22.03.2013
Pamiętam kiedy pierwszy raz jadłam tego mazurka. To było u mojej koleżanki ze szkoły podstawowej. Miałam wtedy może 8 lat. Zostałam poczęstowana kawałkiem mazurka, ugryzłam, a moje kubki smakowe na moment zamarły ze szczęścia. Do końca jedzenia tego kawałka (i następnego) popadłam prawie w stan nirwany. Od tego czasu co roku na Święta Wielkanocne obowiązkowo ten mazurek być musi.
Krążył taki dowcip w Internecie: „Każdy papieros skraca twoje życie o 4 minuty. Każda butelka alkoholu skraca twoje życie o 15 minut. Każdy dzień pracy skraca twoje życie o 8 godzin”. Mogłabym uzupełnić: „Zrobienie każdego mazurka kajmakowego skraca twoje życie o godzinę”, bo odparowywanie mleka strasznie długo trwa. Dostępny jest już kajmak w puszkach, ale mój stosunek do puszek jest niechętny i raczej unikam produktów puszkowanych z uwagi na konserwanty oraz moją alergię na niektóre metale. Dlatego mazurek jest klasyczny – z mleka. Nie bardzo toleruję laktozę, ale raz w roku…
Mazurek kajmakowy
1/2 litra mleka,
40 dag cukru,
ewentualnie 3-4 łyżki kakao.
Mleko wlać do wypłukanego wodą stalowego rondla o grubszych ściankach, wsypać cukier, zagotować i mieszać. Pierwsze pół godziny mieszania jest raczej zniechęcające, bo nie widać efektów. Później jest lepiej, bo robią się coraz większe bąble, a płynu jest coraz mniej. Nadal należy mieszać, a gdy bąble pryskają i parzą palce, sprawdzać co jakiś czas, czy kropla wylana na spodeczek spływa, czy już zastyga. Trwa to od 45 minut do godziny – zależy od użytego garnka i mniejszego lub większego ognia. Gdy kropla zastyga, można dodać kakao.
Po wymieszaniu wylać na przygotowany wcześniej spód, na przykład z tego przepisu: