Archiwum kategorii: Środki naturalne

Syrop z kwiatów dziewanny

Dziewanna to jedno z moich ulubionych ziół. Po pierwsze jest śliczna. Ma piękne liście jak aksamit, a jej żółte kwiaty urzekają. Po drugie w tej roślinie jest moc. Dlatego dbam o każdą dziewannę, która wyrośnie w moim ogrodzie i zbieram kwiaty zakwitające każdego dnia, a w razie kaszlu bardzo skutecznie działa domowy syrop.

Dziewanna jest rośliną dwuletnią mogącą dorastać do 2 m wysokości. W różnych rejonach roślina ta nazywana jest np. laską Piotrową, królewską świecą, szablą, kędzierzawicą. Dziewanna należy do ważnych starych słowiańskich leków ziołowych (w innych krajach też przypisywano jej magiczne właściwości). Wierzono, że wypicie wywaru z dziewanny pozwala ustrzec się czarów, a resztą należy skropić obejście. Stosowano sok z liści lub kwiatów na brodawki. Korzeń był znanym lekiem przeciwrobacznym.

Dziewannę stosuje się w:

  • schorzeniach dróg oddechowych na kaszel, chrypkę, astmę oskrzelową i wirusa grypy,
  • stanach zapalnych błon śluzowych, jamy ustnej i gardła – do płukania,
  • zaburzeniach przewodu pokarmowego, np. przy kolce jelitowej,
  • zaburzeniach dróg moczowych,
  • zewnętrznie jako okłady przy oparzeniach, stłuczeniach, na pryszcze i krosty, przy nerwobólach oraz do nasiadówek przy żylakach odbytu.

Dziewanna kwitnie w lipcu i sierpniu. Kwiaty zbiera się codziennie w dni pogodne i suche – tylko żółte płatki. Można je od razu suszyć w ciemnym miejscu i przechowywać w szczelnych naczyniach (muszą zachować żółty kolor) ciasno ubite, sporządzać i pić herbatki, a ze świeżych kwiatów można zrobić syrop lub nalewkę, ale też stosować macerowane w oleju.

Żródło: „Wiadomości Zielarskie” 1989 r. s. 16-18.

 

Syrop z kwiatów dziewanny

 

1 szklanka świeżych kwiatów dziewanny

2 szklanki wody

2  łyżki cukru białego lub z trzciny cukrowej

1,5 cytryny

Kwiaty zalać wodą i pozostawić na 6 godzin, a następnie podgrzewać na niewielkim ogniu, aż woda się zagotuje. Garnuszek przykryć i pozostawić na godzinę, a następnie przecedzić przez sitko. Wywar ponownie zagotować, dodać cukier oraz sok z cytryny i pogotować ok. 15 minut, aż płyn troszkę zgęstnieje.

Przelać do wygotowanych, gorących słoików lub butelek.

 

 

 

 

Syrop z forsycji

Kolejna cenna dla zdrowia roślina to forsycja, a właściwie jej kwiaty. Już powoli przekwita, ale można jeszcze poza miastem, z daleka od dróg, zebrać ich trochę na syrop. Co prawda najlepsze są młode kwiaty przed otwarciem, myślę jednak, że obecnie też są dużo warte.

Kwiaty forsycji zawierają flawonoidy (szczególnie rutynę), saponiny, lignany i kwercetynę.

Dzięki ww. związkom forsycja neutralizuje działanie wolnych rodników, zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry, obniża poziom glukozy we krwi, działa moczopędnie i oczyszczająco, uspokajająco, ma działanie przeciwalergiczne i przeciwzapalne, a także wzmacnia odporność. Warto ją stosować przy chorobach autoimmunologicznych, np. łuszczycy. Na jednym z filmów spotkałam się z informacją, że japońscy naukowcy ustalili, iż kwiaty forsycji są dobrym lekiem na covid 19.

Rutyna uszczelnia naczynia krwionośne, a zatem można ją stosować przy rozszerzonych naczynkach czy żylakach.

Kwiaty można suszyć (w ciemnym miejscu), przygotowywać napary, jeść na surowo (np. dekorować sałatki), robić nalewki i syropy. Przed użyciem kwiaty lekko skropić spirytusem.

 

Syrop forsycjowy

 

ok. 2 l kwiatów forsycji

ok. 300 g cukru

sok z 1 dużej cytryny

1 l wody

Kwiaty forsycji należy rozłożyć na białej kartce lub ściereczce, aby mogli je opuścić ewentualni lokatorzy. Następnie kwiaty umieścić w garnku, skropić lekko spirytusem, zalać wrzątkiem i zagotować. Ostudzić i odstawić na noc do lodówki lub innego ciemnego i chłodnego miejsca.

Następnego dnia kwiaty odcedzić i odcisnąć, a wyciąg zagotować z dodatkiem cukru i soku z cytryny.

Gorący syrop rozlać do butelek wygotowanych lub wyparzonych w piekarniku w temp. 100 st. C. Przechowywać w ciemnym miejscu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Węgiel drzewny jako lekarstwo

 

Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy jak silne i wszechstronne jest działanie węgla drzewnego na organizm. U mnie w domu węgiel był stosowany jedynie przy rozstroju żołądka, ale wyczytałam w książce dr Jerzego Jaśkowskiego „Grypa – porady starego dochtora”, że węgiel drzewny jest dobrym lekarstwem na grypę i przeziębienie. Ta informacja na tyle mnie zaintrygowała, że zaczęłam zgłębiać temat i jestem pod wielkim wrażeniem, w jak wielu sytuacjach węgiel może być pomocny. Z powodu korony przeczytałam kilka książek i słucham wszystkich mówiących o niej lekarzy, np. dr Basiukiewicz powiedział ciekawą rzecz, że nawet gdy wirusa już nie ma w organizmie i tak jest ostra odpowiedź zapalna. Gdy moja koleżanka ostatnio przechodziła koronę i po tygodniu brania amantadyny była bardzo osłabiona, nie miała apetytu i czuła się bardzo źle, podpowiedziałam jej, żeby oczyściła organizm węglem. Zastosowała węgiel i jeszcze tego samego dnia poczuła się dużo lepiej, więc brała go jeszcze 2 dni, aż całkiem doszła do siebie. Nabyłam książkę Agathy Thrash i Calvina Thrash „Leczenie węglem drzewnym” i obejrzałam różne filmy na temat węgla w internecie, m. in. Fundacji Źródła Życia. Kupiłam też węgiel aktywny w postaci sypkiej (można stosować tabletki, ale trzeba ich użyć więcej, bo zawierają dodatkowe substancje). Zamierzam zastosować w tym roku węgiel w ramach wiosennego oczyszczania organizmu.

Zastosowanie węgla drzewnego:

  • szybkie działanie w zatruciach pokarmowych i biegunkach,
  • usuwanie objawów w wypadku wzdęć i niestrawności,
  • jako pomoc w zakażeniach wirusowych i bakteryjnych,
  • jako antidotum w wypadku przedawkowania leków czy spożyciu szkodliwych substancji chemicznych oraz grzybów, ale też alkoholu (obniża jego poziom we krwi),
  • jako skuteczny środek w wypadku ukąszenia owadów, pająków, a nawet węży,
  • jako wsparcie w kuracjach oczyszczających,
  • do oczyszczania skóry i wybielania zębów – z powodu działania przeciwbakteryjnego i przeciwzapalnego, również przy paradontozie charakteryzującej się stanem zapalnym dziąseł oraz tkanek przyzębia.

Trzeba wiedzieć, że węgiel jest stosowany od wieków jako naturalny środek leczniczy przez ludzi (także dzieci) i zwierzęta. Nie powoduje alergii. Nie ulega przeterminowaniu. Działa natychmiast po zastosowaniu. Skuteczne działanie węgla drzewnego wynika z jego zdolności adsorpcyjnych. Powierzchnia adsorpcyjna 1 g węgla aktywnego wynosi 1000 m kw. (zwykłego 500 m kw.). Aktywizacja węgla polega na działaniu utleniającego gazu o podwyższonej temperaturze, co zwiększa moc adsorpcyjną. Węgiel adsorbuje: cząstki materii, gazów i obcych białek, substancje chemiczne, metale ciężkie, związki rakotwórcze, bakterie, wirusy oraz ich toksyny i jest wydalany wraz z nimi z organizmu.

Węgiel może być stosowany wewnętrznie lub zewnętrznie w formie kąpieli lub okładów – przy ukąszeniach, jako maseczki czy do czyszczenia zębów. Indianie leczą nim reakcje alergiczne na trujący bluszcz (okłady i doustnie).

Do stosowania wewnętrznego nigdy nie należy połykać suchego proszku, bo można się zakrztusić. Węgiel należy rozpuścić w niewielkiej ilości wody, połknąć, a następnie popić wodą. W wypadku toksyn ogólna zasada jest taka, żeby zażyć 2 razy więcej węgla niż dawka toksyny.

Przy przeziębieniu należy od razu stosować 1 płaską łyżkę węgla aktywnego (lub 10 tabletek – dla osoby dorosłej, dla dziecka 1 łyżeczka) rozpuszczoną w niewielkiej ilości wody i popić 2 szklankami wody. Zwykłego węgla trzeba używać więcej – 2 cm od dna szklanki. Dawkę powtarzać co 5 godzin między posiłkami, aż kupka będzie czarna i potem jeszcze 2 razy.

Po 15 godzinach powinno się wypić kubek kwaśnego mleka od krowy (nie sklepowego), gdyż dobre bakterie w przewodzie pokarmowym mogły zostać również usunięte i trzeba je uzupełnić, by nie rozwijały się bakterie chorobotwórcze. W braku prawdziwego mleka myślę, że można zażywać jakiś probiotyk, np. trilac.

Przy detoksie należy brać 1 łyżkę węgla aktywnego i 2 szklanki wody, tzn. węgiel rozpuścić w niewielkiej ilości wody i popić 2 szklankami wody. Stosować rano na czczo przez 2 tygodnie. W ciągu dnia wypijać 8-10 szklanek wody.

Po spożyciu trucizny należy natychmiast podawać do wypicia węgiel (2 x więcej niż trucizna). Dawka dla dziecka, gdy nie można ustalić ilości trucizny, to 2 czubate łyżki sproszkowanego węgla drzewnego lub 24 tabletki rozgniecione na proszek, a jeśli od ostatniego posiłku dziecka minęło do 2 godzin – należy podwoić dawkę. Jeśli dziecko ma nadal pokarm w żołądku do 3 godzin po ostatnim posiłku, trzeba podać 8-10 razy więcej węgla niż przypuszczalna ilość trucizny. Najlepiej podawać dziecku węgiel rozpuszczony w niewielkiej ilości wody przez rurkę lub łyżeczką do szybkiego połykania, a następnie podawać dużo wody.

Wody po spożyciu węgla należy pić tak dużo z dwóch powodów: 1) by dobrze oczyścić organizm, 2) aby nie wystąpiło zaparcie.

Węgiel należy zażywać na czczo lub między posiłkami, gdyż żywność niweluje jego   właściwości adsorpcyjne. Istotne jest to, że węgiel traci połowę swej skuteczności, jeśli żołądek jest pełny. Dlatego dawki dla osoby, która jadła przez ostatnie 2 godziny powinny być 2 razy większe niż dla osoby, która nie jadła przez ostatnie 2 godziny, ale jeśli do organizmu dostanie się trucizna, a żołądek jest wypełniony, trzeba zażyć wtedy nawet 8-10 razy większą wagowo dawkę węgla drzewnego niż waga trucizny.

Stosując węgiel do okładów, należy sporządzić gęstą papkę z proszku węglowego i niewielkiej ilości wody po czym nałożyć na ukąszone miejsce na grubość ok. 5 mm. Pastę zmieniać co 30 minut do chwili, gdy nastąpi ulga.

Po ukąszeniu węża, z daleka od lekarza, trzeba niezwłocznie zrobić duży okład z węgla sięgający jak najdalej od miejsca ukąszenia, przykryty z wierzchu folią dla zachowania wilgotności. Okłady zmieniać co 10-15 minut. Należy też podawać doustnie 2 łyżki węgla aktywnego co 2 godziny przez pierwsze 6 godzin i 1 łyżkę co 4 godziny przez kolejną dobę (wszystkie dawki rozpuszczone w niewielkiej ilości wody). Po każdej dawce podawać 2 szklanki wody.

Stosując węgiel do zębów, należy nałożyć sproszkowany węgiel na wilgotną szczoteczkę do zębów i szczotkować zęby przez kilka minut, a następnie umyć zęby pastą. Zabieg powinien być stosowany 1 x w tygodniu, by nie zniszczyć szkliwa. Są też w sprzedaży pasty do zębów z węglem.

Węgiel jest bezpieczny, można go zastosować ponad podane dawki i nie zaszkodzi. Dr Merks mówi, że mogą go stosować kobiety w ciąży, a później nie przenika do mleka matki.

Węgiel można kupić, ale można też uzyskać go samodzielnie z drewna lipy, brzozy lub wierzby (najlepiej bez kory), ale w ich braku można wykorzystać grab, olchę czy dąb. W tym celu trzeba umieścić palące się drewienka pod jakąś metalową pokrywą i obsypać ją ziemią, by nie było dostępu powietrza. Gałązki będą się pod pokrywą powoli tliły, aż się zwęglą. Trwa to kilka godzin. Można też użyć zwęglonych drewienek z kominka. Należy je pokruszyć, np. denkiem butelki lub czystą gałązką na czystej ściereczce czy papierze. Po przesypaniu przez gęste sitko, uzyskujemy nasze lekarstwo. Należy jednak używać ilości 3-4 razy większych niż węgla aktywnego.

W aptece dostępne są również kapsułki i tak: 1 łyżka stołowa węgla aktywnego = 4 kapsułki = 10 tabletek .

 

 

 

 

Syrop z kwiatów czarnego bzu

 

Troszkę późno wzięłam się za robienie tego syropu z tej przyczyny, że w lasach, gdzie zawsze zaopatrywałam się w czarny bez, właściciel wziął się za jego tępienie i miałam problemy ze zdobyciem surowca. Jak na złość, jadąc przez Warszawę, co chwilę widziałam gdzieś pięknie kwitnące krzaki, ale w mieście przecież rwać nie będę…

Kwiaty czarnego bzu są bogate w mikro i makroelementy, mają działanie napotne i lekko moczopędne. Kwiatów można używać do płukania jamy ustnej, a także oczu, przy zapaleniach spojówek. Napary z kwiatów czarnego bzu nadają się do kąpieli i kompresów na skórę twarzy.

Syrop z kwiatów czy nalewka mają wspaniały smak, którego nie da się porównać z niczym innym. Syrop można dodawać latem do wody, a zimą do herbaty przy przeziębieniach i grypie.

Poniższa receptura pochodzi ze skrzyżowania przepisów Ireny Gumowskiej i dr Alicji Elbanowskiej, zamieszczonych w „Wiadomościach Zielarskich”. Cukru należy użyć sporo gdyż służy jako konserwant. Widzę na blogach, że autorzy wpisów starają się ograniczyć ilość cukru, ale ja podaję stary przepis.

 

Syrop z kwiatów czarnego bzu

 

Sporządzić syrop rozpuszczając 2 kg cukru w 1,5 l wrzącej wody. Ostudzonym syropem zalać 35-40 baldachów kwiatów bzu czarnego, oderwanych lub odciętych nożyczkami od szypułek. Dodać sok z 1-2 cytryn. Odstawić na 48 godzin. Zagotować (nie gotować, tylko poczekać, by zawrzał!), od razu przecedzić i szybko przelać do wyparzonych, gorących butelek.

 

 

 

Wzmacniający miód pokrzywowy

Gdy pisałam niedawno o pokrzywie, natknęłam się w „Wiadomościach Zielarskich” na przepis na miód pokrzywowy. Miód ten ma niezwykłe właściwości. Opisywane są przypadki powstrzymania u kilku chorych rozwoju gruczolaka prostaty, a także rozwój raka sutka w I stopniu klinicznym już po tygodniu stosowania miodu pokrzywowego. Ponadto obniża on i wyrównuje ciśnienie tętnicze. Stwierdziłam więc, że warto nawet profilaktycznie pojeść tego miodu na wzmocnienie odporności organizmu. Pogoda jest kapryśna, ja niedawno byłam mocno przeziębiona, dlatego miód zrobiłam.

Miód pokrzywowy można zrobić ze świeżych, zmiksowanych lub przepuszczonych przez maszynkę liści pokrzyw i orzecha włoskiego, ale uznałam, że prościej będzie z suszonych według receptury doc. dr hab. Aleksandra Ożarowskiego. Należy sproszkować w młynku równe ilości liści pokrzywy i liści orzecha włoskiego. Do 500 g ogrzanego płynnego miodu dodać 3-4 łyżki sproszkowanych ziół i wymieszać. Jeść po 1 łyżeczce 2-3 razy dziennie po jedzeniu.

O innych właściwościach pokrzywy pisałam tu:

http://dorodnepomidory.bloog.pl/id,361245908,title,Pokrzywa-roslina-towarzyska-i-wszechstronna,index.html

Wpis z 12.09.2017 r.

Domowa pasta do zębów

Fluor jest pierwiastkiem silnie toksycznym, ale przyjmuje się, że w niewielkich ilościach niezbędnym dla naszych zębów i kości. Dlatego od lat dodawany jest do wody oraz do past do zębów, płynów do płukania ust, jest obecny w nitkach dentystycznych i preparatach stomatologicznych.

Trzeba powiedzieć, że fluor występuje naturalnie w organizmie oraz jest obecny w naszej diecie: głównie w rybach i innych stworzeniach morskich, ale też w herbacie, produktach zbożowych, warzywach liściastych, ziemniakach, serach podpuszczkowych i orzechach. W związku z uprzemysłowieniem jest go coraz więcej w naszym powietrzu i glebie. Wielu naukowców zwróciło już uwagę na to, iż obecnie nie ma podstaw do obaw, że fluoru jest zbyt mało, natomiast istnieją obawy, że może być go zbyt dużo. Nadmiar fluoru jest bardzo szkodliwy i może powodować uszkodzenia zębów i kości, alergie, zaburzenia koncentracji i trudności z zapamiętywaniem, depresję,  zaburzenia pracy trzustki, nerek oraz tarczycy, może też uszkadzać narządy rozrodcze i powodować bezpłodność albo też uszkadzać płód, może też prowadzić do powstania nowotworów. Blokuje wchłanianie magnezu przez organizm. W skrajnych przypadkach może wystąpić fluoroza zębów i kości. Początkowo objawia się to pojawianiem się białych plamek na zębach, następnie szkliwo ciemnieje i pęka. Kości stają się bardziej kruche.

Czytałam, że Belgia wystąpiła do Komisji Europejskiej, aby zabronić stosowania dodatków fluorowych w całej Unii Europejskiej, ale na razie bez powodzenia.

Pasty do zębów zawierają nie tylko fluor, ale także inne chemiczne dodatki, chociaż można już kupić pasty nie zawierające fluoru. Zrobiłam przegląd różnych środków służących do mycia zębów oraz higieny jamy ustnej:

– olej kokosowy nierafinowany – ma działanie antybakteryjne, przeciwpróchnicze i wybiela zęby. Aktorka Gwyneth Paltrow mówi, że po przebudzeniu nie myje zębów tylko płucze usta olejem kokosowym.  Ssanie oleju jest bardzo zdrowe, ale to osobny temat. Do ssania nadają się też inne oleje, natomiast ze względu na swoje właściwości oraz konsystencję olej kokosowy do zrobienia pasty do zębów nadaje się najlepiej,

– soda oczyszczona – ma działanie antybakteryjne, wybiela zęby usuwając kamień i osad; czytałam, że niektórzy stosują ją wraz z wodą utlenioną, ale nie próbowałam,

– ksylitol – ma działanie antybakteryjne, zapobiega próchnicy i poprawia smak pasty,

– mięta – napar do płukania lub olejek miętowy – ma działanie antybakteryjne, jest dobra do odświeżenia oddechu, stosowana w stanach zapalnych błony śluzowej jamy ustnej i stanach zapalnych dziąseł,

– goździki – olejek, proszek lub napar – uśmierzają ból zęba,

– kakao zawiera substancje zapobiegające próchnicy zębów,

– rozmaryn – odświeża oddech i działa antyseptycznie, miętowo-rozmarynowy napar jest dobry do płukania ust,

– korzeń truskawki wysuszony i sproszkowany – wybiela zęby,

– cynamon – ma właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze i poprawia smak pasty, ale nie każdemu służy i nie każdy go lubi,

– szałwia lekarska – napar do picia i płukania przy ropniach zębów, stanach zapalnych jamy ustnej, krwawieniu i owrzodzeniu dziąseł, zaniku dziąseł,

– skrzyp – napar dobry do płukania przy zapaleniu błony śluzowej ust, zapaleniu pryszczykowym jamy ustnej, próchnicy, krwawieniu z dziąseł, stanie zapalnym dziąseł. Ja dodaję zawsze trochę suszonego skrzypu gdy mielę skorupki, a potem jem proszek ok. ¼ łyżeczki dziennie. Gdy w grudniu byłam na przeglądzie u dentystki, znowu nie miałam ani jednej dziury w zębach. Przekonałam się też, że i kości mam mocniejsze. Oczywiście nie należy jeść zbyt dużo słodyczy. O skorupkach pisałam kiedyś tu:

Szanujmy skorupki

Domowa pasta do zębów

 

½ szklanki oleju kokosowego nierafinowanego

4 łyżki sody oczyszczonej

1 łyżka ksylitolu

Olej kokosowy podgrzać na tyle, by można było wymieszać go z pozostałymi składnikami. Gdyby nam się podgrzało za bardzo i olej stał się zbyt płynny, należy go zdjąć z ognia i pozwolić mu trochę zastygnąć, bo w płynnym oleju dodatki opadną na dno. Do podstawowej pasty można dodać:

20 kropel olejku miętowego lub

5 łyżek sproszkowanego korzenia truskawki lub

2 łyżki kakao lub

którykolwiek inny z ww. dodatków w proszku lub olejku.

Pastę umieścić w płaskich, szerokich słoiczkach. Aktualnie używany ustawić w łazience, a pozostałe przechowywać w lodówce. Nakładać na szczotkę szpatułką.

Wpis z 19.03.2017 r.

PB100019.JPG

Wino z mniszka

Było zielono, jest żółto. Żółto od mniszków, bo mleczyki już kwitną. Dlatego proponuję zrobić z nich wino. Mniszek jest bardzo zdrowy, m. in. na wątrobę i nerki. O jego właściwościach leczniczych już pisałam:

http://dorodnepomidory.bloog.pl/id,341089823,title,Bardzo-zdrowy-mniszek-lekarski,index.html

Bardzo dobry przepis podała Beata12 i skorzystałam z niego w ubiegłym roku.

Wino z mniszka

3-litrowy słoik pełen kwiatów mniszka

3 litry wody

Syrop:

6 l wody

3,6 kg cukru

9 cytryn

50 g rodzynków

1 dnia kwiaty wysypać na biały papier i pozostawić na pół godziny, aby wyprowadzili się ich lokatorzy. Następnie kwiaty przepłukać, osączyć na sicie, wrzucić do garnka z 3 litrami wrzątku, chwilę gotować, przykryć i odstawić na 1 dobę.

2 dnia w osobnym garnku przygotować syrop: zagotować 6 l wody, wsypać cukier, wymieszać i odstawić do ostygnięcia (można to również zrobić trzeciego dnia).

Cytryny umyć, przelać wrzątkiem, pokroić i dodać do kwiatów. Zostawić na 1 dobę.

3 dnia kwiaty i cytryny odcisnąć z soku, przecedzić przez sito, zlać płyn i przecedzić przez gęste sito.

Do czystej butli wlać syrop, potem sok z mlecza i cytryn, wsypać rodzynki, zakorkować butlę korkiem z rurką fermentacyjną. Odstawić do fermentacji na 1,5 miesiąca. Później przecedzić i rozlać do butelek.

Wpis z 16.04.2016 r.

Wiosna, rzeżucha, kiełki i inne

Wyraźnie czuć wiosnę. Na dworze zimno, ale ucięte tydzień temu gałązki brzozy wypuściły już listki, a w skrzynce na balkonie zakwitł pierwszy krokus. Zaczęłam bawić się czasem w decupage i przygotowałam jajeczka na świąteczne brzozowe gałązki. Muszę jeszcze przyczepić jajeczkom jakieś wstążeczki.

Dzisiaj wysiałam rzeżuchę, żeby była na Wielkanoc. Chcę też przypomnieć Wam o kiełkach, że są bardzo zdrowe, mają moc witamin, makro oraz mikroelementów i są lepsze od napompowanych chemią nowalijek. Kiełki z łatwością można wyhodować w kubeczku. Wystarczy wsypać nasiona na kiełki do kubeczka, zalać wodą i pozostawić na noc. Rano odlać wodę przez sitko, a kubek z nasionkami zakryć talerzykiem lub spodeczkiem. Jeśli użyjemy spodeczka, do kiełków będzie docierać światło i listki będą się zielenić. Jeśli użyjemy talerzyka, kiełki będą rosły w ciemności i będą blade. Oczywiście można użyć kiełkownicy, ale ja jej nie mam, bo nie mam miejsca, żeby kupić wszystkie fajne gadżety do kuchni. Dlatego od lat używam kubeczków i dla mnie są wystarczające.

Kiełki trzeba rano i wieczorem przepłukiwać nad sitkiem. Używam w tym celu letniej wody, bo nasionka wytwarzają dużo ciepła, więc nie chcę im radykalnie zmieniać temperatury. Moimi ulubionymi kiełkami są kiełki rzodkiewki, ale zdarza mi się kiełkować również brokuły (z tymi najgorzej mi idzie), soję i różne fasolki. Czasem się śmieję, że uprawiam kiełking. Burzę się na powszechnie wtrącany wszędzie angielski, a sama to robię.

Wpis z 19.03.2016 r.

P1040665.JPG

P1010006-002.JPG

Woda królowej Węgier Elżbiety Piastówny

Woda królowej Węgier Elżbiety Piastówny zwana Larendogrą, a po francusku o wiele ładniej, bo l’eau de la reine d’Hongrie, jest podobno dziełem córki Władysława Łokietka i żony węgierskiego króla Karola Roberta. Według podań Elżbieta dzięki cudownej wodzie bardzo długo zachowała dobre zdrowie i urodę, a rządziła 59 lat.

Już w Średniowieczu krążyło wiele wersji przepisu na Larendogrę, była ona popularna także w epoce Odrodzenia, a produkuje się ją także dzisiaj. Jest to nalewka spirytusowa, której głównym składnikiem jest rozmaryn, do którego dodawano lawendę (chociaż pierwotnie podobno tymianek), a także inne zioła. Ja mam recepturę z dodatkiem lawendy od bardzo dawna, dziś już nawet nie pamiętam skąd.

Larendogrę stosowano zasadniczo jako perfumy, ale była stosowana również w celach leczniczych wewnętrznie na uspokojenie, dolegliwości przewodu pokarmowego, przeziębienia oraz zewnętrznie przy omdleniach, do nacierania przy reumatyzmie czy nerwobólach oraz w celach kosmetycznych jako tonik do odświeżania cery i przy egzemie. Woda ta ma działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne.

Wodę królowej Węgier można bez trudu zrobić w domu z następujących składników:

100 g suszonych liści rozmarynu

50 g suszonego kwiatu lawendy

ewentualnie 50 g suszonego ziela mięty.

Zioła wymieszać i zalać spirytusem, aby zioła były przykryte i odstawić w ciemne miejsce. Po dwóch tygodniach rozcieńczyć przegotowaną wodą w proporcji 1:1, rozlać do butelek z ciemnego szkła, szczelnie zamknąć i trzymać w ciemnym miejscu.

Wpis z 05.11.2015 r.

Tymianek cd.

W poprzednim wpisie napisałam wyjątkowo dużo o tymianku. Dlatego oddzielnie podaję, jak go stosować. Informacje te pochodzą głównie z artykułu mgr inż. Kluszczyńskiej  „Lecznicze właściwości tymianku” zamieszczonego w „Wiadomościach Zielarskich”  z 2001 nr 7/8 oraz z książek Jadwigi Górnickiej „Apteka natury” i Ireny Gumowskiej „Ziółka i my”.

Napar z ziela tymianku: zalać w termosie 1 łyżkę suszonego ziela 1 i 1/2 szklanki wrzątku i odstawić na 30 minut. Pić po 1/3-1/2 szklanki 2-4 razy dziennie po jedzeniu jako środek regulujący trawienie i zapobiegający wzdęciom oraz lek wykrztuśny, natomiast przed jedzeniem jako środek zwiększający łaknienie. Nie należy stosować przez dłuższy czas. Takim samym naparem można płukać jamę ustną, gardło przy anginie i stanach zapalnych albo po prostu płukać włosy.

Kąpiel tymiankowa: zalać 100 g ziela 5 l ciepłej wody, zagotować pod przykryciem, odstawić na 15 min. i przecedzić. Odcedzone zioła włożyć do woreczka płóciennego, zawiązać i razem z odwarem umieścić w wannie wypełnionej do 1/3 wodą o temp. ok. 38º C. Kąpać się 10-15 min. Kąpiel stosować przy dolegliwościach skórnych i wzmacniająco.

Inhalacje: 1 łyżkę tymianku zalać w misce 1 l wrzątku i wdychać parę pod ręcznikiem.

Nalewka do płukania ust: 100 g ziela macerować przez 10 dni w 1 l alkoholu. Stosować 1 łyżeczkę nalewki na 1 szklankę wody. Nalewka ma działanie odkażające, wzmacniające dziąsła, zapobiegające paradontozie i uśmierzające ból zębów.

Lotion do włosów: 100 g ziela gotować w 1 l wody, aż do odparowania połowy objętości. Wcierać w skórę głowy przed umyciem. Płynem tym można także przemywać ranki i skaleczenia i robić małe kompresy.

Oliwa tymiankowa do leczenia ran i bólów reumatycznych (z Maroko i Tunisu): garść ziela gotować w oliwie do 30 minut i odcedzić. Oliwą przemywa się rany, a okłady z niej wraz z tymiankiem przykłada się na miejsca bolące lub na „dekolt”przy bronchicie.

Marynata z tymianku

Wiązka tymianku, wiązka cząbru ogrodowego, szczypiorek, 3-4 ząbki czosnku, 2 liście laurowe, kilka goździków, 25 g soli, 15 g mielonego pieprzu macerować w ½ litrze wina białego.

Receptura francuskiego, nieżyjącego pioniera fitoterapii dr H. Leclerca podana przez lekarkę Jadwigę Górnicką.

Wpis z 09.08.2015 r.

Ten wspaniały olej rycynowy

Już dawno miałam napisać na temat książki dr Williama A. McGarey „Palma christi – olej, który leczy. Terapia Edgara Cayce”. Nie zrobiłam tego do tej pory, bo chciałam zamieścić zdjęcie jakiegoś przystojnego rycynusa, a w ubiegłym roku z nasionek nic mi nie wyszło. Nie zdobyłam też sadzonki. Teraz jednak udało mi się kupić piękną roślinę i będzie o niesamowitych właściwościach oleju rycynowego.

Olej rycynowy był w moim domu od kiedy pamiętam. We wczesnym dzieciństwie moja Mama stosowała go do celów kosmetycznych, np. smarowała mi nim brwi, żeby były ładne. Później jednak zaczęła stosować okłady w przypadkach jakichś stanów zapalnych. Gdy zrobił mi się kaszak, który uległ podrażnieniu, spuchł, był czerwony i bolesny, Mama zrobiła mi okład z oleju rycynowego na noc. Prawie od razu przestało boleć, a rano nie było już opuchlizny i zaczerwienienia. Systematyczne, codzienne okłady z oleju rycynowego już prawie całkiem go zlikwidowały.

Znając dobroczynne działanie oleju rycynowego, z zainteresowaniem sięgnęłam po książkę dr McGarey’a i dowiedziałam się o przypadkach uleczenia wielu chorób tym olejem.

Książkę napisał lekarz po 46 latach praktyki medycznej. Lekarz ten pomógł wielu chorym, m.in. olejem rycynowym. Olej ten stosowała też jego rodzina i przyjaciele.

Doktor McGarey jest osobą głęboko wierzącą w Boga, w zdolność organizmu do samouzdrawiania, w przyrodę, twórczą moc we wszechświecie i jest zafascynowany ridingami Edgara Cayce’a, który zalecał stosowanie oleju rycynowego w ponad 50 schorzeniach. Otóż olej rycynowy ma szczególne właściwości. Nie zostało dokładnie zbadane, dzięki czemu ten olej działa, ale dzięki niemu można osiągnąć znakomite rezultaty kuracji.Olej rycynowy jest stosowany w medycynie jako środek przeczyszczający, wewnętrznie. Doktor McGarey stwierdza, że „prawdopodobnie nie ma takiej części ciała, która nie mogłaby być leczona tym niezwykłym olejem”.

Doktor uważa, że powinniśmy zwracać uwagę na to, czego domaga się nasze ciało, czyli na sygnały, które daje i zmienić np. diety albo nieco styl życia, a także stosować środki akceptowane przez organizm. Jako lekarz słyszał od pacjentów uwagi na temat lekarzy. Jedną z najczęstszych była ta, że lekarze nie słuchają. Przeważnie uważają, że lepiej od nas znają nasze ciało. Tymczasem my lepiej wiemy, jak się czujemy i co nam pomaga, a co szkodzi. Ciało ma często niezwykłą zdolność do pokonania początkowego stadium choroby, trzeba mu jedynie trochę pomóc. Bardzo ważne jest odżywianie i emocje, dobry sen. Ogromne znaczenie dla poprawy nastroju ma czyjś życzliwy uśmiech. Choćbyśmy byli w dużym dołku – życzliwy uśmiech zawsze działa. Uzdrawia umysł i ciało.

O Edgarze Cayce – Śpiącym Proroku napisano setki książek, gdyż pomógł uzdrowić wiele osób. Cayce szczególnie cenił olej rycynowy i to przeważnie do robienia okładów, a nie wewnętrznie. Cayce traktował chorobę w niezwykły sposób. Uważał, że człowiek stosując jakąś kurację ma świadomość leku, który ma mu pomóc. Mogą to być zioła lub np. penicylina. „Jeśli ma >świadomość penicyliny<, to mu ona pomoże”. Ktoś inny może mieć „świadomość zabiegu operacyjnego” i wówczas co do użytego zabiegu jest całkowicie przekonany. Komórki naszego ciała składają się z atomów, a Cayce uważał, że atomy mają świadomość. Świadomość mają też narządy ciała.

Cayce twierdził, że „choroba ma swój cel”, a tym celem jest aby być sobą, w jedności z Bogiem, albo jak kto woli z Twórczą Mocą. Uważał też, że świadomość człowieka i jego przekonania są bardzo istotnym czynnikiem. Każda komórka posiada swój własny rodzaj świadomości. Jest świadoma swej pracy, pochodzenia i przeznaczenia we wszechświecie. Dlatego tak fascynujące jest, jak wielka jest liczba chorób, które dobrze reagują na olej rycynowy.

Aby zrozumieć ciało, ważna jest wiedza, że każda jego część dąży do utrzymania status quo. Niewielu ludzi naprawdę lubi zmiany, a muszą one nastąpić, jeśli ciało ma zostać uzdrowione. Często więc ciało się buntuje i przeszkadza w tym procesie. Trzeba je zatem odpowiednio zaprogramować, a to nie jest proste – jednak olej rycynowy działa takim nowym programem.

Tu przytoczę dwa z licznych przykładów z książki. Mianowicie o mężczyźnie, który doznał w młodości urazu podczas gry w piłkę. Przeszedł 2 operacje, a później różne kuracje: masaże, stymulację elektryczną, leki. Jednak jego stan się pogarszał. Żona zaczęła mu robić okłady z oleju rycynowego. Po 7 dniach ból całkowicie ustąpił. Żona robiła mu okłady jeszcze przez 3 dni. Od tamtego czasu bóle już nie nastąpiły. Inny człowiek, cierpiący od wielu lat na bóle nadgarstków, stosował okłady na całe noce przez 3 miesiące i po tym czasie bóle ustąpiły. Doktor opisuje w swojej książce przypadki wyleczenia różnych dolegliwości takich jak: żylaki, skręcenia nóg, potłuczenia, szum w uszach, rany i otarcia, podrażnienia oczu, zrogowaciałe paznokcie, a nawet rozpuszczenie kamieni żółciowych czy nowotwory i 100 innych problemów zdrowotnych. Na nadpobudliwość okłady na brzuch zadziałały jak środek uspokajający. Takie godzinne okłady na brzuch świetnie działają przy zatwardzeniach, problemach jelitowych, niedomaganiach wątroby i pęcherzyka żółciowego czy bólach głowy. Pomagały również przy epilepsji. Po okładach Cayce często zalecał spożywanie 2 łyżeczek oliwy w celu oczyszczenia przewodu pokarmowego.

Olej zażyty doustnie pomaga nie tylko przy zatwardzeniach, ale też np. przy problemach skórnych. Na problemy skórne można spróbować stosować okłady na wątrobę.

Dzieci doktora również stosują smarowanie i okłady z oleju rycynowego i śmieją się, że napiszą rodzicom na nagrobku: „Tu spoczywają, pomimo oleju rycynowego”.

W celu zrobienia okładu z oleju rycynowego, należy przygotować:

1)    flanelkę,

2)    folię plastikową – bezbarwną,

3)    poduszkę elektryczną lub termofor,

4)    2-3 agrafki,

5)    olej rycynowy,

6)    ręcznik kąpielowy.

Miękka flanelka, najlepiej wełniana, powinna być złożona na 2 lub 4 grubości i mieć wymiar, w zależności od potrzeb, zwykle ok. 25 x 30 cm. Okład tej wielkości jest stosowany na brzuch.

Flanelkę należy położyć na folii i nasączyć olejem rycynowym tak, aby była mokra, ale by olej nie wylewał się z niej na boki. Okład trzeba położyć na leczone miejsce i przykryć poduszką elektryczną lub termoforem. Na początku nastawić poduszkę na niską temperaturę, potem wyższą tak, by się czuć dobrze. Jeśli stosujemy termofor i jest zbyt gorący – trzeba położyć pod nim ręcznik. Gdy jest zimno, można podgrzać kompres przed przyłożeniem do ciała.

Okład przykładamy na 1 – 1,5 godziny. Po zdjęciu okładu można skórę oczyścić roztworem wody z sodą do pieczenia (2 łyżeczki na 1 l ciepłej wody). Można wytrzeć jedynie ręcznikiem papierowym.

Flanelki można używać przez ok. miesiąc (do czasu pojawienia się zjełczenia), przechowując ją w folii w lodówce. Po wyjęciu z lodówki trzeba okład podgrzać i dodać nowy olej.

Okłady stosować 3-7 dni w tygodniu. Po trzech okładach wypić 1-2 łyżeczki oliwy, w celu pobudzenia aktywności wątroby.

Niestety, jak przy wszelkich lekach roślinnych, trzeba je stosować systematycznie i cierpliwie. W zależności od stanu pacjenta, kuracja może trwać krótko, ale też zająć całe miesiące. W każdym razie uważam, że zawsze można spróbować takiej kuracji i stosować okłady lub po prostu smarować chore miejsca olejem rycynowym.

Wpis z 30.06.2015 r.

Cebulowe kuracje

Tym razem kilka przepisów na lecznicze specyfiki z cebuli. Stosując je trzeba jednak pamiętać, że nie można ich nadużywać. Nadmiar może być szkodliwy w wypadku ciężkich chorób nerek, wątroby, żołądka i serca.

Ważną informacją jest to, iż po przekrojeniu, powinno się wykorzystać całą cebulę. Przekrojona cebula łatwo się utlenia i może szkodzić. Po dłuższym czasie staje się toksyczna.

Syrop z cebuli 

na przeziębienia, kaszel i zapalenie gardła

250 g cebuli

250 g miodu

250 g cukru

1 l wody

Cebulę posiekać, wymieszać z wodą, miodem i cukrem i ugotować gęsty syrop. Pić 3 razy dziennie po 1 łyżeczce.

Sok z cebuli

na przeziębienia, kaszel i zapalenie gardła


Cebulę drobno posiekać, posypać cukrem i pozostawić w naczyniu w ciepłym miejscu do następnego dnia. Następnie wycisnąć sok przez płótno. Pić 2-4 razy dziennie po 1 łyżce stołowej po jedzeniu. Dzieciom podawać po 1 łyżeczce.

Wino cebulowe

wzmacnia i zapobiega szkorbutowi

300 g cebuli

100 g miodu

700 ml wytrawnego białego wina

Cebulę utrzeć na tarce i wymieszać z pozostałymi składnikami. Macerować 4-5 dni i przecedzić. Pić 1-3 razy dziennie.

Maść cebulowa

do okładów na czyraki i trudno gojące się rany

Dużą cebulę obrać i utrzeć na tarce, do otrzymanej miazgi dodać 1 łyżkę miodu, 1 łyżkę (lub nieco więcej) mąki pszennej, 1/2 tuby maści Tormentiol i zarobić na gęstą papkę.

Roztwór na zapalenie krtani

Wymieszać 1 łyżeczkę soku z cebuli i 1 łyżeczkę soku z czosnku. Dodać 3 łyżki przegotowanej wody i mocno wstrząsnąć. 5 kropli tego roztworu dodać do 1/2 l wrzącej wody i wdychać opary przez 5 minut. Zabieg stosować 2 razy dziennie.

Syrop przeciwko miażdżycy

Cebulę zetrzeć na drobnej tarce i przecedzić sok. Szklankę soku wymieszać ze szklanką miodu (zgęstniały można podgrzać). Pić po 1 łyżce stołowej 3 razy dziennie, godzinę przed jedzeniem lub 2-3 godziny po jedzeniu. Profilaktycznie zażywać 1 łyżeczkę 3-4 razy dziennie.

Sok na ukąszenia owadów

Korzeń imbiru, cebulę, kwiat nagietka lub rutę przepuścić przez sokowirówkę. Sokiem smarować miejsca po ukąszeniach.

Środek na zaparcia i kamicę moczową 

Świeże cebule macerować przez 10 dni w alkoholu 90% w stosunku 1:1. Pić 3-5 łyżeczek dziennie.

Środek na biegunkę

Garść skórek z cebuli gotować przez 10 minut w 1 litrze wody. Pić 1/2 l dziennie.

Środek na kamicę żółciową

1 dużą cebulę cienko pokroić i dusić w 4 łyżkach oliwy. Dodać 150 g wody i 40 g nie solonej słoniny. Gotować 10 minut. Pić ciepłe raz za razem i kilkakrotnie. Przed pójściem spać wypić filiżankę wywaru z kruszyny pospolitej (2-5 g wysuszonej kory na 1 filiżankę wody). Po gotowaniu zostawić na 4 godziny do naciągnięcia. Zabieg ten stosować raz w roku.

Okład na dolegliwości astmatyczne i sercowe

Cebulę upiec w piekarniku i umieścić na noc na podeszwach stóp.

Cienka błonka między warstwami cebuli stanowi okład aseptyczny (jałowy).

Źródła:

1) Górnicka J. „Apteka natury”, AWM,

2) Lonczak A. „Cebula – warzywo pełne zalet”, „Zdrowa Żywność. Zdrowy Styl Życia” 2009 nr 1, s. 14-15.

Wpis z 22.06.2014 r.

Miód z mniszka

Długo się zbierałam żeby zrobić taki miód. W tym roku nareszcie się do tego wzięłam, bo mleczy po deszczach urodzaj i tak mi jakoś zapachniały…

Dobry przepis znalazłam na smaker.pl wraz ze wskazaniami, że jest to świetny środek na bóle gardła, katar, kaszel i inne dolegliwości, a dodatkowo medycyna ludowa poleca go jako afrodyzjak. Miodzik udał się bardzo i nawet pachnie jak ten prawdziwy. Jeśli zrobi się go z samych płatków, będzie jaśniejszy.

Oczywiście mlecze powinny być zbierane z dala od miasta, w jakiejś możliwie czystej okolicy.

Miód z mleczy

500 główek mleczy (moje ważyły 310 g)

1 kg cukru

1-2 cytryny

1 litr wody

Zebrane kwiaty, bez łodyżek rozłożyć na arkuszu jasnego papieru i zostawić na pół godziny, aby odeszli ich mieszkańcy. Kwiaty opłukać, zalać zimną wodą, doprowadzić do wrzenia i gotować dalej na wolnym ogniu 15-20 minut. Następnie odstawić garnek z naparem w ciemne i chłodne miejsce na 24 godziny.

Na drugi dzień odcedzić kwiaty i dokładnie odcisnąć (można przez gazę lub lnianą ściereczkę, by płyn był czysty). Mniszkowy napar zagotować i doprowadzić do wrzenia. Dodać cukier, sok z cytryny i gotować na średnim płomieniu przez 2 godziny (ja gotowałam w dużym garnku 1 godzinę i to wystarczyło), często mieszając, aż zgęstnieje. Dobrze jest zrobić test kapiąc kropelkę miodu na talerzyk – jeśli spływa powoli, miód jest gotowy. Jeszcze gorący wlewać do wyparzonych słoików, zakręcić, postawić do góry dnem i ostudzić.

Wpis z 27.04.2014 r.

Cytrynowe kuracje

18.09.2013

Skoro jestem przy cytrynach, to podam jeszcze dwa przepisy:

1. Kuracja mleczkiem cytrynowym dla osób cierpiących na nadkwasotę (podana przez Irenę Gumowską w książce „Czy wiesz co jesz?”).

Do szklanki mleka wcisnąć sok z 1/2 cytryny. Wymieszać i taki lekko zwarzony „serek” wypijać codziennie na czczo.

2. Kuracja sokiem z cytryny pomagająca rozpuścić kamienie żółciowe (recepta francuska podana przez dr Jadwigę Górnicką w książce „Apteka natury”).

Należy rozpocząć kurację od 1/2 cytryny + 1 łyżka oliwy przed jedzeniem 3 razy dziennie i powiększać progresywnie aż do 9 cytryn dziennie, a następnie każdego dnia zmniejszać dawkę o 1/2 cytryny. Kuracja trwa 5 tygodni.

 

 

 

Świetny sposób na cytryny

18.09.2013

Alicja przysłała mi wiadomość od Andrzeja. Wiadomość dotyczącą mrożonych cytryn. Takie cytryny można jeść w całości i nic się nie wyrzuca. O właściwościach zdrowotnych cytryn, także przeciwnowotworowych, piszę w następnym wpisie i warto o nich wiedzieć. Chodzi o to, że te właściwości ma cała cytryna, nie tylko jej sok. Niektórych składników jest więcej właśnie w skórce, a nie w soku, np. witaminy P. Z kolei Jean Carper pisze, że m.in. białe „przegródki” cytrusów (także jabłka, banany, gruszki, morele, marchewka czy sucha fasola) zawierają pektynę. Pektyna, to rozpuszczalne włókno mogące zmniejszyć ryzyko raka jelita grubego.

Glutation jest silnym przeciwutleniaczem, obecnym w dużym stężeniu we wszystkich cytrusach. Wydaje się jednak, że glutation w niewielkim stopniu przechodzi do soku.

Według naukowców niemieckich skórka cytryny również wykazuje znaczną aktywność przeciwutleniającą, niezależną od witaminy C.

Zawarte w miąższu cytryn włókna mogą obniżać poziom cholesterolu, jednak dotyczy to dużych ilości spożywanych owoców.

Dr Jadwiga Górnicka zaleca stosowanie nie tylko soku z cytryny, ale również zjadanie białej skórki.

Niestety, przeważnie wykorzystujemy tylko sok, a skórkę i miąższ wyrzucamy.

Żeby wykorzystać całą cytrynę, trzeba ją starannie umyć. Można też wyszorować ją szczoteczką pod bieżącą wodą, a nawet sparzyć wrzątkiem. Trzeba to robić, bo cytryny są spryskiwane środkami ochrony roślin i dodatkowo konserwowane „chemią” aby nie pleśniały i nie psuły się. Podobno limonki nie są tak mocno konserwowane, ale też trzeba je porządnie umyć.

Wielu zawodowców w restauracjach stosuje mrożone cytryny. Należy po prostu włożyć cytrynę do zamrażalnika, a gdy się zamrozi, zetrzeć na tarce aby uzyskać potrzebną aktualnie ilość. Taką cytryną można codziennie posypywać jedzenie (sałatkę, lody, zupę, dania rybne, mięsne, sosy, whisky, wino itd.). Jedzenie uzyska wspaniały smak, a my będziemy zdrowsi.

 

 

 

Surówka piękności

11.05.2013

Przyszła wiosna, zrobiło się cieplutko, a czasem nawet upalnie i trzeba się rozstać z zimowym ociepleniem, czyli zbędnym tłuszczykiem. Jak wiadomo jest to czas kiedy u urzędników kończy się sen zimowy, a zaczyna zmęczenie wiosenne i należy oczyścić organizm oraz zadbać o skórę, włosy i paznokcie. Dlatego sięgnęłam po stary przepis na „surówkę” piękności. Przepis podała kiedyś Irena Gumowska w książce „Bądź zdrów – smacznego!” pisząc, że pochodzi od Heleny Rubinstein. Surówkę tę podawano jako pierwszą część zabiegu kosmetycznego w jej salonach piękności. Wydaje mi się, że Helena Rubnstein zaczerpnęła inspirację od dr Maxa Bircher Bennera. Jego modne kiedyś „musli Birchera” było stosowane przez hollywoodzkie aktorki.

W Internecie czytałam pozytywne opinie o działaniu tej „surówki”. Pani Gumowska pisała, że należy ją jeść codziennie przez kilka tygodni i według różnych internetowych opinii efekt jest widoczny po miesiącu. Ja taką „surówkę” poznałam wiele lat temu i często jadam ją (nie tylko) wiosną na śniadanie.

Surówka piękności  (2 porcje):

3-4 łyżki płatków owsianych,

7-10 posiekanych orzechów laskowych,

6 łyżek mleka, śmietanki lub serka,

sok z połowy cytryny,

jabłko,

ewentualnie inne owoce, np. maliny, rodzynki, starte gruszki lub inne świeże lub mrożone.

Płatki owsiane zalać 6 łyżkami zimnej wody mineralnej lub przegotowanej i zostawić na ok. pół godziny, a nawet na noc. Dodać łyżkę miodu, 7-10 posiekanych orzechów laskowych, 6 łyżek mleka tak, by uzyskać konsystencję papki, sok z połowy cytryny, jabłko utarte na tarce ze skórką i ewentualnie inne owoce.

 

 

 

Czy alkohol wzmacnia włosy?

13.01.2013

Moja Mama pojechała kiedyś do Carrefoura na Wileńskim i dokonała odkrycia:

– Wiesz, stało pod sklepem kilku pijaczków, przyjrzałam się im i stwierdziłam, że wszyscy mieli bujne czupryny. Pomyślałam, że może alkohol wzmacnia włosy?

Nie słyszałam żeby alkohol wzmacniał włosy. Przypomniałam sobie tylko żart, że ocet wzmacnia szkło. Kolega opowiadał, że za komuny dopuszczano określony procent stłuczonych butelek przy transporcie do sklepu. Nieodmienie tłukły się wówczas butelki z alkoholem (w dopuszczalnym procencie), a te z octem dojeżdżały nietknięte.

Jest jednak takie winko, które rzeczywiście wzmacnia włosy – jest to winko aloesowe. Nie tylko zresztą włosy, ale cały organizm – następny wpis będzie o aloesie i jego właściwościach.

Przepis na to winko pochodzi z mojego starego notesu i jest dosyć znany. Niejednokrotnie robiłam to winko, bo bardzo sobie cenię aloes. Gdy je piję, to prawie wcale nie wypadają mi włosy. Ponadto aloes ma wiele innych cennych właściwości i jest dla mnie najważniejszą rośliną doniczkową w domu. Od wielu lat nie używam żadnego innego środka do denzynfekcji przy wszelkich skaleczeniach, poza rozciętym liściem aloesu przyłożonym do rany. Czasem trzeba przyłożyć do ranki rozcięty kawałek liścia i zawinąć bandażem na noc. Działa niezawodnie i nie tylko dezynfekuje, ale też przyspiesza gojenie.

 

Winko aloesowe

 

Aby uzyskać bioaktywne liście do winka, rośliny nie należy podlewać latem przez 2 tygodnie, a zimą – przez miesiąc. Następnie trzeba oberwać kilka większych liści z roślin co najmniej dwu-trzyletnich, umyć, osuszyć i włożyć do lodówki na 7-10 dni. Po tym czasie odmierzyć wagowo:

1 część liści,

1 część czerwonego wina gronowego wytrawnego,

1 część miodu.

Liście pokroić na kilkucentymetrowe kawałki i usunąć z nich brzeżne kolce, a następnie zmiksować z winem i miodem. Płyn wstawić do lodówki na 3-5 dni, a po tym czasie przecedzić i przechowywać w lodówce. Pić 3 razy dziennie po 1 łyżeczce godzinę przed jedzeniem (po tygodniu dr Fiłatow zwiększał dawkę do 1 łyżki 3 razy dziennie, a w dalszych 3-4 tygodniach znów 1 łyżeczkę, ale ja stosuję 1 łyżeczkę 2 razy dziennie i mnie to wystarcza). Po 2-3 miesiącach przerwać kurację i powrócić do niej po 1-2 tygodniach.

 

Przeciwskazania (wg dr J. Górnickiej):

krwotok, menstruacja, dolegliwości maciczne, powiększona prostata, zapalenie pęcherza moczowego, dyzenteria, zapalenie okrężnicy, zapalenie trzewi, niepełny skurcz serca, wiek dziecięcy, ostre zapalenie wyrostka i kłębuszków nerkowych, ciąża, bezpośrednio po operacji przewodu pokarmowego, żylaki odbytu, ciężka niedomoga serca i naczyń krwionośnych, nadciśnienie.

Przy większych dawkach występuje ogólne osłabienie, spowolnienie pulsu, obniżenie temperatury ciała, a przy 8 g proszku śmierć.

Antagonistami aloesu są narkotyki i kwasy. Niezgodność wywołują: garbniki, żelazo, jod, mentol, tymol, fenol. Środków tych nie powinno się używać jednocześnie z aloesem.

 

 

 

Witamina B 17

29.12.2012

Witamina B 17

 

Miałam napisać o migdałach, ale zostałam wywołana do tablicy przez osoby, które bardzo nieufnie zareagowały na obecność w marcepanie gorzkich migdałów. Dlatego najpierw, na życzenie tych osób, wpisałam różne oficjalne ostrzeżenia przy wpisie o marcepanie, m. in. to, że zgodnie z zaleceniami UE nie powinno się jeść więcej niż 2-3 gorzkie migdały dziennie. Dawkę tę przyjęłam z informacji na stronie sklepu internetowego „Aura Herbals”, który zajmuje się profesjonalnym handlem w Internecie. Zrobiłam tak na gorąco, bo wiem, że po zbyt dużej ilości gorzkich migdałów może się komuś zrobić niedobrze. Popełniłam więc ten błąd, że przyjęłam informację z Internetu. Następnie zwróciłam się z prośbą do sklepu aby podał podstawę prawną, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Szukając dalej stwierdziłam, że większość sklepów podaje bardzo ostrożną dawkę 2 pestek dziennie, ale znalazłam też sklep podający dawkę 7 pestek. Sklepy te ostrzegają też często przed spożywaniem gorzkich migdałów przez dzieci oraz kobiety w ciąży.

Szukając przepisów znalazłam Rozporządzenie wykonawcze Komisji (UE) nr 543/2011 oraz ogólną normę handlową w części IX Załącznika I do Rozporządzenia Rady (WE) nr 1234/2007 i dowiedziałam się, że m. in. w odniesieniu do gorzkich migdałów w drodze odstępstwa od przepisów art. 113a ust. 3 Rozporządzenia (WE) nr 1234/2007 nie jest wymagane przestrzeganie ogólnej normy handlowej. Natomiast nie doszukałam się nigdzie żadnej normy w zakresie spożywania takich migdałów. Jeżeli taki przepis istnieje, to proszę o informację. Na razie zmieniłam jedynie wpis o marcepanie, że jest to jedynie informacja ze sklepu internetowego.

Ostrzeżenie o zawartości „wolnego” cyjanowodoru (kwasu pruskiego) jest zgodne ze stanowiskiem oficjalnej medycyny, ale lekarze zajmujący się leczeniem letrilem nie zgadzają się z nim. Temat ten został szeroko omówiony w książkach G. Edwarda Griffina, który powołuje się na dr. Krebsa i innych lekarzy. Są to książki: „Świat bez raka: opowieść o witaminie B 17”, Oficyna Wydawnicza 3.49 & VitaFree oraz „Terapia metaboliczna witaminą B 17” wydanie II poprawione i uzupełnione, Oficyna Wydawnicza 3.49.

Na Youtube można również obejrzeć film G. Edwarda Griffina „Świat bez raka” oraz rozmowę z Nim z 2012 r.

 

Witamina B 17, inaczej letril lub amigdalina, jest to naturalny czynnik chemioterapeutyczny występujący w ponad 1200 gatunkach roślin. Najwięcej tej witaminy znajduje się w nasionach takich owoców jak: morele, brzoskwinie, śliwki, jabłka i innych, o gorzkich nasionach. Witamina ta znajduje się w mniejszych ilościach np. w lnie, bobie, soczewicy, fasoli, dziko rosnących jagodach takich jak jeżyny czy żurawiny, ziarnach wielu zbóż i innych.

 

Doktor biochemii Ernest T. Krebs wyizolował witaminę B 17 w 1952 r. i stwierdził, że rak jest wynikiem jej niedoboru w diecie. Zalecał on spożywanie owoców zawierających B 17 w całości, wraz z nasionami. I nie więcej nasion niż zjadałoby się ich razem z owocami ponieważ owoce zawierają enzym „ochronny” – rodanazę. Doktor Krebs uważał też, że profilaktycznie najlepiej jest spożywać B 17 w formie naturalnej, czyli w postaci pestek niż oczyszczonej (podobnie jak inne witaminy). Odpowiadając jednak na wykładzie na pytanie pewnej kobiety stwierdził, że „jeśli wydłubiemy z jabłka pestki, owoc wyrzucimy i zjemy, powiedzmy, całą filiżankę pestek, to prawdopodobnie poważnie rozchorujemy się z przedawkowania cyjanku (…)”.

Doktor Krebs napisał podręcznik terapii witaminą B 17 dla lekarzy „The Physician’s Handbook of Vitamin B 17 Therapy”.

 

Doktor med. Francisco Contreras z Oasis of Hope Hospital przedstawia działanie letrilu następująco: jest to dwuglikozyd z rodnikiem cyjanowym, łatwo przenikającym przez błonę komórki i łatwo osiągającym w jej wnętrzu wysokie stężenie. Jeżeli w organizmie znajdują się komórki raka, wówczas zawierają one betaglukozydazę przy braku enzymu blokującego – rodanazy. I „tylko betaglukozydaza jest w stanie wytworzyć kwas cyjanowodorowy z letrilu, w związku z tym cyjanowodór wydziela się jedynie w komórkach raka. Jeżeli w organizmie nie ma komórek nowotworowych, takie zjawisko nie występuje”. Rodanaza występująca w zdrowych komórkach, neutralizuje amigdalinę, która zostaje zneutralizowana do glukozy stając się paliwem dla zdrowych komórek. Dzięki rodanazie zostaje wyeliminowany z organizmu rodnik cyjanowy, gdyż jest zmieniany w nieszkodliwy tiocyjanian i usuwany wraz z moczem.

Lekarze zajmujący się terapią uważają, że w profilaktyce przeciwnowotworowej właściwą dawką jest jedno nasiono moreli lub brzoskwini na 5 kg masy ciała, czyli osoba ważąca 85 kg może zjeść 16-17 nasion moreli lub brzoskwiń dziennie aby dawka B 17 była bezpieczna. Dokładna dawka dzienna jest zależna od naszych nawyków żywieniowych oraz przemiany materii. Dziennie nie powinno się zjadać więcej niż 30-35 pestek.

 

W Polsce można kupić witaminę B 17 w hurtowniach chemicznych, ale nie ma procedur leczniczych ani wiedzy o jej stosowaniu. Lekarz, który będzie leczył letrilem, będzie to robił na własną odpowiedzialność. Dlatego na razie raczej nie należy spodziewać się takich terapii. Lekarze mogą jednak zalecić taki sposób odżywiania, by dostarczyć pacjentom amigdalinę. W Polsce każdy może sobie zamówić B 17, ekstrakt z pestek, a także kupić gorzkie migdały.

Letril dostępny jest w wielu krajach: Australii, Brazylii, Belgii, Anglii, Kostaryce, Niemczech, Grecji, Indiach, Meksyku, Peru, Hiszpanii, Szwajcarii, Rosji, Wenezueli, Wietnamie i na Filipinach. Nie jest jednak dostępny w Stanach Zjednoczonych, czemu sprzeciwiło się wielu amerykańskich lekarzy lecząc letrilem w swoich prywatych lecznicach.

W Stanach Zjednoczonych terapia letrilem jest zakazana, co powoduje, że tysiące Amerykanów wyjeżdża do Meksyku aby leczyć się witaminą B 17. Kliniki meksykańskie osiągają prawie stuprocentową skuteczność wyleczeń w przypadkach raka uprzednio nieleczonego, czyli takiego, gdzie nie stosowano naświetlań, chemioterapii ani interwencji chirurgicznej. Doktor med. Francisco Contreras wyjaśnia, że terapia metaboliczna jest nietoksyczną metodą leczenia raka polegającą na podawaniu organizmowi witaminy B 17 jako głównego czynnika przeciwnowotworowego i innych substancji oraz witamin.

Doktor med. Philip Binzel jr stwierdził, że letril jest pierwszym środkiem w leczeniu raka, a Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) podaje nieprawdziwe informacje na temat B 17, przy czym „Wezwana do przedstawienia przed Sądem Federalnym dowodów na toksyczność letrilu FDA przyznała, że takich dowodów nie posiada”.

 

Oprócz witaminy B 17 dr. Krebs odkrył w gorzkich migdałach również witaminę B 15, którą określił jako „tlen w kapsułce”, gdyż poprawia zdolność organizmu do przyswajania tlenu. „Komórki raka nie rozwijają się w obecności tlenu – energię uzyskują z beztlenowej fermentacji glukozy”. Witamina ta bardzo zwiększa siłę fizyczną i kondycję.

 

Ktoś w komentarzach do marcepana powoływał się na Wikipedię jako źródło informacji o groźnym cyjanowodorze w gorzkich migdałach. Szkoda tylko, że nie sprawdził pod hasłem Marcepan. Jest tam mowa o tańszym substytucie marcepana, tj. percepanie, zawierającym zmielone jądra pestek brzoskwiń lub moreli. Czy ktoś słyszał o ofiarach percepana? Ja nie słyszałam. Jeśli ktoś sprawdzi na różnych stronach skład marcepana, to stwierdzi, że w jego skład wchodzą migdały słodkie oraz gorzkie. Te ostatnie w różnych proporcjach (4-12 %) w zależności od technologii produkcji.

 

Myślę, że gorzkie migdały warto czasem profilaktycznie jeść, w niewielkich ilościach, natomiast co do leczenia nowotworu G.E. Griffin radzi aby przeprowadzać je pod kontrolą lekarza, który zna działanie letrilu.

 

Pisząc o amigdalinie czytałam też to, co na ten temat zostało napisane w Internecie. Ciekawe strony, które znalazłam to m.in.:

http://smartfood.salon24.pl/188789,amigdalina-naturalna-chemioterapia

http://nowotwory.blox.pl

http://medtube.pl/tribune-pl/2012/01/amigdalina-leczenie-nowotworow-jest-faktem-czy-mitem/

 

 

 

 

Trzy razy żurawina

18.11.2012

Trwa sezon żurawinowy, więc warto trochę owoców pojeść, zwłaszcza na surowo. Ten przepis Makuba bardzo w domu doceniliśmy i o tej porze roku prawie zawsze mamy słoiczek w lodówce. Dalej podaję jeszcze dwa przepisy na żurawinę.

 

Żurawina lecznicza

 

1/2 kg żurawiny

1/4 kg cukru albo ksylitolu

 

Żurawinę umyć, zasypać cukrem lub ksylitolem i zmiksować w blenderze. Przełożyć do małych wyparzonych słoików. Przechowywać w lodówce, a można też zamrozić. Jeść po 1 łyżce rano i wieczorem.

Można też jeść zwyczajnie z bułeczką.

 

 

 

Gdy dopadnie nas przeziębienie

11.11.2012

Nadeszła jesień, a wraz z nią chłody i przeziębienia, niestety. Każdy wie, co to znaczy, gdy męczy nas kaszel i bismark (taki katar z obu dziurek). Od kiedy stosuję, dosyć często, dietę dr Dąbrowskiej, przeziębiam się sporadycznie, ale kilka lat temu dopadło mnie: kaszel, zatkane zatoki i gorączka. Było to przeziębienie na tyle silne, że nie mogłam się go pozbyć. Siedziałam przez tydzień w domu i brałam to wszystko, co zaleciła mi lekarka: tabletki do łykania i środek w aerozolu do psikania w gardło. Zwykle taki zestaw mi pomagał, ale tym razem łykałam, psikałam w gardło i … nic. Przyszedł ostatni dzień zwolnienia, a ja byłam w stanie opłakanym. Wtedy sięgnęłam po środki naturalne: herbatki rozgrzewające z kwiatu lipy, sok malinowy, płukanie gardła wodą z solą, okłady z gorącej soli zawiniętej w ściereczkę na zatoki. Tu uwaga: takie kompresy robi się trzy wieczory z rzędu przed snem i nigdzie już nie wychodzimy z domu (zresztą po żadnym rozgrzewaniu nie wychodzimy). Druga uwaga: używam grubej soli, takiej do kiszenia ogórków lub innej grubej, w każdym razie nie drobnej. Doczytałam się na opakowaniu drobnej soli, że tam jest jakiś antyzbrylacz. Nie wiem, co to jest, więc używam tej grubej, zwłaszcza w celach leczniczych.

Polecam też chińskie zioła rozgrzewające zamiast polopiryny. To jeden z przepisów z mojego starego notesu. Mieszanka jest świetna i już kilka razy bezskutecznie próbowałam odnaleźć książkę, z której pochodzą. Lub czasopismo.

 

Mieszanka przeciw grypie (medycyna chińska)

 

Wszystkie zioła i przyprawy suszone i zmielone:

1/4 łyżeczki skórki pomarańczowej,

1/3 łyżeczki imbiru,

1/3 łyżeczki tymianku,

1/4 łyżeczki kardamonu,

szczypta gałki muszkatołowej,

szczypta goździków.

 

Zioła wsypać do czajniczka, zalać 1/2 szklanki gorącej wody i parzyć na parze na maleńkim ogieńku 10 minut. Podana ilość starcza na 2 herbatki.

 

 

Oprócz ziół, malin i soli, polecam też codzienne łykanie w sezonie jesienno-zimowym kapsułki tranu. Ja biorę Omega-3 profilaktycznie i bardzo mi to pomaga w utrzymaniu odporności.

 

W „Wiadomościach Zielarskich” z 1987 r. znalazłam płukankę szałwiową na ból gardła:

1 łyżeczka liści szałwii

1 łyżeczka liści babki zwyczajnej

1 łyżeczka ziela rozmarynu lub tymianku

Z ziół przygotować napar, odcedzić i wówczas można dodać trochę miodu. Płukać gardło kilka razy dziennie.

 

Domowy sposób na kaszel

 

Dużego surowego buraka zetrzeć na tarce. Dodać 2-3 łyżeczki miodu. Wszystko wymieszać i podgrzewać na malutkim ogniu przez 20 minut uważając, by nie zagotować.

Miksturę jeść po 1 łyżeczce co godzinę.

 

 

 

 

Olej z ostrych papryczek

10.11.2012

Wiadomość o tym oleju dostałam mailem. Pewien mężczyzna zapewnia, że picie 5 łyżeczek dziennie oleju z ostrych papryczek uzdrowiło jego żonę, gdy miała złośliwego guza mózgu. Mężczyzna powołuje się na badania nad kapsaicyną, prowadzone na Uniwersytecie Nottingham w Anglii.

Zajrzałam do Internetu. Na przykład na stronie www.livestrong.com jest sporo informacji o kapsaicynie. Okazuje się, że The American Institut for Cancer Research istotnie w 2007 r. w swoim biuletynie stwierdził, iż kapsaicyna jest skuteczna w leczeniu niektórych nowotworów. Niestety, obecnie nauka nie zdecydowała, czy kapsaicyna w większych dawkach leczy raka, czy go wywołuje. Trzeba zatem poczekać na wyniki dalszych badań i na wszelki wypadek nie używać kapsaicyny w dużych ilościach.

Zrobiłam olej według podanego przez mężczyznę przepisu, ale ograniczyłam się do 1/2 kilograma papryczek. Olej jest bardzo dobry i używam go czasem po kilka kropli do niektórych sałatek i dań. Oto przepis:

 

Olej z ostrych papryczek

 

1,5  kg ostrej papryki umyć i pokroić (koniecznie w rękawiczkach), na jak najdrobniejsze kawałki wraz z gniazdami nasiennymi. Trzeba bardzo uważać aby nie dotknąć oczu, a nawet po zdjęciu rękawiczek dodatkowo kilkakrotnie umyć ręce.

Paprykę zalać w słoiku 1,5 litrem oleju szlachetnego, najlepiej oliwy z oliwek extra virgin, oleju lnianego lub z pestek winogron. Odstawić w chłodne, ciemne miejsce (lodówka) na 7 do 10 dni. Codziennie kilka razy wstrząsać, a następnie przecedzić i zlać płyn do butelek.

 

 

 

Szanujmy skorupki

03.11.2012

Jakiś czas temu, zgodnie z zaleceniem doktora Tombaka, zaczęłam codziennie jeść około 1/4 łyżeczki mielonych skorupek jajek kur „z wolnego wybiegu”. Gdy na wiosnę poszłam na coroczną kontrolę do dentystki, po raz pierwszy w historii moich wizyt nie doszukała się w zębach ANI JEDNEJ dziury.

Jak pisze dr Tombak, cały Zachód je sery i pije mleko i cały Zachód ma problem z próchnicą oraz osteoporozą. Tymczasem skorupka jajka jest idealnym źródłem wapnia przyswajanego przez organizm (zęby i kości) w 90%. W skorupce znajduje się nie tylko węglan wapnia, ale również wszystkie (27!) niezbędne dla organizmu makro- i mikroelementy: miedź, fluor, żelazo, mangan, molibden, siarka, krzem, cynk i inne.

Niemieccy i węgierscy naukowcy, badający przez 15 lat wpływ skorupki jajka na organizm człowieka stwierdzili, że jedzenie skorupek przez dorosłych oraz dzieci przeciwdziałało łamliwości paznokci, włosów, krwawieniom dziąseł, zaparciom, pobudliwości, bezsenności, a nawet chronicznym katarom oraz astmie. Ponadto skorupki usuwają z organizmu pierwiastki promieniotwórcze.

Sposób przygotowania:

skorupki zanurzyć na 5 minut we wrzątku, pozostawić do wyschnięcia i zmielić w młynku do kawy. Jeść od 0,5 do 1 g dziennie (1 g = ok. 1/2-1/3 łyżeczki, zależy od wielkości łyżeczki).

Doktor Tombak doradza stosowanie kuracji skorupkami przeciwko osteoporozie 2 razy do roku w styczniu i listopadzie przez 30 dni po 1-2 g dziennie.

Aby wapń był przyswajany przez organizm, potrzebne są witaminy C i D. Źródłem witaminy D są: jajka, masło, wątroba, ryby oraz tran, a najlepszym i najtańszym – słońce. Aby przyjąć odpowiednią dawkę „słonecznej witaminy” powinniśmy przebywać na słońcu codziennie 20-30 minut. Dlatego miesiące zimowe, gdy nastają krótkie i pochmurne dni, są dla nas takie trudne. Druga sprawa, to wszechobecna chemia i mycie ciała współczesnymi środkami higieny – im więcej ich używamy, tym więcej wymywamy z naszego organizmu witaminy D, gdyż jest ona zawarta w gruczołach wydzielniczych skóry. Doktor Tombak radzi smarować ciało po myciu, a przynajmniej ręce i nogi, naturalnym olejem roślinnym.

Witamina C, zawarta w owocach oraz warzywach, jest bardzo wrażliwa na światło dzienne i podgrzewanie pokarmów w temperaturze powyżej 100 st. C. Ponadto im więcej jemy białka zwierzęcego i palimy papierosów, tym więcej potrzebujemy witaminy C. Myślę, że najlepiej jest rozpuścić zmielone skorupki w soku cytrynowym.

 

 

 

Ocet jabłkowy

22.09.2012

Ocet jabłkowy, dawniej zwany cydrem, zawiera w swoim składzie, m. in. kwas jabłkowy. Kwas ten, w połączeniu z zasadami i substancjami mineralnymi, tworzy glikogen. Glikogen polepsza stan naczyń krwionośnych, sprzyja tworzeniu się czerwonych krwinek, pozwala uregulować cykl menstruacyjny. Ocet jabłkowy zawiera także wyjątkowo dużo potasu, koniecznego do poprawy pamięci, trawienia, stanu skóry, wzmocnienia zębów, uniknięcia skurczów, dolegliwości reumatycznych oraz wyciszenia układu nerwowego i uregulowania pracy hormonów. Sprzyja też zatrzymaniu w organizmie wapnia, żelaza, magnezu, chloru, siarki, fluoru, krzemu i innych mikro- i makroelementów.

W celu uodpornienia na infekcje i utrzymania równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie dr Górnicka zaleca profilaktycznie zażywać ocet jabłkowy 2 razy dziennie 2-4 łyżeczki wymieszany z 2 łyżeczkami miodu na pół szklanki przegotowanej wody. Picie takiego roztworu radzi też przy bezsenności i anginie (do picia oraz płukania gardła).

Okłady z octu jabłkowego łagodzą ukąszenia owadów, zwichnięcia, kurcze, bóle głowy oraz wszelkie zmiany skórne.

Słaby roztwór octu jabłkowego wskazany jest do płukania włosów po myciu, w celu ich wzmocnienia i usunięcia resztek szamponu oraz jako tonik do przecierania skóry po kąpieli.

Ocet jabłkowy jest bardzo zdrowym zamiennikiem w potrawach octu winnego i octu spirytusowego, gdyż zawarty w nich kwas octowy niszczy czerwone krwinki, powoduje anemię, zakłóca procesy trawienne i zaburza proces prawidłowego przyswajania pokarmu. Ponadto powoduje m. in. marskość wątroby i owrzodzenie jelita grubego.

Należy zaznaczyć, że przy wszystkich swoich dobroczynnych właściwościach ocet jabłkowy (tak jak każdy inny ocet) nie jest wskazany dla wrzodowców i osób mających problemy z wątrobą.

Ocet jabłkowy ma tak wszechstronne działanie, że polecam książki dr Tombaka i dr Górnickiej, w celu zapoznania się ze wszystkimi możliwościami jego wykorzystania dla zdrowia i urody.

 

Ocet jabłkowy

 

0,8 kg ekologicznych jabłek

1 l przegotowanej ciepłej wody

4 łyżki cukru trzcinowego lub 3 łyżki miodu + 1 łyżka cukru

 

Jabłka oczyścić z części obitych lub robaczywych, przekręcić w całości przez maszynkę (można też wziąć same skórki + gniazda nasienne) i włożyć do kamionkowego naczynia lub słoja. Cukier lub miód z cukrem rozpuścić w wodzie i zalać owoce. Naczynie obwiązać płótnem lub gęstą gazą i postawić w ciemnym, ciepłym miejscu (temp. ok. 20 st. C) na 4-6 tygodni (ocet robiony z samym cukrem będzie gotowy szybciej niż z miodem). Codziennie wymieszać drewnianą lub szklaną łyżką. Gdy zawartość naczynia zjaśnieje, ocet jest gotowy. Wówczas należy go przefiltrować aby usunąć przefermentowane resztki, zlać do większej butelki, zakorkować. Ocet należy przechowywać w ciemnym miejscu.

Przeważnie nie udaje się idealnie przefiltrować octu, dlatego po jakimś czasie, gdy w butelce na dnie zbierze się osad – przelać delikatnie sklarowany płyn do mniejszych butelek. Część z osadem można zużyć na bieżąco, ale do dłuższego przechowywania lepszy jest czysty ocet, który już nie fermentuje.