Mieliśmy remont kuchni, więc nie mogłam zbyt intensywnie gotować. Tymczasem w skrzynce na balkonie urósł bujnie lubczyk. Lubię lubczyk, bo nadaje przyjemny smak zupom, np. ziemniaczanej czy rosołowi, ale też pomidorowej, selerowej, jarzynowej itd. Lubczyk można dodawać do sosów do mięs, do sałaty i innych warzyw, a nawet do jajecznicy lub omletów.
Według „Ziołolecznictwa” dr A. Ożarowskiego lubczyk nie zwiększa popędu płciowego, więc nie można go stosować jako afrodyzjak, ale jest dobry dla zdrowia, gdyż wykazuje działanie:
- moczopędne w nieznacznym stopniu, ale za to następuje przy tym wzmożenie wydalania chlorków i mocznika,
- lekko pobudzające wydzielanie soku żołądkowego (czyli wspomaga trawienie) i jest wiatropędny,
- w medycynie ludowej lubczyk stosowano jako środek wykrztuśny oraz pobudzający krwawienie miesiączkowe.
Ponadto wywar z lubczyku zapobiega wypadaniu włosów i wspomaga ich wzrost.
Maggi
1 pęczek lubczyku, jeśli mamy z korzeniem, to nawet lepiej, bo głównym składnikiem maggi jest właśnie korzeń
1 mała cebula lub 1/2 większej
oliwa
sól, pieprz
2 łyżeczki zmielonych nasion kozieradki
Cebulę posiekać i podsmażyć lekko na oliwie. Na ostatnie 5 minut smażenia dodać oczyszczony i drobno posiekany korzeń lubczyku.
Listki lubczyku oberwać i zblendować z oliwą wraz z miękkimi częściami łodyżek, ostudzoną cebulą z korzeniem i przyprawami. Włożyć po trochu do niewielkich słoiczków. Kilka dni mogą stać w lodówce, ale jeśli mają stać dłużej, to lepiej zamrozić.