko rozwałkować na grubość 1 mm. Dużym kubkiem wycinać koła, każde dzielić na 6 trójkątów. Nachos smażyć bardzo krótko na mocno rozgrzanym oleju. Podawać z salsą lub z dipami.

Salsa 

1 puszka krojonych pomidorów

1/2 czerwonej cebuli

3 ząbki czosnku (wzięłam 1)

1 papryczka chili

1 pomidor

1 papryka czerwona

1/2 papryki zielonej

3 łyżki keczupu

1/2 łyżeczki sosu chili

2 łyżeczki miodu

4 łyżeczki papryki słodkiej

1 łyżeczka papryki ostrej

2 łyżeczki posiekanej bazylii

1 łyżeczka oregano

3 łyżeczki soku z cytryny

olej do duszenia warzyw

Cebulę, czosnek i papryczkę chili drobno posiekać i poddusić na oleju. Dodać do pomidorów z puszki. Chwilkę dusić razem. Pomidor obrać ze skórki, pokroić, dodać do sosu i zmiksować.

Paprykę czerwoną i zieloną bardzo drobno pokroić, zeszklić na oleju, dodać do sosu. Następnie dodać pozostałe składniki i gotować ok. 30 minut. Odstawić na 1 godzinę, żeby się „przegryzło”. Można podawać na ciepło lub na zimno.

Dip z awokado

1 awokado

200 g gęstego jogurtu greckiego

1 ząbek czosnku

trochę soku z cytryny

sól, pieprz

Awokado obrać, wyjąć pestkę, miąższ rozgnieść widelcem i skropić sokiem z cytryny, by nie ściemniało. Wymieszać z jogurtem, solą i pieprzem. Przed podaniem schłodzić w lodówce przynajmniej 15 minut.

Wpis z 08.08.2014 r.

Chleb z siemieniem lnianym i słonecznikiem

Ciach! Pacnięcie czegoś miękkiego na tarasie. Ostatnio torebki z mąką po przyniesieniu ze sklepu nie są wnoszone do domu, zanim nie przejdą kwarantanny w szczelnych torebkach na zewnątrz. Robimy tak po wyczerpującej walce z molami spożywczymi w mieszkaniu. Niejednokrotnie gdy otwierałam nową torebkę dopiero przyniesioną ze sklepu, wylatywał z niej mol. Ale nie z nami te numery! Teraz nie narażamy się na ryzyko następnej batalii i po pierwsze pozbawiamy najeźdźców tlenu, po drugie zamrożą się na mrozie albo ugotują się w upale. W upale jest gorzej, bo mąka jełczeje, ale trudno, jakieś straty muszą być! Z dwojga złego lepsza taka niż z molami. Jeszcze trzeba ją przesiać przez drobne sitko, żeby była pozbawiona ewentualnych molich jaj, a ponadto wypieki są dotlenione i bardziej puszyste. Dzisiaj rano do mąki dobrało się jakieś ptaszysko, rozerwało i przewróciło papierową torebkę, ale folia na zewnątrz była cała. Tyle, że wcześniej wstałam.

Od niedawna często piekę chlebek Mirabbelki z siemieniem lnianym, bo bardzo mi smakuje.

Chleb z siemieniem lnianym i słonecznikiem (1 bochenek)

Składniki:

na ziarno:    35 g siemienia lnianego

100 g wody

na zaczyn:    75 g mąki pszennej typ 550

90 g wody

2 łyżki zakwasu

na ciasto chlebowe:

380 g mąki pszennej typ 550

40 g mąki żytniej typ 720

60 g uprażonych ziaren słonecznika

30 g uprażonych ziaren siemienia lnianego

175 g wody

18 g (1 łyżka) soli

Przygotowanie:

1. W dzień poprzedzający pieczenie zalać siemię lniane zimną wodą i pozostawić do napęcznienia przykryte folią na 12 do 16 godzin.

2. Składniki zaczynu wymieszać i odstawić przykryte w temperaturze pokojowej również na 12 do 16 godzin.

3. Następnego dnia wymieszać wszystkie składniki ciasta chlebowego oraz 135 g namoczonego ziarna i 170 g zaczynu (ja dodaję jeszcze łyżeczkę kurkumy i dużą szczyptę papryki słodkiej). W maszynie ok. 3 minuty, ręcznie do 10 minut. Ewentualnie skorygować jeszcze ilość mąki lub wody – ciasto powinno być średnio ścisłe. Jeszcze raz krótko zagnieść.

4. Ciasto powinno odpoczywać przykryte ok. 2-2,5 godzin. W trakcie wyrastania, po ok. 1 godzinie ciasto raz zagnieść. W tym celu trzeba rozpłaszczyć kulę ciasta na blacie posypanym cieniutko mąką, lekko uderzając w jego powierzchnię, aby pozbyło się gazów. Następnie z każdej z czterech stron zawinąć na szerokość ok. 1/3 płat ciasta do góry. Można te czynności powtórzyć nawet dwukrotnie co ok. 50 minut.

5. Po upływie w/w czasu uformować owalny lub podłużny bochenek i umieścić delikatnie (zawinięciem do góry) w koszyku do wyrastania (ja umieszczam od razu w formie wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami). Czas wyrastania ok. 2 do 2.5 godzin w temperaturze ok. 25º C, w chłodzie odpowiednio dłużej. W lodówce można ten czas przedłużyć do 8 godzin.

6. Nagrzać piekarnik, spryskać wodą ze spryskiwacza. Chleb wyjąć z koszyka, naciąć delikatnie (ja wkładam do zimnego piekarnika wyrośnięty chleb w naczyniu żaroodpornym z pokrywą). Piec 40-45 minut w temperaturze 240º C.

Wpis z 22.06.2014 r.

Bułki sznytki

Przepis pochodzi z książki Christine Ingram i Jennie Shapter „Chleb – wielka ilustrowana encyklopedia domowych wypieków” i tam te pyszne bułki nazywają się bułkami z rowkiem. Jest też informacja, że są one specjalnością francuską i belgijską. U nas takie bułki nazywają się sznytkami.

Bułeczki z rowkiem 

400 g niebielonej białej mąki chlebowej (użyłam zwykłej pszennej)

1 i 1/2 łyżeczki soli

1 łyżeczka cukru

15 g świeżych drożdży

120 ml = 1/2 szklanki ciepłego mleka

175 ml = 3/4 szklanki ciepłej wody

1. Przesiać mąkę i sól do dużej miski. Dodać cukier, wymieszać, zrobić zagłębienie na środku.

2. Rozetrzeć drożdże z mlekiem i wlać do zagłębienia. Posypać odrobiną mąki. Odstawić w temperaturze pokojowej na 15-20 minut, aż w mieszaninie pojawią się pęcherzyki powietrza.

3. Wlać wodę. Stopniowo zagarniając mąkę, wyrobić dość wilgotne, luźne ciasto. Wyłożyć ciasto na stolnicę lekko oprószoną mąką i zagniatać 8-10 minut, aż zrobi się gładkie. Włożyć ciasto do lekko natłuszczonej miski, przykryć lekko natłuszczoną folią spożywczą i pozostawić w temperaturze pokojowej na 1 i 1/2 godziny, by wyrosło.

4. Wyłożyć ciasto na blat oprószony mąką i przekłuć je nożem. Przykryć i odstawić na 5 minut. Podzielić na 8 kawałków (w książce piszą, że na 10, ale wtedy są, moim zdaniem, zbyt małe). Rolując ciasto dłonią, uformować z nich kulki, a następnie owalne bułeczki. Oprószyć je mąką i ułożyć na blasze wysmarowanej tłuszczem lub wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć natłuszczoną folią spożywczą i pozostawić w temperaturze pokojowej na 30 minut, by wyrosły.

5. Posmarować krawędź dłoni olejem i wcisnąć ją w środek każdej bułeczki, by zrobić zagłębienie. Przykryć bułki i odstawić je na 15 minut. Wstawić blachę na dolny poziom piekarnika rozgrzanego do 230º C i spryskanego wodą. Piec 15 minut, aż się lekko przyrumienią. Studzić na metalowej kratce.

Wpis z 12.05.2014 r.

Pumpernikiel

03.02.2014

Ten niemiecki chleb można zrobić w domu i raczej wtedy gdy jest zimno, bo piecze się bardzo długo. Długo też można go przechowywać w szczelnym zamknięciu i w chłodnym miejscu.

Receptura pochodzi z bloga Mirabbelki. Piekłam pumpernikiel według tego przepisu kilka razy i jest bardzo dobry. Trzeba tylko przymierzyć się z pieczeniem do swojego piekarnika. Za pierwszym razem chlebek mi nie wyszedł – był niedopieczony, ale teraz już mi wychodzi. Według przepisu należy go pozostawić po wyłączeniu piekarnika jeszcze na 1 godzinę do wystygnięcia. Nie pozostawiam na tę dodatkową godzinę, bo wówczas jest zbyt suchy.

Teraz dobra wiadomość: właśnie wyczytałam w książce Izabelli Wentz i Marty Nowosadzkiej „Zapalenie tarczycy Hashimoto”, że przeprowadzone badania wykazały, iż podczas procesu fermentacji dochodzi do rozbicia glutenu. Dzięki temu chleby na zakwasie mogą być spożywane również przez osoby chore na celiakię. Akurat pumpernikiel nie fermentuje długo, inne chleby na zakwasie są bardziej godne polecenia, ale ten też zawiera zakwas żytni.

 

Pumpernikiel (1 bochenek)

 

375 g mąki żytniej razowej drobnej

375 g mąki żytniej razowej grubej

250 g zakwasu żytniego

375 ml letniej wody

1 łyżka soli

80 g melasy (syropu buraczanego)

 

Obydwie mąki zmieszać, w środku zrobić zagłębienie, w które należy wlać zakwas i powoli mieszać razem z mąką, dodając sól, stopniowo wodę i melasę. Wyrabiać chwilę do połączenia wszystkich składników.

Wyjąć ciasto, miskę dobrze oprószyć mąką, włożyć z powrotem, także z wierzchu posypać mąką, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 3 do 4 godzin. Kiedy przyrośnie mniej więcej połowę, wyjąć na posypany mąką blat kuchenny.

Wyrobić chwilę, uformować wałek i włożyć do formy metalowej wysmarowanej olejem i wysypanej mąką. Przykryć i odstawić jeszcze na ok. 20 minut.

Piekarnik rozgrzać do 150º C. Wierzch ciasta chlebowego zwilżyć wodą, formę szczelnie przykryć z góry folią aluminiową (proponuję okręcić formę ze dwa razy taką folią) i piec na pierwszym poziomie od dołu około 8 godzin w temp. 125-150º C (najlepiej przez noc). Ustawienie odpowiedniej temperatury jest dość ważne. Kiedy temperatura będzie zbyt niska chleb może być w środku klejący, dlatego trzeba to robić z wyczuciem.

Po wyłączeniu piekarnika zostawić jeszcze chleb na 1 godzinę, aż do wystygnięcia.

 

 

 

 

Fantany czosnkowe z pietruszką

06.01.2013

W poprzednim wpisie podałam przepis na fantany z Nowej Anglii, czyli bułeczki do wszystkiego, natomiast te bułeczki są z czosnkiem i pietruszką. Przepis wzięłam z blogu mojewypieki.blox.pl, ale pochodzi z Daily delicious.

 

Fantany czosnkowe z pietruszką

 

225 ml mleka, letniego

15 g świeżych drożdży lub 5 g suchych

2 łyżeczki cukru pudru

2 łyżeczki soli

450 g mąki pszennej chlebowej

30 g masła

1 jajko, roztrzepane

 

Do posmarowania:

55 g masła, miękkiego

4 ząbki czosnku

2 łyżki świeżej lub suszonej natki pietruszki, drobno posiekanej

 

1. Formę na 16 mufinek posmarować masłem i odstawić.

2. Świeże drożdże wymieszać z cukrem i 2 łyżkami mleka, oprószyć minimalnie mąką (suche wystarczy wymieszać z mąką). W naczyniu wymieszać mąkę z solą, dodać pokrojone, miękkie masło. Pośrodku zrobić dołek, wlać rozczyn drożdżowy, jajko i pozostałe mleko. Wymieszać, wyrobić . Ciasto powinno być gładkie i miękkie. W razie potrzeby dodać 1-2 łyżki mleka. Wyrabiać przez 10 minut. Umieścić ciasto w misce, przykryć ręcznikiem, pozostawić w cieple do podwojenia objętości.

3. Ciasto wyjąć, krótko wyrobić i rozwałkować (podsypując niewielką ilością mąki) na prostokąt o wymiarach 30 x 80 cm. Czosnek przecisnąć przez praskę, wymieszać z pietruszką, dodać masło i dokładnie wymieszać. Posmarować ciasto masłem z czosnkiem i pietruszką.

4. Pociąć ciasto wzdłuż na 6 pasów o wymiarach 5 x 80 cm. Posmarowane pasy ułożyć na sobie, jeden na drugim. Tak przygotowane ciasto przekroić na 16 równych części  (najpierw na pół, potem połowę na pół, itd.).

5. Zlepić każdy stosik pasków z jednej strony. Włożyć zlepioną stroną w dół do zagłębień formy na mufinki (lub foremki z folii aluminiowej). Przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na 30 minut.

6. Rozgrzać piekarnik do 190º C. Piec bułeczki 15-20 minut. Najlepsze są ciepłe.

 

 

 

 

Fantany z Nowej Anglii

06.01.2013

Zrobiłam te bułeczki ze względu na ich urodę. Wielką zaletą bułeczek jest to, że nie jest trudno je zrobić i są bardzo dobre. W sam raz na stół podczas różnych świąt i innych uroczystych okazji. Przepis dała mi koleżanka. Robiłam takie „kwiatki” (bardziej mi się kojarzą z kwiatkami niż z wachlarzami) także w wersji z czosnkiem i natką pietruszki. Przepis podaję w następnym wpisie.

 

Fantany z Nowej Anglii

 

375 g mąki chlebowej (wzięłam „Pyszną” typ 550)

1 łyżeczka soli

2 łyżeczki drobnego cukru

15 g świeżych drożdży

1 jajko, roztrzepane

65 g masła

75 ml maślanki o temperaturze pokojowej

75 ml mleka

 

1. Natłuścić formę do mufinek lub foremki z folii aluminiowej i odstawić.

2. Wymieszać w misce drożdże, maślankę i cukier. Odstawić na 15 minut.

3. Podgrzać w rondlu mleko z 40 g masła, aż masło się rozpuści. Ostudzić, by mleko było lekko ciepłe.

4. Przesiać mąkę i sól do dużej miski. Wlać drożdże i mleko. Dodać jajko i wyrobić miękkie ciasto. Wyłożyć na stolnicę oprószoną mąką i zagniatać 5-8 minut, aż zrobi się gładkie. Ciasto powinno być miękkie, gdyby nie było, trzeba dolać troszkę mleka lub wody. Włożyć ciasto do natłuszczonej miski, przykryć natłuszczoną folią i pozostawić w cieple na 1 godzinę, żeby wyrosło.

5. Wyłożyć ciasto na stolnicę oprószoną mąką. Zagniatać, aż zrobi się gładkie i elastyczne. Rozwałkować je na podłużny placek o wymiarach 45 cm x 30 cm i grubości 5 mm. Roztopić pozostałe masło, posmarować nim ciasto. Przekroić placek wzdłuż na pięć równych pasków. Ułożyć je na sobie i przekroić w poprzek na dziewięć pasków o długości 5 cm.

6. Zlepić każdy stosik pasków z jednej strony. Włożyć zlepioną stroną w dół do zagłębień formy na mufinki lub do foremek. Przykryć folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na 30-40 minut, by wyrosły. Rozgrzać piekarnik do 200º C. Piec bułeczki 20 minut, aż się przyrumienią. Przełożyć na metalową kratkę, ostudzić.

 

Uwaga: aby zrobić fantany cynamonowe, trzeba do reszty masła w punkcie 5, przed posmarowaniem ciasta, dodać 1 łyżeczkę cynamonu. Natychmiast po wyjęciu z piekarnika posypać bułeczki odrobiną cukru pudru i odstawić, by ostygły przed podaniem.

 

 

 

 

Grecki chleb pasterski (Artos voskoci)

23.11.2013

Przepis na ten chleb znalazłam w „Przeglądzie Piekarskim i Cukierniczym” z 1996 r. Tam też podano informację, że chleb w języku greckim ma dwie nazwy: Artos i Psomi. Pierwszej nazwy używa się w odniesieniu do chlebów sakralnych, ale też wytwarzanych starodawnymi metodami.

Chleb pasterski był wypiekany od niepamiętnych czasów z mąki jęczmiennej z dodatkiem otrąb owsianych. Obecnie jest wytwarzany najczęściej z mąki pszennej (najlepiej uzyskanej z przemielenia pszenicy na żarnach) z dodatkiem otrąb owsianych i pszennych. Jada się go najczęściej z kiełbaskami z rożna, z sałatkami warzywnymi lub z serem owczym lub kozim.

Robiłam ten chleb z mąki jęczmiennej oraz mąki jęczmiennej zmieszanej z pszenną w proporcji 1:1. Ten mieszany był bardziej puszysty niż z samej mąki jęczmiennej. Na pewno z samej mąki pszennej jest jeszcze lepszy.

 

Chleb pasterski

 

1 kg mąki pszennej z pełnego ziarna

240 g otrąb pszennych

210 g otrąb owsianych

ok. 880 ml wody

35 g miodu

35 g (lub do smaku) soli

170 ml oliwy

 

Zmieszać miód, sól, wodę i 100 ml oliwy z otrębami owsianymi i pszennymi. Pozostawić do fermentacji pod przykryciem na 18-22 godz. (do uzyskania mocnego zapachu piwnej beczki – w naszym chłodnym klimacie może to zająć więcej czasu). Przesiać 450 g mąki pszennej, dodać fermentujące otręby, wymieszać drewnianą łopatką do uzyskania jednolitej masy. Pozostawić do fermentacji na dalsze 4 godziny. Następnie dołączyć resztę mąki (przesianej) i ugniatać całość przez ok. 5 minut. Ciasto podzielić na 4 części o masie 625 g, uformować małe bochenki i ułożyć na dobrze naoliwione blachy. Przykryć płótnem i pozostawić do wyrośnięcia na 2-3 godziny, do uzyskania przyrostu objętości o ok. 1/3. Powierzchnie chlebków posmarować olejem (pędzlem). Blachy wstawić do pieca rozgrzanego do temperatury 180º C. Po 15 minutach obniżyć temperaturę do 170º C i wypiekać jeszcze przez ok. 50 minut. Wypieczone bochenki studzić na kratce.

 

 

 

Zawijas sycylijski

09.10.2013

Zrobiło się tak ładnie i słonecznie, że przyjemnie jest przedstawić pieczywo z Sycylii. Chlebek jest pyszny i świetnie pasuje do wszelkich włoskich past i sałatek. Nie miałam semoliny tylko zwykłą mąkę „Pyszną” typ 550, ale podaję przepis oryginalny, gdyby ktoś miał.

Przepis pochodzi z „Chleb – wielka ilustrowana encyklopedia domowych wypieków” Christine Ingram i Jennie Shapter.

 

Zawijas sycylijski (1 bochenek)

 

450 g = 4 szklanki drobnej semoliny,

115 g = 1 szklanka niebielonej białej mąki chlebowej,

2 łyżeczki soli,

20 g świeżych drożdży,

360 ml = ponad 1,5 szklanki ciepłej wody (tu ostrożnie, zależy od mąki – ja wzięłam nawet troszkę mniej niż 1,5 szklanki),

2 łyżki oliwy extra virgin,

woda do posmarowania,

sezam.

 

W dużej misce wymieszać semolinę z białą mąką chlebową i solą. Zrobić zagłębienie w środku.

Rozetrzeć w kubku drożdże z połową wody, dodać resztę wody i wymieszać. Wlać wszystko do zagłębienia wraz z oliwą i, stopniowo zagarniając mąkę, wyrobić zwarte ciasto.

Wyłożyć ciasto na blat lekko oprószony mąką i zagniatać 8-10 minut, aż zrobi się gładkie i elastyczne. Włożyć ciasto do lekko natłuszczonej miski, przykryć lekko natłuszczoną folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na 1 lub 1,5 godziny, by wyrosło i podwoiło objętość.

Wyłożyć ciasto na blat oprószony mąką, przekłuć nożem. Zagnieść, uformować gruby wałek o długości 50 cm, nadać mu kształt litery „S”.

Ostrożnie przełożyć ciasto na natłuszczoną blachę, przykryć lekko natłuszczoną folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na 30-45 minut, by wyrosło.

Rozgrzać piekarnik do temperatury 220° C. Posmarować bochenek wodą i posypać sezamem. Piec 10 minut. W tym czasie dwukrotnie spryskać wnętrze piekarnika wodą. Zmniejszyć temperaturę do 200° C i piec jeszcze 25-30 minut, aż chleb się przyrumieni.

Studzić na metalowej kratce.

 

 

 

Obwarzanki z makiem

01.09.2013

„Wszystko, co najlepsze, jest za darmo: powietrze, niebo, słońce, uśmiech”.

Przeczytałam to zdanie nabazgrane przez kogoś na przystanku i tak mi się ono spodobało, że je zapamiętałam. Dzisiejszy ranek wstał pochmurny i deszczowy, a teraz wyszło słońce i to wystarczyło żeby nastrój natychmiast się poprawił. Podobnie działa czyjś nagły uśmiech na ulicy – od razu chce się żyć. Kiedyś wsiadłam w takim sobie nastroju do autobusu i trafiłam na bardzo miłego kierowcę. Do każdego z uśmiechem zagadał i wszyscy ludzie w autobusie byli w dobrych humorach, życzliwi dla innych. Magia zdarzająca się czasem w życiu codziennym.

I taki był sens tego zdania.

 

Obwarzanki z makiem (4 obwarzanki)

 

Ciasto:

500 g mąki pszennej,

20 g świeżych drożdży,

1 łyżeczka cukru,

2 łyżeczki soli,

1 łyżeczka kurkumy,

ok. 320 g wody,

 

Dodatkowo:

1 jajko do posmarowania,

mak do posypania.

 

Drożdże z 1 łyżeczką cukru zalać ciepłą wodą, wymieszać i pozostawić w misce na 15 minut aby drożdże zaczęły pracować. Następnie dodać do rozczynu sól i kurkumę, wymieszać, dodać mąkę i wyrobić gładkie, elastyczne ciasto. Przykryć miskę ściereczką i pozostawić w ciepłym, zacisznym miejscu na 1 godzinę, by wyrosło. Po tym czasie ciasto wyjąć z miski i jeszcze raz wyrobić, po czym podzielić na 4 części. Z każdej części uformować kulkę, a z kulki wałek o długości ok. 30 cm. Każdy wałek skręcić, zlepić końce i ułożyć na blasze wysmarowanej olejem lub wyłożonej papierem do pieczenia. Następnie wbić do miseczki jajko, ubić je widelcem i pędzlem silikonowym posmarować wierzch każdego obwarzanka. Posypać makiem. Aby maku było jak najwięcej, można wsypać mak do głębokiego talerza, wziąć każdy obwarzanek ostrożnie na dłoń, zanurzyć jego wierzch w maku, a następnie odłożyć z powrotem na blachę. Przykryć blachę delikatnie folią i odstawić na 30 minut aby obwarzanki wyrosły.

Piekarnik nagrzać do 230° C, spryskać lekko wodą ze spryskiwacza, wsunąć blachę z obwarzankami i piec ok. 20-25 minut. Studzić na kratce.

 

 

 

 

Chleb litewski

Ostatnio stale piekę ten 100% żytni chleb. Przepis pochodzi od Mirabbelki, chociaż odrobinkę go zmieniłam i dla wygody inaczej sobie rozpisałam recepturę. Obiecałam Ewie podać przepis, więc podaję i polecam.

Chleb litewski

Składniki (2 podłużne foremki lub garnki rzymskie):

100g otrąb,

200g wrzącej wody,

2 łyżki kminku (nie używam),

480g mąki żytniej razowej typ 2000 (z tego 25g do uprażenia),

240g mąki żytniej typ 720,

300g wody letniej (ok. 1,5 szklanki),

1-2 łyżki melasy (czasem używam miodu),

1 łyżka soli (biorę 1,5 łyżki),

ewentualnie 2 łyżeczki kurkumy.

1. Wieczorem przed dniem pieczenia wymieszać w oddzielnych naczyniach i zostawić na 8-12 godzin:

   1) 100 g otrąb oraz 200g wrzącej wody i przykryć talerzykiem,

   2)  50 g zakwasu,

      130 g mąki żytniej typ 2000,

      120 g wody.

      Przykryć ściereczką.

2. Następnego dnia rano wymieszać zawartość obu naczyń i dodać:

    90 g mąki żytniej typ 720,

   110 g wody.

   Wymieszać, przykryć ściereczką i zostawić na 3-4 godziny.

3. Dodać:

   350 g mąki żytniej typ 2000 z czego 2 łyżki podprażyć na suchej patelni,

   150 g mąki żytniej typ 720,

   300 g wody,

      1 łyżkę soli,

      1-2 łyżki melasy.

    Ja dodaję jeszcze przeważnie 2 łyżeczki kurkumy i 1/2 łyżeczki ostrej papryki mielonej.

Wszystkie składniki, oprócz soli, wymieszać. Mieszać należy tylko do połączenia składników, nie za długo. Konsystencja ciasta powinna być dość luźna. Przy mieszaniu mikserem nie może się tworzyć bryła ciasta.

W odrobinie wody rozpuścić sól, dodać do ciasta i lekko wymieszać całość (ja dodaję sól rozpuszczoną w wodzie i wymieszaną z kurkumą od razu z resztą składników).

Napełnić ciastem formy prostokątne do połowy ich wysokości, wygładzić smarując powierzchnię ciasta mokrą łyżką, przykryć szczelnie i pozostawić do wyrośnięcia (ok. 3,5 godziny).

Pieczenie: temperatura początkowa piekarnika 225º C. Piec 15 minut z termoobiegiem, potem zmniejszyć do 200º C i jeszcze 30 minut już bez termoobiegu, dalej zmniejszyć do 180º C i dopiec ok. 25 minut.

Po upieczeniu wyjąć z foremek, odwrócić i wystudzić. Włożyć do torebki foliowej. Chleb nadaje się do jedzenia dopiero następnego dnia.

 

 

 

 

Wpis z 09.05.2013 r.

Bułki francuskie

 

   

13.04.2013

Takie bułki są wytwarzane w piekarni „Chez Auzet” w Cavaillon w Prowansji i jest to najlepsza piekarnia w Cavaillon. Mężczyźni z rodu Auzet są piekarzami od ponad stu lat. Przepis pochodzi z książki Petera Mayle i Gerarda Auzet „Wyznania francuskiego piekarza”.

Według przepisu należy wziąć pół na pół niewybielanej mąki uniwersalnej i niewybielanej mąki chlebowej, ale ja wzięłam mąkę „Pyszną” typ 550.

 

Bułki (2 sztuki)

 

560 g mąki pszennej chlebowej,

1,5 łyżeczki soli,

4,5 łyżeczki drożdży instant lub 30 g świeżych drożdży,

1,25 szklanki wody o temperaturze 32-38 st. C.

 

Przesianą mąkę i sól wsypać do misy miksera stojącego, wyposażonego w hak do wyrabiania ciasta. Dodać drożdże i wyrabiać na średnich lub niskich obrotach przez 5-10 minut, stopniowo wlewając wodę, aż ciasto zacznie odstawać od ścian naczynia (ja wyrabiałam ręcznie, bo nie mam odpowiedniego miksera do tak gęstego ciasta).

Wyjąć ciasto, położyć na blacie i zostawić na 10 minut. Przełożyć z powrotem do misy i ustawić mikser tak, by hak do wyrabiania zanurzył się dokładnie pośrodku ciasta. Wyrabiać na średnich obrotach przez około 15-20 minut, aż ciasto będzie miękkie i elastyczne.

Wyjąć ciasto z misy na blat i zebrać dłońmi, formując kształt zbliżony do kuli. Ciasto powinno być miękkie w dotyku. Ułożyć kciuki, tak by zetknęły się pośrodku ciasta i rozciągnąć je od środka na zewnątrz, jakby otwierając książkę, przez co zostanie nadany podłużny kształt. Obrócić o 90 stopni i rozciągnąć ponownie w ten sam sposób, tworząc gładką kulę. Przenieść je do dużej misy, przykryć wilgotną ściereczką i zostawić na około 45 minut w temperaturze pokojowej w wolnym od przeciągów miejscu, aż podwoi swoją objętość.

Delikatnie wyjąć ciasto z misy i położyć na czystej powierzchni. Przeciąć na 2 porcje i uformować z nich znowu gładkie kule. Umieścić je na oprószonej mąką ściereczce i przykryć wilgotną ściereczką aby na wierzchu nie wytworzyła się skorupa. Zostawić na 20-25 minut w temperaturze pokojowej aż podwoją objętość.

Uformować bochenki, wyrabiając najpierw ciasto, by pozbyło się bąbli, czyli dwutlenku węgla. Aby upiec podłużną bułkę należy ciasto rozciągnąć w kształt prostokąta o wymiarach ok. 10 na 25 cm. Ułożyć prostokąt dłuższym bokiem do siebie i złożyć na wysokości jednej trzeciej krótszego boku do środka, dociskając krawędź. Przykryć górną częścią prostokąta i skleić wzdłuż brzegu. Aby upiec okrągły bochenek, należy nadać mu kształt kuli.

Ułożyć bochenki złączeniem w dół na oprószonej mąką ściereczce i przykryć wilgotną ścierką. Zostawić w temperaturze pokojowej do wyrośnięcia, by podwoiły objętość (ok. 35-45 minut).

Piekarnik rozgrzać do temperatury 250 st. C. Ostrożnie przenieść bochenki na blachę do pieczenia. Zrobić ostrą żyletką po dwa nacięcia w kształce łuku, posmarować wodą

Tuż przed włożeniem blachy do piekarnika, spryskać jego wnętrze wodą i natychmiast zamknąć drzwiczki. Piec 15-20 minut. Po wyjęciu bochenków z piekarnika, studzić je na kratce.

 

 

 

 

Chleb Liski żytni z zaparką

04.04.2013

Nie wiem jak Wy, ale ja po Świętach mam ochotę raczej na chleb z masłem i z serem. Dlatego dzisiaj proponuję bardzo dobry chlebek żytni. Mirabbelka zmodyfikowała trochę chleb Liski i efekt końcowy jest świetny. Często robię ten chleb i też odrobinkę go zmieniłam.

 

Chleb żytni z zaparką (1 bochenek)

 

Wieczorem poprzedzającym dzień pieczenia wymieszać:

250 g gorącej wody,

50 g mąki żytniej typ 720.

Przykryć naczynie talerzykiem i odstawić.

 

Następnego dnia wymieszać ręcznie lub w maszynie:

200 g zakwasu z mąki żytniej,

300 g mąki żytniej typ 720,

2 łyżki oleju,

1 łyżka brązowego cukru lub melasy,

1/2 łyżki soli,

1 łyżeczka kurkumy.

 

Ciasto jest dosyć rzadkie i nie wymaga długiego wyrabiania. Po wymieszaniu przełożyć do podłużnej foremki (lub wymoczonego podłużnego garnka rzymskiego) wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi. Pozostawić do wyrośnięcia.

Piekarnik nastawić na ok. 210 st. C. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 35 minut (jeśli pieczemy w garnku rzymskim, wstawiamy do zimnego piekarnika i pieczemy mniej więcej tyle samo). Po upieczeniu można wyjąć z foremki i dopiec spód na kratce.

 

 

 

 

Chleb na dwóch zakwasach

17.03.2013

To jeden z moich ulubionych chlebów. Świetnie się go formuje, dobrze wyrasta. Zawsze mi się udawał. Często dodaję do tego chleba trochę posiekanych orzechów włoskich. Przepis J. Hamelmana znalazłam na stronie Tatter o chlebie i troszeczkę go zmieniłam.

 

Chleb na dwóch zakwasach (1 bochenek)

 

Zaczyn pszenny:

40 g białej pszennej mąki chlebowej (przeważnie używam „Pysznej” typ 550),

50 g wody,

1 łyżka dojrzałego płynnego zakwasu.

 

Zaczyn żytni:

40 g mąki żytniej razowej (typ 2000),

35 g wody,

1 łyżeczka zakwasu żytniego.

 

W osobnych miskach wymieszać ze sobą składniki zaczątków. Zakryć szczelnie i pozostawić na 12 godzin w ciepłym miejscu.

 

Ciasto właściwe:

380 g białej pszennej mąki chlebowej,

40 g mąki pszennej razowej (typ 2000),

ok. 200 g wody (lub troszkę więcej, zależy od mąki),

1/2 łyżki soli,

1 łyżeczka kurkumy + szczypta słodkiej papryki (to moje dodatki).

 

Wszystkie składniki oprócz mąki wymieszać, a następnie dodać mąkę. Gdy składniki połączą się w niedbałą masę, szczelnie zakryć i zostawić na 45-60 minut. Następnie zagniatać ciasto przez 5 minut.

Główna fermentacja w temp. 22-23 st. C trwa ok. 2 i 1/2 godziny, w tym czasie ciasto złożyć dwukrotnie co godzinę. Trzeba uformować prostokąt, a potem założyć na siebie górny oraz dolny brzeg, a potem boczne (jak kopertę).

Ja piekę chleb w dużym okrągłym garnku rzymskim lub w naczyniu żaroodpornym z pokrywą. Naczynie żaroodporne lub garnek rzymski (garnek trzeba 15 minut moczyć w wodzie, a następnie wytrzeć wnętrze do sucha) wysmarować olejem, wysypać otrębami i włożyć chleb. Na czas wyrastania – ok. 2,5 godziny – garnek włożyć do torby foliowej (jeśli pieczemy w naczyniu żaroodpornym – trzeba po prostu przykryć pokrywą).

Garnek lub naczynie żaroodporne włożyć do zimnego piekarnika spryskanego wodą i włączyć temperaturę 225 st. C. Piec ok. 35 minut. Po wyjęciu z piekarnika chleb od razu spryskać wodą ze spryskiwacza żeby nadać połysk.

 

 

 

Zakwas pszenny

 

17.03.2013

Oprócz zakwasu żytniego można zrobić również taki zakwas. Przepis wzięłam od Mirabbelki.

Mój zakwas pszenny jest bardziej dziarski niż żytni i zawsze szybciej wyrasta. Oczywiście, jak każdy żywy organizm przeżywa wzloty i upadki, więc po wyrośnięciu opada. Wówczas należy go nakarmić świeżą mąką i wodą.

 

Zakwas pszenny francuski (ok. 600 g)

 

1 dzień

rozmieszać 50 g mąki pszennej razowej (typ 2000) ze 150 ml letniej wody aby uzyskać mieszaninę o konsystencji ciasta naleśnikowego. Pozostawić w cieple ok. 25-30 st. C przykryte ściereczką.

 

2 dzień

daje się już zauważyć pierwsze oznaki fermentacji. Należy dodać dalsze 100 g mąki razowej oraz 100 ml letniej wody i dobrze wymieszać. Ponownie przykryć i odstawić w ciepłe miejsce.

 

3 dzień 

zakwas jest już w pełni wytworzony. Na powierzchni, poprzez lekko wyschniętą ciemniejszą warstwę wierzchnią przebijają się liczne pęcherzyki powietrza. Całość należy dobrze wymieszać. Podczas mieszania daje się wyczuć lekko kwaśny zapach. Dodać dalsze 100 g mąki razowej i 100 ml wody. Dobrze wymieszać.

 

4 dzień

zakwas jest gotowy, co można poznać po licznych pęcherzykach powietrza na powierzchni oraz po przyjemnym, lekko kwaśnym zapachu. Możemy go już użyć do upieczenia chleba.

 

 

 

 

 

Chleb mieszany z dodatkiem ziemniaków na zakwasie ryżowym

03.03.2013

Obiecałam Magdzie chleb bezglutenowy. Zrobiłam taki chleb według przepisu Mirabbelki, ale nie było to proste. Chleb dosyć długo się piecze i łatwo kruszy. Dlatego na zdjęciu jest tylko kromeczka (ta najładniejsza). Zastanawiałam się, że może warto dodać trochę klejącego się ugotowanego ryżu jako lepiszcza? Może dodać trochę klejącego się ugotowanego ryżu zmielonego przez maszynkę? Myślę, że można opanować technikę pieczenia takiego chleba, ale trzeba się tego nauczyć tak, jak kiedyś uczyłam się piec „normalne” chleby na zakwasie. Nie od razu były doskonałe. Przymierzę się jeszcze, a na razie podaję przepis, który wykorzystałam.

 

Chleb mieszany z dodatkiem ziemniaków na zakwasie ryżowym

 

Zakwas:

150g mąki ryżowej, najlepiej ze świeżo zmielonego ryżu pełnoziarnistego,

150g wody mineralnej gazowanej,

1 łyżeczka brązowego cukru,

1/2 łyżeczki soku z cytryny lub 1 łyżeczka świeżego soku jabłkowego (nie z kartonu).

 

Ciasto (ok. 900 g):

300 g zakwasu ryżowego,

300 g dowolnej mąki bezglutenowej (z amarantusa, gryczanej, sojowej, ryżowej, kukurydzianej),

20 g ziaren słonecznika lub innych ziaren albo rozdrobnionych orzechów,

150 g puree z ugotowanych ziemniaków,

150 g wody mineralnej gazowanej (wzięłam troszkę więcej),

1 łyżka oleju,

1,5 łyżeczki soli.

 

Przygotowanie zakwasu:

wszystkie składniki wymieszać, przykryć naczynie ściereczką, odstawić w temp. ok. 30 st. C na 3-4 dni, aż zacznie się fermentacja, tzn. pokażą się bąbelki. Z otrzymanego tą metodą zakwasu odłożyć 2 łyżki do lodówki, żeby nie przygotowywać go od początku. Trzeba tylko systematycznie dodawać świeżą mąkę i wodę, aby otrzymać nową porcję aktywnego zakwasu do następnego wypieku.

 

Przygotowanie ciasta:

Ugotować ziemniaki, zmiksować je lub przepuścić przez praskę.

Składniki ciasta wymieszać, dodając stopniowo wodę, a na końcu sól, olej i ziarna lub orzechy. Ciasto powinno być dość luźne, aby łatwo dawało się mieszać łyżką. Przykryć i odstawić na 40 minut.

Ciasto włożyć do formy wysmarowanej olejem. Wygładzić powierzchnię łyżką. Przykryć ściereczką, a potem folią, odstawić do wyrośnięcia na 3-4 godziny w cieple, np. w zamkniętym piekarniku z włączoną żarówką.

Piekarnik nagrzać do temp. 240 st. C, wsunąć formę z chlebem, po 10 min. zredukować temperaturę do 200 st. C i piec ok. 50 minut.

Na 10 minut przed końcem pieczenia posmarować powierzchnię chleba olejem.

Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratce.

 

 

 

Chleb borodinsky

24.02.2013

To jeden z moich ulubionych chlebów znalezionych na blogu Mirabbelki. Oprócz składników podanych w przepisie zawsze dodaję jeszcze 1/2 łyżeczki kurkumy natomiast nie używam ani kminku ani kolendry, bo nie lubię. W związku z tym nie jestem pewna, czy mój chleb powinien nazywać się borodinsky. Troszkę przetworzyłam przepis oryginalny, ale wychodzi pyszny chlebek.

Chleb borodinsky (1 bochenek)

Składniki na zakwas 160 g:

70 g aktywnego zakwasu z mąki żytniej razowej typ 2000,

40 g wody,

50 g mąki żytniej razowej typ 2000.

Wziąć aktywny zakwas, dodać wodę i mąkę, dobrze wymieszać i odstawić na 4-5 godzin w temperaturze 30 st. C.

Składniki na zaparkę 400 g:

80 g mąki żytniej razowej typ 2000,

30 g czerwonego słodu żytniego (ja stosuję melasę buraczaną, ewentualnie miód),

1 łyżeczka kolendry zmiażdżonej w moździerzu (nie używam),

1 łyżeczka mielonego kminku (nie używam),

280-300 g wody.

Zmieszać składniki, zalać wrzątkiem, dobrze wymieszać, przykryć naczynie talerzykiem i odstawić do ostygnięcia.

Składniki ciasta ok. 900 g:

160 g zakwasu j.w.,

400 g zaparki j.w.,

250 g mąki żytniej razowej typ 720,

90-100 g mąki pszennej chlebowej (używam przeważnie typ 550),

1/2 łyżki soli,

30 g miodu,

10 g cukru trzcinowego.

Zmieszać wszystkie składniki do uzyskania niezbyt ścisłego ciasta (w razie potrzeby dodać trochę wody). Nie wyrabiać zbyt długo. Przykryć i odstawić na 40 minut-1 godzinę.

Ciasto przełożyć łyżką do formy wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi do 3/4 jej wysokości. Wygładzić powierzchnię mokrą łyżką, szczelnie przykryć i zostawić do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej (ciasto powinno przyrosnąć do brzegów formy) na 5-7 godzin.

Wstawić foremkę do zimnego piekarnika (piekę w garnku rzymskim) spryskanego wodą i piec ok. 1 godzinę.

Kroić po ostygnięciu lub następnego dnia.

 

 

 

Zakwas żytni

  

24.02.2013

Zakwas otrzymujemy z mąki żytniej (najlepiej razowej) i wody.  Garść mąki (ok. 100 g) należy wymieszać z letnią wodą aby uzyskać konsystencję gęstej śmietany, a następnie dodawać mąkę i wodę raz na dobę przez 4-5 dni. Co 12 godzin dodatkowo mieszamy aby wprowadzić powietrze do zakwasu. Naczynie z mieszaniną powinno stać w ciepłym miejscu, najlepiej w temperaturze 25-30 st. C.

Na powierzchni zakwasu powinny wytworzyć się pęcherzyki powietrza. W jakiś czas po „dokarmieniu” zakwas powinien zacząć rosnąć, wyrosnąć, a później opaść. Cały proces trwa kilka godzin. Gdy jest ciepło dzieje się to szybciej, a gdy chłodno – wolniej.

Po uzyskaniu zakwasu od razu należy go użyć do pieczenia chleba.

 

 

 

O pieczywie na zakwasie

24.02.2013

Zacznę od tego, iż chleb na zakwasie piekę od 2 lat i zawdzięczam to Mirabbelce, która na stronie chleb.info.pl, zamieściła mnóstwo informacji o pieczeniu chleba. Pragnę Jej za to podziękować i zamieścić na swoim blogu informacje na temat chleba na zakwasie.

Przede wszystkim chcę powiedzieć, że istnieją u nas dobre piekarnie, ale też sporo gorszych i nie jest łatwo kupić dobry chleb. Taki chleb jest albo tani (bo np. bez polepszaczy), albo drogi (bo np. z mąką razową, która nie wiedzieć czemu jest obecnie droższa niż biała). Niepokojące jest to, że często ktoś, kto pracuje przy wyrobie jedzenia nie chce jeść produktów ze swojego zakładu. Twierdzi, że nie będzie tego jadł, bo widział, jak to się robi. Tak było z pewnym młodzieńcem, który zalecał się do mojej koleżanki i przynosił Jej rodzinie codziennie świeże pieczywo z osiedlowej piekarni. Było świeże i bardzo smakowało, ale młodzieniec nie chciał kanapki argumentując jak wyżej.

Pieczywo upieczone w domu jest bardzo dobre i widzimy jak się robi. Zrobienie takiego pieczywa nie jest trudne i wymaga jedynie opanowania techniki, a przede wszystkim czasu. Polecam chleby żytnie z formy, bo nie trzeba ich wyrabiać.

 

Przechowywanie zakwasu

Gdy wyhodujemy zakwas, trzeba go przechować do następnego pieczenia. Młody zakwas nie jest jeszcze zbyt silny i stabilny. Z czasem się ustatkuje i przybędzie mu siły. Zakwas w piekarniach ma często wiele lat.

Zakwas, zwłaszcza młody, może się popsuć. Ponieważ kiedyś mój młody zakwas tak zrobił, teraz mam dla bezpieczeństwa „kopie zapasowe”, czyli ok. 2 łyżek w zamrażalniku i ok. 2 łyżek suszonego w zakręconym słoiku w szafce. Co pewien czas wymieniam te rezerwy na świeże.

Zakwas, z którego robię pieczywo co tydzień, trzymam w lodówce w miseczce przykrytej spodeczkiem. Kiedy nadchodzi czas pieczenia, wyjmuję go z lodówki, wyrzucam wierzchnią warstwę, biorę trochę do bieżącego wypieku, do miseczki dodaję świeżej mąki i wody, mieszam i wkładam z powrotem do lodówki.

 

Wyrastanie chleba na zakwasie

Chleby pszenne mają sporo glutenu i dlatego łatwo uformować z nich bochenki. Takie bochenki umieszczam w naczyniu żaroodpornym wysmarowanym olejem rzepakowym lub oliwą i wysypanym otrębami (można też położyć liść chrzanu), przykrywam pokrywą i pozostawiam przykryty podczas wyrastania i w pierwszej fazie pieczenia. Piekę również w garnkach rzymskich, które należy wymoczyć przed włożeniem do nich ciasta, a potem wysmarować i wysypać otrębami. Cenię sobie te szklane lub gliniane naczynia, bo pieczywo na zakwasie wyrasta kilka godzin i trawiłoby metalowe foremki. Metalową foremkę można jednak przystosować, wykładając ją papierem do pieczenia.

Pieczywo na zakwasie potrzebuje czasu i ciepła. Gdy jest ciepło – wyrasta szybciej, gdy chłodno – dłużej. Trzeba znaleźć mu jak najcieplejsze i najprzytulniejsze miejsce i zostawić na kilka godzin w spokoju. Natomiast gdy nie mamy czasu na pieczenie, można naczynie z ciastem włożyć na noc do lodówki (byle nie na zbyt długo, bo będzie za kwaśne).

 

Pieczenie 

Do pieczenia pieczywa na zakwasie każdy początkujący piekarz musi się przymierzyć, bo zachowuje się ono inaczej niż to na drożdżach. Do piekarnika wkładamy w pełni wyrośnięty bochenek, bo przeważnie on już nie urośnie, a nie całkiem wyrośnięty pęknie podczas pieczenia.

Trzeba pamiętać, że każdy piekarnik jest inny i czas pieczenia niekoniecznie będzie taki sam, jak w przepisie. Dlatego każdy piekarz musi się zorientować, na czym polega pieczenie takiego chlebka. Moje chleby na początku nie zawsze się udawały. Teraz wiem, że upieczony chleb jest podrumieniony i łatwo daje się wyjąć z formy. Gdy się go postuka w spód – wydaje głuchy dźwięk. Jeśli spód nie jest twardy, chleb należy jeszcze na parę minut włożyć do piekarnika już bez foremki.

Naczynia z chlebem, zwłaszcza grube garnki rzymskie, stawia się na kratce rusztu, a nie na blasze, bo wówczas łatwiej podpiekają się na spodzie. Kratka powinna być umieszczona na pierwszym poziomie od dołu piekarnika.

Upieczone chleby studzimy na kratce, a żeby błyszczały, trzeba je zaraz po wyjęciu z foremki spryskać wodą ze spryskiwacza.

 

 

 

Chleb Ezechiela

23.02.2013

Zastanawiałam się nad zalecanymi dla wszystkich grup krwi chlebami: Ezechiela i esseńskim. Gdy kilka lat temu czytałam o diecie zgodnej z grupą krwi, nie wiedziałam, jakie są te chleby. Teraz poczytałam sobie w Internecie różne przepisy i też miałam wątpliwości. Wiele osób robi takie chleby na zakwasie, podawane są różne proporcje składników, a niektórzy utożsamiają chleb Ezechiela z chlebem esseńskim – nie pozostawało nic innego tylko sięgnąć do źródeł.

Okazało się, że Ezechiel był kapłanem żydowskim w VI w. p.n.e. w Jerozolimie (później uprowadzonym do Babilonii), a esseńczycy stanowili wspólnotę żyjącą prawdopodobnie w Qumran (chociaż nie wszyscy badacze się zgadzają z tą lokalizacją) w latach ok. 152 p.n.e. – 70 n.e. i unikali kontaktów ze świątynią jerozolimską. Stąd jasno wynika, że chleb Ezechiela nie może być chlebem esseńskim.

W Księdze Ezechiela wyczytałam, że po pierwsze Pan Bóg polecił Ezechielowi sporządzenie chleba z pszenicy, jęczmienia, bobu, soczewicy, prosa i orkiszu (nie podał jednak proporcji), a po drugie powiedział, że chleb ten ma być pieczony jak podpłomyk.

Jeżeli mam jeszcze jakieś wątpliwości, to dotyczą one tłumaczenia. Powyższe składniki podane są w nowych wydaniach Biblii, natomiast w starszym wydaniu z 1975 r., które mam w domu, Ezechiel miał użyć do pieczenia nie orkiszu tylko wiki, cokolwiek to znaczy. Nie wiem, czy ma sens używanie zarówno pszenicy, jak i orkiszu, a więc również pszenicy tylko starszej (trochę masło maślane). Podobnie jest z orkiszem w formie jęczmienia dwurzędowego, bo przecież w przepisie występuje również jęczmień. Kiedyś czytałam artykuł o tym, jak błędnie były tłumaczone różne słowa, np. nazwy zwierząt, w kolejnych wydaniach Biblii.

Dalej nie sięgnęłam, bo nie znam hebrajskiego i musi mi wystarczyć aktualne tłumaczenie. Stwierdziłam, że jeśli jakiś przyszły tłumacz Biblii coś zmieni, to któryś składnik też trzeba będzie wymienić. Na razie wzięłam podane składniki w równych ilościach. Nie wykluczam, że w jakichś tekstach, które nie zostały uwzględnione w Biblii, są jakieś dodatkowe wskazówki na temat składu tego chleba. Jeżeli tak, bardzo proszę o informację z podaniem źródła.

Co do smaku, to jest specyficzny, ale do przyjęcia. Niektórym nawet bardzo smakuje. Takie podpłomyki można długo przechowywać, np. zawinięte w płótno (moje z czasem zrobiły się bardziej kruche, ale nie zawsze tak jest, więc można spróbować trzymać w folii). Poczęstowałam nimi moją koleżankę Alicję, która stwierdziła, że są sycące i nadają się również do zabrania w podróż, jako suchy prowiant. W każdym razie warto spróbować je zrobić.

Do chleba esseńskiego też się kiedyś przymierzę, a na razie przedstawiam moją propozycję chleba Ezechiela.

Chleb Ezechiela

50 g mąki pszennej – ja wzięłam płaskurkę, czyli starożytną pszenicę, starszą od orkiszu (bo akurat miałam),

50 g mąki jęczmiennej,

50 g mąki z suszonego bobu (zmieliłam w młynku),

50 g mąki z soczewicy (też zmieliłam w młynku),

50 g mąki z kaszy jaglanej zmielonej,

50 g mąki orkiszowej,

160 g wody (ewentualnie troszkę więcej).

Wszystkie składniki wymieszać z wodą, krótko wyrobić, a potem wałkować aby uzyskać jak najcieńsze placki, podsypując mąkę pszenną typ 2000. Następnie przykładać np. mały talerzyk i wycinać kółka. Prażyć podpłomyki na suchej patelni (ja mam taką żelazną, kupioną od Cygana) 1-1,5 minuty z każdej strony. Trzeba tylko uważać, żeby nie przypalić i co pewien czas usuwać podpieczone resztki mąki z patelni.

 

 

 

Bagietki

20.01.2013

Peter Mayle jest Anglikiem, który wraz z żoną zdecydował się przeprowadzić do Prowansji. Napisał o tym regionie kilka uroczych książek. Z wielkim poczuciem humoru i uczuciem opisuje w nich Francuzów, takich jak ja ich zapamiętałam: kochających jeść, a jeśli akurat nie jedzą, potrafią bardzo długo opowiadać o jedzeniu. W książce „Zawsze Prowansja” Mayle pisze tak: „Lunch we Francji ma w sobie coś takiego, co niezawodnie pozbawia mnie resztek woli, jakie posiadam. Mogę usiąść z mocnym postanowieniem, że zachowam umiar […], a trzy godziny później piastować kielich wina i nadal odczuwać pokusy. Nie sądzę, że to łakomstwo. Chyba atmosfera, jaką wytwarza tłum ludzi całkowicie pochłoniętych jedzeniem i piciem. A kiedy jedzą i piją, mówią tylko o tym; nie o polityce, sporcie czy biznesie, lecz o tym, co jest na talerzu i w kieliszku”.

We Francji proszone kolacje potrafiły trwać 5 godzin, a podczas tych godzin gospodarz cały czas dokładał ciągle nowe potrawy. Za każdym razem planowałam, że na następną kolację sprawię sobie dżinsy na gumkę.

Peter Mayle wraz z Gerardem Auzet napisali książkę „Wyznania francuskiego piekarza”. Po prostu Peter Mayle wybrał się do najlepszej piekarni w Cavaillon, do „Chez Auzet”, gdzie „wypiek i spożywanie pieczywa i ciast zyskały status niemalże obrzędu religijnego”. Z tej książki pochodzi przepis na bagietki. Trzeba sobie zarezerwować więcej czasu żeby odbyć cały bagietkowy rytuał, ale ten wysiłek zostanie oczywiście sowicie wynagrodzony. Francuzi przecież dobrze wiedzą, co dobre.

 

Bagietki (baguettes) 4 szt.

 

3 i 1/2 szklanki niewybielanej mąki uniwersalnej (wzięłam „Pyszną” typ 550),

1 i 1/2 łyżeczki soli,

4 i 1/2 łyżeczki drożdży instant lub 30 g świeżych,

1 i 1/4 szklanki wody o temperaturze 32-38 st. C.

 

1. Przesianą mąkę i sól wsypać do misy miksera stojącego, wyposażonego w hak do ugniatania (rzadko kto posiada taki mikser, a mój z gęstym ciastem od razu robi flup i wciąga je do środka, dlatego wyrabiam ciasto ręcznie). Następnie dodać drożdże i wyrabiać na średnich bądź niskich obrotach przez 5-10 minut, stopniowo dolewając wodę, aż ciasto zacznie odstawać od ścian naczynia.

2. Wyjąć ciasto, położyć na blacie i zostawić na 10 minut. Przełożyć z powrotem do misy i ustawić mikser tak, by hak do ugniatania zanurzył się dokładnie pośrodku ciasta. Wyrabiać na średnich obrotach przez ok. 15-20 minut, aż ciasto będzie miękkie i elastyczne.

3. Wyjąć ciasto z misy na blat i zebrać dłońmi, formując kształt zbliżony do kuli. Ciasto powinno być miękkie w dotyku. Ułożyć kciuki tak by zetknęły się pośrodku ciasta i rozciągnąć je od środka na zewnątrz, jakby otwierając książkę, przez co nadamy mu podłużny kształt. Następnie obrócić ciasto o 90 stopni i rociągnąć ponownie w ten sam sposób. tworząc gładką kulę. Przenieść ją do misy, przykryć folią lub wilgotną ściereczką i zostawić na około 45 minut w temperaturze pokojowej w wolnym od przeciągów miejscu, aż podwoi swoją objętość.

 

4. Delikatnie wyjąć ciasto z misy i położyć na czystej powierzchni. Podzielić na 4 porcje i uformować 4 gładkie bocheneczki (kształt bagietki zostanie nadany później), rozciągając ciasto od środka na boki tylko raz, by zachowało podłużny kształt. Trzeba znaleźć w kuchni wolne od przeciągów miejsce i ułożyć tam oprószoną mąką ściereczkę. Przenieść na nią bocheneczki i przykryć folią lub drugą ściereczką, tym razem lekko wilgotną, żeby na wierzchu nie wytworzyła się skorupa. Zostawić na 20-25 minut w temperaturze pokojowej, niech rosną, aż podwoją objętość.

 

5. Uformować bagietki, podnosząc je ze ściereczki i rozciągając dwa końce. Bokiem dłoni zrobić pośrodku podłużne wgniecenie. Złożyć w tym miejscu ciasto na pół, dociskając mocno do blatu, żeby się skleiło. Przesuwając dłonie od środka w stronę końców trzeba wałkować delikatnie, aż bagietka będzie miała około 40 cm długości.

6. Ułożyć bagietki łączeniem w dół na oprószonej mąką ściereczce i przykryć folią lub wilgotną ścierką. Zostawić w temperaturze pokojowej do wyrośnięcia, by podwoiły objętość, co zajmie około 35-45 minut.

 

7. W międzyczasie rozgrzać piekarnik do temperatury 250 st. C. Ostrożnie przenieść bagietki na blachę do pieczenia. Za pomocą pędzla posmarować je wodą. Ostrą żyletką szybkim ruchem wykonać na każdej bagietce 4 lub 5 ukośnych nacięć. Nie przeciągać po cieście całym ostrzem – posłużyć się samym czubkiem żyletki (jeśli o mnie chodzi, to robię na odwrót – napierw przecinam, a potem smaruję wodą, bo jeśli najpierw posmaruję wodą, to mi się ciasto rozmazuje zamiast przecinać).

8. Tuż przed wsunięciem blachy do piekarnika spryskać jego wnętrze wodą, na przykład za pomocą zraszacza do kwiatów, i natychmiast zamknąć drzwiczki. Wytworzy się para sprzyjająca wytworzeniu chrupiącej skórki. Wstawić pieczywo do piekarnika i spryskać jego ścianki jeszcze dwukrotnie w ciągu pierwszej minuty pieczenia. Piec 15-20 minut lub tak długo, aż postukane od spodu bagietki zaczną wydawać głuchy, dudniący dźwięk. Przenieść upieczone bagietki na kratkę i ostudzić.

Dla tych, którzy nie mają czasu, przygotowałam program skrócony. Mianowicie wyrobiłam krótko ciasto ze składników z punktu 1, po czym włożyłam je do miski, szczelnie zakryłam i włożyłam na noc do lodówki – niech drożdże pracują. Rano wyjęłam miskę z lodówki, pozostawiłam na 1/2 godziny aby się trochę ogrzało, wyrobiłam, podzieliłam na 4 porcje i dalej postępowałam jak w punktach 4-8.

 

 

 

Groszek ptysiowy

03.12.2012

Przepis na ten groszek podała Patusia5 i uważam, że jest bardzo dobry. Polecam. Umieściłam go w kategorii „Pieczywo”, bo właściwie nigdzie indziej nie mogłam go umieścić.

 

Groszek ptysiowy

 

1 szklanka mąki pszennej

1 szklanka wody

1/3 kostki masła (ok. 70 g)

3 jajka

szczypta soli

 

Wodę wlać do rondelka, dodać masło i podgrzewać aż masło się rozpuści (nie do zagotowania). Mąkę z solą wsypać do wody z masłem i energicznie mieszać trzepaczką (ja używam miksera) aż ciasto zacznie odchodzić od boków rondelka. Odstawić z ognia.

Gdy ciasto lekko przestygnie, dodać jajka i mieszać mikserem na wolnych obrotach. Powstanie dosyć gęste ciasto.

Ciastem napełnić szprycę z końcówką o okrągłym gładkim otworze i wyciskać małe kulki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Kulki odrobinę urosną w czasie pieczenia.

Piec ok. 15 minut w temperaturze 200 st. C do lekkiego zrumienienia. Dosuszyć w wyłączonym piekarniku przy otwartych drzwiczkach lub rozsypany na papierze.

 

 

 

Bułeczki z Hotelu Parker House

02.12.2012

Te bułeczki są po prostu znakomite. Przepis pochodzi ze strony www.chleb.info.pl i nie mogłabym nie zaprezentować TYCH bułeczek. Robię je rzadko, bo znakomicie idą w biodra, a na jednej trudno poprzestać. Oczywiście najlepsze są takie świeżutkie i gorące. Odrywa się je po kolei i… łatwo przesadzić z jedzeniem. Mirabbelka pisze, że te bułeczki są przysmakiem znanym w całej Ameryce, czemu wcale się nie dziwię.

Prawie nic nie zmieniłam w przepisie oprócz ilości cukru (wzięłam mniej). Ja już od dawna obchodzę się z drożdżowym ciastem trochę niekonwencjonalnie. Jako kobieta pracująca i prowadząca dom muszę z jedzeniem zdążyć na czas. Uważam, że drożdże też muszą pracować i zdążać wtedy, kiedy tego potrzebuję. Lubię ciasto drożdżowe, bo drożdże są pracowite i potrafią się do mojego czasu dostosować. Nie ma znaczenia, czy są to drożdże świeże czy instant.

A zatem zagniatam ciasto wieczorem (i  jakoś nadzwyczajnie się do tego zagniatania nie przykładam), wkładam je do miski, a miskę wkładam do foliowej torby i odstawiam. Niech tam sobie te drożdże działają. Wyrabiam ciasto chwilkę w niedzielny poranek przed śniadaniem albo przygotowuję ciasto rano przed pracą, gdy planuję pizzę na obiad. Polecam ten sposób wszystkim osobom, które nie mają czasu.

Trochę zmieniłam podejście (i ten wpis) , bo kiedyś wkładałam ciasto do lodówki, ale stwierdziłam, że nie ma to sensu, gdyż po wyjęciu trzeba jeszcze poświęcić czas, żeby się ogrzało.

 

Bułeczki z Hotelu Parker House

 

1 i 1/4 łyżeczki drożdży instant (10 g świeżych)

175 ml letniego mleka

30 g płynnego masła + 15 g płynnego masła do smarowania

1 łyżka cukru (wzięłam 1 łyżeczkę i mnie wystarczy)

1 jajko

ok. 280 g mąki pszennej

1 łyżeczka soli

 

Drożdże rozpuścić w połowie mleka i odstawić na 5 minut. Resztę mleka rozmieszać z 30 g masła, cukrem i jajkiem. Mąkę wymieszać z solą, dodać do niej rozpuszczone drożdże i resztę składników. Zagniatać aż powstanie gładkie, miękkie i elastyczne ciasto (w razie potrzeby dodać więcej mąki). Włożyć je do miski wysmarowanej masłem i odstawić przykryte do wyrośnięcia na 1 i pół godziny, do podwojenia objętości (ja biorę zimne mleko, wyrabiam wszystko razem i wkładam na noc do lodówki).

Ciasto jeszcze raz wyrobić, podsypując lekko mąką rozwałkować na prostokąt o wymiarach 20 x 40 cm. Prostokąt pociąć na 4 podłużne paski o szerokości 5 cm. Każdy pasek podzielić na 4 części. Otrzymamy 16 małych prostokątów.

Powierzchnię każdego posmarować płynnym masłem, złożyć na pół posmarowaną powierzchnią do środka, nie całkiem dokładnie, ale tak, aby wierzchnia część wystawała ok. 1 cm. Kawałki układać na blasze dość luźno jeden za drugim, opierając następny na tym wysuniętym 1 cm.

Przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na 30 minut. Całość jeszcze raz posmarować masłem i piec 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 220 st. C.

 

Takiego ciasta można użyć do każdego rodzaju wypieków, bo świetnie się formuje i jest bardzo smaczne.